Kiedyś rodziny pozbywały się niefrasobliwych kobiet z dużą łatwością niż mężczyzn.
Zamykano dziewczyny w psychiatryku, żeby pozbyć się "kłopotu".
Bo były inne.
Aisak, treść pomimo swojej dosłowności, w pewnym sensie chwyta za serce. Jest w nim ogrom samotności, w której zanurza się główna bohaterka. Bardzo przejmujące i smutne. Lubię to, co chwyta za serce, co ma głębię. Takie teksty mają dla mnie wartość, ponieważ uruchamiają wyobraźnię, 5.Pozdrawiam.
Podoba się, jak najbardziej. Ten kto uważa powyższy utwór za okruch prozatorski niech zapozna się z polskimi poetami współczesnymi i dopiero wdaje się w dyskusje. Ode mnie szczere 5.
Trzymała głowę przy kolanach, słuchała pękających ścian i zawodzących podłóg. Czasami przykładała dłonie do okien chcąc zatrzymać dźwięk. Z trwogą spoglądała na sufit, zawsze trzymała rozłożony parasol mając na uwadze, że może runąć na jej głowę cały świat.
Wieczorami podchodziła do jednej ze ścian, głaszcząc ją czule szeptała: nie pękaj, zobaczysz jutro będzie lepszy dzień.
Wiedziała, że z podłogami musi obchodzić się jeszcze delikatniej, otulała je czystą wełną kładąc się obok. Całymi nocami opowiadała baśnie.
Podłogi zawodziły mniej, od czasu do czasu wzdychając, tak im było ciężko.
Tylko do drzwi nie miała serca, patrzyła w ich rozbiegane oko snując domysły o ich wyważonej naturze, lecz te ani drgnęły,pozbawiając ją kontaktu z innymi pacjentami.
Nie wiem, jakim trzeba być ''ekspertem'', żeby nie dopatrzeć się tutaj prozy. Zadziwiające...
Chodziła boso. Na dobre buty zawsze brakowało. Uśmiechu wędrowców i szczypty nostalgii. Gdy zdarła skórę zobaczyła jak się ziemia miesza z błękitem. Pomyślała, że tak powstają lodowce. Nie nie było jej zimno. Tylko usta parowały od powtarzania amen.
Ilekroć wypadały na bruk dziury z kieszeni. Z czasem nauczyła się łapać chmury.
To chroniło przed deszczem mówiła, że najtrudniej oswoić wiatr, kiedy wieje pustką.
Pewnego dnia kupiła buty i odeszła.
Takich przykładów możnaby mnożyć w 8, tylko po co?
Może do kilku osób twoje argumenty przemawiają, do mnie kompletnie nie.
Szkoda twojego czasu.
Na moje wiersze.
Idź i nie wracaj.
Podsyłam wiersz pana Jacka Gutorowa, również pisany w formie prozaicznej a jednak wydanego jako wiersz. Czy z nim też jest coś nie tak?
BARBARZYŃCY
W okolicach Itaki rozbiliśmy obóz.
Niewielki, z jednym pióropuszem dymu
i polowym ołtarzem ze starych śmieci.
Morze miało słony posmak, kozom
pozwalaliśmy się paść pośrodku świata,
na skrzyżowaniach wydeptanych ścieżek.
Nad odległym wzgórzem krążyły orły, dwa
skróty imperium, w które przestaliśmy wierzyć,
kołysani do snu lokalnymi mitami i jednym zwitkiem
strumienia. Przed świtem słyszało się kosy, a szafir
tężał nad linią horyzontu. Zbiegli z miasta,
rozproszeni po pachnącej ziemi, uznawaliśmy tylko czasy
teraźniejsze, oddzielone jak owoc od szypułki,
pulsowanie powietrza, ledwie zrozumiałe,
gdy wiatr zwiewał popiół z antycznych sentencji.
To, że wydawca opublikował powyższy utwór pana G. w kategorii wiersza świadczy najwidoczniej o tym nowym nurcie. Zawsze będą ludzie, którzy wszelkie zmiany będą przyjmować jak katolicy istnienie protestantów w XVII wieku.
nauka przemieszczeń
#1 Post autor: żebro » sob cze 02, 2018 3:15 pm
Proszę usiądź i oprzyj głowę
na moich kolanach. Oddychaj,
oddychaj. Zapanuj
nad mięśniami. Już nie ma w nich nerwów. Plecy
dotykają piasku. Woda opływa każdy twój centymetr.
Masz ją nawet w uszach i źrenice o tym samym kolorze,
jakbyście się przyjaźnili. Jesteś częścią tej rzeki. Płyń,
płyń.
Jesteś częścią tej rzeki. Masz ją nawet w uszach i źrenice
o tym samym kolorze, jakbyście się przyjaźnili.
Woda opływa każdy twój centymetr. Plecy
dotykają piasku. Już nie ma w nich nerwów. Zapanuj
nad mięśniami. Oddychaj,
oddychaj. Proszę usiądź
i oprzyj głowę na moich kolanach.
Widzę, że tu spina idzie czy to wiersz czy nie wiersz, czy zapisać tak czy siak... Ja powiem: nie patrze na opakowanie ale na zawartość, a ta mi się podoba.
Pozdro :)
Maurycy nie napisał, że to wiersz... napisał, że bez względu co to jest, podoba mu się treść. Ja też uważam, że nie jest zła, ale nie zmienia to faktu, że to proza.
Gdybyśmy byli w przedszkolu, to na pewno, ale nie na portalu literackim... uważaj, żeby ci w dłoniach nie wypaliła ta broń, bo się osmalisz jak to samoróbka....
Komentarze (24)
Zamykano dziewczyny w psychiatryku, żeby pozbyć się "kłopotu".
Bo były inne.
Nieprzystosowane.
Dziękuję bardzo KeRaj :)
dla mnie przede wszystkim liczy się ładunek emocjonalny w wierszu.
Czego nie potrafimy zrozumieć, ale wyczuć zmysłami.
Dziękuję bardzo!
Dziękuję za zabranie głosu i za podobanie.
Są osoby, które ciężko przekonać do swoich racji.
Bo ich myślenie jest ciężkie i toporne.
A
Poezja jest, jak plastelina, i tak należy (wg mnie) na nią patrzeć.
Bardzo dziękuję :)
Wieczorami podchodziła do jednej ze ścian, głaszcząc ją czule szeptała: nie pękaj, zobaczysz jutro będzie lepszy dzień.
Wiedziała, że z podłogami musi obchodzić się jeszcze delikatniej, otulała je czystą wełną kładąc się obok. Całymi nocami opowiadała baśnie.
Podłogi zawodziły mniej, od czasu do czasu wzdychając, tak im było ciężko.
Tylko do drzwi nie miała serca, patrzyła w ich rozbiegane oko snując domysły o ich wyważonej naturze, lecz te ani drgnęły,pozbawiając ją kontaktu z innymi pacjentami.
Nie wiem, jakim trzeba być ''ekspertem'', żeby nie dopatrzeć się tutaj prozy. Zadziwiające...
Ilekroć wypadały na bruk dziury z kieszeni. Z czasem nauczyła się łapać chmury.
To chroniło przed deszczem mówiła, że najtrudniej oswoić wiatr, kiedy wieje pustką.
Pewnego dnia kupiła buty i odeszła.
Takich przykładów możnaby mnożyć w 8, tylko po co?
Może do kilku osób twoje argumenty przemawiają, do mnie kompletnie nie.
Szkoda twojego czasu.
Na moje wiersze.
Idź i nie wracaj.
BARBARZYŃCY
W okolicach Itaki rozbiliśmy obóz.
Niewielki, z jednym pióropuszem dymu
i polowym ołtarzem ze starych śmieci.
Morze miało słony posmak, kozom
pozwalaliśmy się paść pośrodku świata,
na skrzyżowaniach wydeptanych ścieżek.
Nad odległym wzgórzem krążyły orły, dwa
skróty imperium, w które przestaliśmy wierzyć,
kołysani do snu lokalnymi mitami i jednym zwitkiem
strumienia. Przed świtem słyszało się kosy, a szafir
tężał nad linią horyzontu. Zbiegli z miasta,
rozproszeni po pachnącej ziemi, uznawaliśmy tylko czasy
teraźniejsze, oddzielone jak owoc od szypułki,
pulsowanie powietrza, ledwie zrozumiałe,
gdy wiatr zwiewał popiół z antycznych sentencji.
Anna Achmatowa
Na szyi drobnych sznur korali,
W szerokiej mufce chowam ręce,
Wzrok z roztargnieniem błądzi w dali,
A oczy nie zapłaczą więcej.
I bledsza jest niż jedwab lila
Twarz moja od przeczucia losu,
I brwi dosięga mi co chwila
Nie zakręcony pukiel włosów.
I niepodobny jest do lotu
Mój chód powolny, jak u chorej,
Jak gdybym dotykała stopą
Tratwy, a nie parkietów wzorów.
Usta oddechem rozchylone,
Mgła dziwna oczy mi przysłania,
I drżą do piersi przytulone
Kwiaty naszego niespotkania.
Dla mnie takie wiersze są poezją. Ociekają liryką.
nauka przemieszczeń
#1 Post autor: żebro » sob cze 02, 2018 3:15 pm
Proszę usiądź i oprzyj głowę
na moich kolanach. Oddychaj,
oddychaj. Zapanuj
nad mięśniami. Już nie ma w nich nerwów. Plecy
dotykają piasku. Woda opływa każdy twój centymetr.
Masz ją nawet w uszach i źrenice o tym samym kolorze,
jakbyście się przyjaźnili. Jesteś częścią tej rzeki. Płyń,
płyń.
Jesteś częścią tej rzeki. Masz ją nawet w uszach i źrenice
o tym samym kolorze, jakbyście się przyjaźnili.
Woda opływa każdy twój centymetr. Plecy
dotykają piasku. Już nie ma w nich nerwów. Zapanuj
nad mięśniami. Oddychaj,
oddychaj. Proszę usiądź
i oprzyj głowę na moich kolanach.
Pozdro :)
To nie wiersz, to proza!
Siadaj pała!
Dziękuję Marczello :)
To co ponowiamy akcję?
pif paf
xD
Idź do chłopaka.
Bo na pewno się niecierpliwi.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania