Obawy

Obawy

Są czymś więcej niż wieczne zmartwienia

Gdy jest ich dużo, przynoszą zranienia

Dają i zabierają

Tą nadzieję pożądaną

 

Przychodzą tak często, jak dzieci na plac

Śmieją się i płaczą, widzą dumy brak

Chcemy się ich pozbyć, lecz one - jak blizna na ciele, zakryć się nie mogą

Cały czas chodzą tą sama drogą

 

Dbamy, pielęgnujemy, staramy się

A one i tak czekają aż poddamy się

Więc jak zwierzątko zaczynamy traktować je

Tylko po to by z czasem potraktować ogniem je

 

Dajmy im czas, lub wybijmy póki nie pójdą w głęboki las

Trzymajmy za gardło, nie puszczajmy,

Niech poczują to, co zabily w nas

Średnia ocena: 2.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • piliery pół roku temu
    "Przychodzą tak często jak dzieci na plac" - położyło mnie i wstać nie mogę. Będę pisał na leżąco: "je" : "je". Nie puszczać, nie puszczać.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania