O ile nie zadziobią wrony.
Patrzeć na świat po swojemu,
nie pod czyjeś dyktando,
bez grzechu żyć, po bożemu,
starałem się, nie wypaliło.
Myśli jakże brudne,
nie chcą do spowiedzi,
pościć, nie da się pościć
kiedy szelma, we mnie siedzi.
Jak każdy słaby jestem
nie raz się Boga wypieram,
by zgasić swoje zapędy,
raczej grzech wybieram.
I chociaż nie noszę habitu,
również będę sądzony,
może mi w niebie odpuszczą,
o ile nie zadziobią wrony.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania