O słowotwórstwie młodzieży
Język nasz ojczystym jest,
gdyś Polakiem, znaj go fest.
Rośnie problem, kiedy słowa
dziatwa nowe pleść gotowa.
Co tu zrobić, gdy do ciebie
młokos mówi. Ty, jak cielę,
w malowane wrota patrzysz.
„Co on rzekł? To jakiś Matrix!”.
Niby w polskim gaworzymy,
lecz rozkminić? Ni za Chiny!
Pokolenie w pokolenie
trudno jest o zrozumienie.
Czy on do mnie szyfrem gada?
Przecież „polski” znać wypada.
Już się zżymam. ”Matko, broń mnie!
Prędzej hotentota pojmę”.
Niby dziecko z mojej krwi.
W polskim słowie wiele dni
poświęciłem na naukę…
Teraz ja jestem nieukiem?
…a te w esemesach słowa,
te skrótowce… boli głowa,
gdy główkuję, co me dziecię
do mnie pisze. Chyba plecie
piąte przez dziesiąte dziś.
Może chore? Jakem Zdziś,
mus ratować młode plemię
przed języka skarlaceniem.
Wtem… młodości pamięć wraca.
Też mówili, że zagracam
mowę polską: „Biblioteki
utrwaliły ją na wieki”.
Lecz… przez lata wciąż trwa „dramat” –
język własne ramy łamał,
w słowa nowe się wzbogacał,
w starych czasem sens odwracał.
Jak mi żyć z taką zagwozdką,
besztać młodzież niedorosłą?
Nawet nie wiem, jak spuentować…
Czas mi się pod stołem chować.
Komentarze (10)
"Pisz do mnie wolno, bo wiesz, że czytam wolno" ;)
Jesień już, więc kontynuuję pisanie. ale ostatnio pewna firma medialna poprosiła mnie o cykliczne felietony i artykuły. Przez to wolny czas się skurczył. Ale przez zimę powinienem ukończyć :)
Bardzo delikatnie podszedłeś do tematu.
Próbowałam kiedyś "dotknąć tego fenomenu", ale zabrakło mi dystansu.
zsrrknight dobrze to spuentował, ale "wchodzić pod stół" nie zamierzam heh.
"Prostowanie" to taka swoista walka z wiatrakami... tylko spalamy się niepotrzebnie🙂
Pozdrawiam.
Z tym stołem to tylko... powiedzmy, że licentia poetica ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania