O psychiatryku
Wielokrotnie przebywałem
w przybytkach dla obłąkanych
i spotkałem w nim
pełen przekrój ludzi:
awanturników (to też moja dola),
ludzi po próbach samobójczych,
zawiedzionych że nie mogli zboleć,
zagubionych co nie mieli gdzie się udać,
takich co nie widzieli
sensu we wstaniu z łóżka,
bardzo przećpane półwarzywa,
uczestników ciągów alkoholowych,
mnóstwo oszołomów religijnych,
tępych typów z prymitywnymi
zaburzeniami poczucia rzeczywistości,
wybitnie inteligentnych bezdomnych,
nie mniej inteligentnych paranoików,
leniwych, spasionych symulantów
dla których to sposób na życie,
żołnierza po Iraku z prawdziwym PTSD,
dzieci z którymi w domu
nie mogli wytrzymać ich rodzice,
rodziców z którymi w domu
nie mogły wytrzymać ich dzieci
inwigilowanych przez policję
i nikogo chorego psychicznie
Paradoksalnie wszystkie te postacie
wydawały się wyrównywać
swoje braki nawzajem
i pomagały pchać wózki
Jak przetrwać po byciu ulokowanym
w jednym z takich miejsc
i nie zwariować:
Trzymałem się w nich
tych samych żelaznych zasad
których się imałem
gdy w przybytkach
dla obłąkanych
nieprzebywałem:
Sto procent energii
i emocjonalnego zaangażowania
na wypadkową najśliczniejszej
i najbardziej narwanej laski,
tylko nie czasu żeby nie pomyślała
Komentarze (7)
Myślę że Charles Bukowski byłby dumny
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania