Poprzednie częściO planowaniu rowerowej wyprawy

O planowaniu rowerowej wyprawy II

Długą jazdę planowałem

na rowerze. Jest dość trwały,

wytrzymały, gdyż niemało

kilogramów ma me ciało.

 

Mapę Polski rozłożyłem,

poszukałem – tu nie byłem!

Lubelszczyzna mnie nieznana,

więc, rowerze – to coś dla nas.

 

Przy linijce rysowałem…

miejscowości trzy niebawem

trójkąt jazdy wyznaczyły.

Gdy spojrzałem, dosyć miły

 

wyszedł z tego plan wyprawy,

dając szansę do zabawy:

„Gdyby chciano mnie ugościć

w każdej z trzech tych miejscowości…

 

Czemu wstrzymać mam skłonności?

Toż natura, ku radości,

ludzkie zmysły wciąż foruje…

w każdym razie ja tak czuję.

 

Szukam wyjścia, się wczytuję

w mapę: „Dobrze to planuję?

Może zmienić ich kolejność?

Miast zabawy wybrać bierność?

 

Nic nie daje, wciąż to samo…

Nazwy kuszą, by przełamać

zakaz, mimo zmiany szyku.

„Nie dam zbić się z pantałyku”!

 

Narodowość nie przeszkadza,

kiedy lubi człek dogadzać

chęciom, zwłaszcza obopólnym.

„Bądź aktywny, nie potulny”!

 

Znowu patrzę. Cóż mam począć?

Miejscowości, gdzie odpocząć

chciałbym w czasie mej wyprawy,

tworzą trójkąt dość… ciekawy.

 

Może znajdę w każdej przystań?

Kto zabroni?! Nazwy czytam…

Furda zakaz! Choć w rozterce.

jadę: ”Nielisz – Cyców – Niemce”.

 

Me nazwisko nie „Niechcice”!

„Brał…”– specjalnie tak w metryce

zapisane mam nieskromnie.

Czas potwierdzić je dosłownie

 

odstawiając na noc rower

i wzbudzając w sobie „power”.

Słowem spłonię lico dziewce

w każdej z wsi tych... jeśli zechce.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania