✝o CØŚ – Rozdział 4: Druga szansa

[Rozdział dedykowany Kocwiaczkowi za miłe słówko pod moją ostatnią pracą. Dzięki ^^]

 

Na krótko po postawieniu samego siebie do pionu, Tom pomyślał, że dano mu drugą szansę na zmienienie biegu tej historii. Pomimo ponownego 'odrodzenia', mężczyzna wciąż był w stanie czuć ostry ból brzucha, w który przedtem oberwał nożem i z tego powodu leżał na zimnym chodniku. Nie rozumiał jednak dwóch rzeczy. Nawet jeśli udało mu się cofnąć w czasie, to a, nie rozumiał w jaki sposób, i b, dlaczego wciąż czuł ból. Wiedząc, że na te pytania i tak chwilowo nie doczeka się odpowiedzi, szedł tylko z tyłu, od czasu do czasu kręcąc przecząco głową. Wtem popieścił go chłodny wiatr.

– Już niedaleko – powiedziała Ann, odwracając się, by widzieć twarz swojego kompana – Czy coś nie tak? Nie wyglądasz dobrze. Może powinniśmy chwilę odpocząć?

– Nie, to nie będzie konieczne – odmówił – Mogę ci zadać jedno pytanie? Czy naprawdę pracujesz w tej firmie?

W rzeczywistości, w której Ann zaginęła, Hopper dowiedział się, że firma w której pracowała, wcale nie miała pojęcia o jej istnieniu, co za tym idzie, kobieta albo wprowadziła go w błąd, albo chciała mieć pretekst, by szybciej opuścić stację metra. Obie opcje wydawały się być równie prawdopodobne, toteż chciał wykluczyć choć jedną.

– Oczywiście, że pracuję! – odpowiedziała ze zdziwieniem – No, teoretycznie jestem na etapie rekrutacyjnym, ale dlaczego mnie o to w ogóle pytasz?

Jej słowa miały w sobie pewną wagę i czterdziestolatkowi trudno było w nich wychwycić nutkę kłamstwa. Jednak pozostała jeszcze jedna, a zarazem najważniejsza kwestia tego wieczoru, mianowicie, jak doszło do zaginięcia jego przyjaciółki. Pamiętał jedynie, że udać się miała na jakieś potkanie, by przekazać zrobione polaroidem zdjęcia, a potem wyparowała nie zostawiając za sobą najmniejszego śladu. Jednak wtedy wyszła z metra sama, a teraz dotrzymał jej towarzystwa, cokolwiek ma się wydarzyć, on będzie tego świadkiem, lub zmieni bieg wydarzeń. Głęboko w sercu miał nadzieje, że przyjdzie mu dokonać tego drugiego.

– Przepraszam, po prostu przez to zimno coś mnie głowa boli – Była to jedyna wymówka, na jaką było go stać.

– Jesteśmy akurat przy restauracji, może wejdziemy?

Wnętrze lokalu nie prezentowało się jakoś szczególnie. Poza porozwalanymi wzdłuż i wszerz stolikami i małym drewnianym blatem do składania zamówień, miejsce wydawało się puste. Była to jedna z wielu nur w wielkim mieście, którą łatwo można było zapomnieć zaraz po wyjściu, a w dodatku nie cieszyła się dużą liczbą odwiedzających.

– Możemy się przysiąść? – spytała siedzącą przy blacie kobietę.

– Nie ma sprawy... – powiedziała cicho i powróciła do czytania gazety.

– Dobrze więc, Tom, co chcesz zamówić, ja stawiam – uśmiechnęła się.

– Topisz moją męską dumę, ale niech ci będzie. Poproszę o hamburgera .

Jakieś osiem minut później przyszła kelnerka z dużym hamburgerem i colą. Z początku pałaszowałem bez skrępowania, do momentu, w którym zauważyłem jak nieznajoma się temu przypatruje.

– Jesteś głodna? – spytała ją Ann i posłała Tomowi błagalne spojrzenie – Zaraz ci coś zamówię, poczekaj.

– Przepraszam, naprawdę nie chciałam sprawiać wam problemów – przeprosiła.

– Nic się nie stało, tak w ogóle to nazywam się Tom, Tom Hopper – wystawił dłoń.

– Chlammy Wexler – odparła nieśmiele, a mężczyzna pomyślał, że oczy wylecą mu z orbit.

Siedziała przed nim jedna z wielu osób, jakie zobaczył, a raczej miał zobaczyć parę dni później martwą. Wedle gazety, widziano ją jak wyskakuje z okna, a później znika w tajemniczych okolicznościach. Artykuł wyglądał jakoś tak:

 

"

Dnia 20.11.2013, w późnych godzinach popołudniowych doszło do popełnienia samobójstwa przez dorosłą mieszkankę osiedla, na ulicy yellowstone. Policja pojawiła się na miejscu zdarzenia po piętnastu minutach od telefonu obserwującej wszystko sąsiadki, jednak nie udało się nikomu znaleźć żadnego tropu, co do ciała zapewne martwej kobiety,

– Byłam zaskoczona, kiedy widziałam, jak przez okno wystawiała swą głowę ta kobieta – mówi Anette, dozorczyni – Z panną Chlammy wszyscy mieliśmy niezbyt dobre stosunki. Niech państwo nie zrozumie mnie źle, to nie tak, że jej nie lubiliśmy, po prostu rzadko kiedy wychodziła ze swojego mieszkania,

Powody, dla których Chlammy Wexler popełniła samobójstwo nie jest znany. Choć przeszłości zmienić nie możemy, chcemy jednak zapobiec przyszłym tego typu incydentom w przyszłości. "

 

– Widzę, że zdążyliście się już sobie przedstawić – Zauważyła Ann, kiedy przyszła z okazałą porcją smażonego łososia.

– To zbyt wiele – odmawiała Chlammy i krótko potem wybiegła z restauracji.

Ann powiedziała mu, że już i tak nie zdąży na spotkanie z przedstawicielem firmy, więc równie dobrze poczeka tu na niego.

– Poczekaj! – zawołał

Kobieta się zatrzymała i w asymetrycznym świetle latarni jej włosy wyglądały na kruczoczarne, a twarz na pulchną jak u dziecka.

– Dlaczego...? Do tej pory nikt nie zdawał sobie nawet sprawy z mojego istnienia...Dlaczego...

Wiedział, co musi zrobić. Nie mógł jej tak zostawić, ponieważ widział przyszłość, a raczej sam w niej był. Jeśli ją zostawi samą sobie, ta już nigdy nie będzie szczęśliwa i zamknie oczy raz na zawsze.

– Ponieważ są na tym świecie ludzie, którym na tobie zależy, Chlammy – powiedział – Spotkanie ich może zająć ci sporo czasu, ale uwierz mi, iż takowi istnieją naprawdę...

Wtem podbiegła i przytuliła go tak mocno jak tylko mogła. Jej długie włosy zaczęły uwierać go w brodę, a sam zaczynał tracić oddech, niemniej jednak jej nie puszczał.

– Będzie dobrze – mówił, a ona chciała, a raczej zaczęła wierzyć, że to może być prawda

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania