Obcy cz.5 – Fanficion "Obcego" autorstwa Abbie Faria, czyli jednorazowy wybryk mojej klawiatury

Nie minęło pięć minut, a Riddick usłyszał skrzypnięcie drzwi.

– Kawalerze musimy sprawdzić twoje funkcje prożyciowe – Słodki głosik pielęgniarki szedł w parze z zsuwaniem się dolnej części jego piżamy.

– Masz szczęście stary – stwierdził Steven nieco metalicznym głosem. – Agata jest zajebiście skuteczna.

Riddick nawet nie musiał zastanawiać się, co to znaczy. Pielęgniarka weszła na jego łóżko i nachyliła się zachęcająco.

– Siedemnaście – powiedziała, a on poczuł zniewalający zapach jaśminu. Dokładnie tak pachniała Helena!

– Kocham Helenę – wydukał, wpatrując się w oczy Agaty. – Żółte białka?

– Nie – zaśmiała się pielęgniarka, a on stwierdził, że to musiał być efekt załamania promieni słonecznych. – Dziewiętnaście – dodała i odsłoniła trzy, spore piersi.

– Trzy?

To wszystko nie trzymało się kupy, to nie było możliwe! Niestety krew odpływała mu z mózgu, a jemu coraz trudniej było sklecić właściwe wnioski.

– Masz wyobraźnię – szepnęła mu do ucha, a on stwierdził, że nad jego oczami falują dwie stożkowe piersi. – Dziewiętnaście – dodała.

– Dlaczego stożki? – wydukał, a w ustał poczuł cholerną suchość.

– Piękne, duże okrąglutkie – odpowiedziała, a on mógł się naocznie przekonać, że nie kłamała. – Dwadzieścia trzy – dodała.

– Liczby pierwsze? – spytał, ona jednak nie zrozumiała jego sugestii.

– Dwadzieścia siedem – powiedziała jedynie, a on poczuł, że jest w środku. – Trzydzieści trzy – dodała zadowolona.

– To nie liczba pierwsza – jęknął z rozkoszy.

– To twój nowy rozmiar kochanieńki – powiedziała, ale jej ton głosu. On był metaliczny!

 

No i jego skarb nie mógł być aż tak duży! Jednak funkcja prożyciowa została przez niego spełniona. Leżał przerażony i dotarło do niego, że nie był w szpitalu, ale w jaju, czyli statku obcych. To była mistyfikacja! Został porwany, prawdopodobnie po to, by oddać nasienie. A kosmitami byli Tleilaxanie, czyli zmiennokształtni!

 

– Powtórzymy to jeszcze? – spytał, starając się ukryć zdenerwowanie.

– Oczywiście kochanieńki – odpowiedziała Agata i dała mu całusa lewym oczodołem.

 

Nie mógł dopuścić do tego, żeby oni wiedzieli, że on wie, bo gdyby oni wiedzieli, to jego wiedza do niczego by się nie przydała. A tak miał przewagę. Mógł ich zaskoczyć, tak jak oni go zaskoczyli. Tylko co, jeśli będzie miał dzieci z pielęgniarką, czy wtedy będzie wstanie wystąpić przeciw matce swoich dzieci? Nie wiedział. Był w pułapce jednak gdy usłyszał skrzypiące drzwi, stwierdził, że nie jest tak źle. Do pokoju weszła druga pielęgniarka.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (55)

  • Domenico Perché dwa lata temu
    Twoja wersja zdecydowanie lepsza niż autorska.

    Przynajmniej jest coś z SF, a nie denna obyczajówka.
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Dzięki. Nie umiałem się opanować, by to napisać. Pomysł Abbiego jest świetny na dobrą komedię SF
    Dzięki za koment
    Pozdr
  • Narrator dwa lata temu
    Błąd językowy, tak częsty, że rzadko zauważany, ale mój profesor obniżyłby ocenę:

    „Przynajmniej jedna rzecz uległa poprawie.”
    ->
    „Przynajmniej jedna rzecz się poprawiła.” lub „Przynajmniej jedna rzecz została poprawiona.”

    Ulec można wypadkowi, nie poprawie. Tutaj więcej na ten temat:
    https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/ulec-poprawie;2763.html

    Samo opowiadanie mnie nie wciąga: brakuje atmosfery, ciekawych postaci, nie mówiąc już o jakiejś głębszej myśli.

    Pozdrawiam bez oceny. ?
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    W tym co podałeś, to wyrażenie jest przyjęte jako błędne, ale czasami lepszego nie na. W sumie ciekawe, bo jak wyrażenie jest używane często i nie gryzie w oczy, to czemu gryzie? Chyba coś w stylu "gombrowiczowskiego dylematu" (jak coś takiego jest) ?
    Faktem jest, że samo słowo "ulec" ma wydźwięk negatywny, ale z wyrazem "poprawie" dla mnie osobiście zmienia znaczenie. Nie mówiąc już o tym, że w tym konkretnym przypadku "ulec poprawie" ma niby pozytywne znaczenie, ale jednak jest nieco kłopotliwe (bohater jest teraz zbyt chojnie obdarowany). Tak więc poprawa jest wątpliwa.
    A te opko trzeba czytać po czterech częściach Abbiego, wtedy pojawia się ciągłość zdarzeń. Po prostu taka lekka komedia SF?
    Dzięki za ciekawy koment?
    pozdr
  • MKP dwa lata temu
    Przynajmniej jedna rzecz uległa poprawie - można się upierać, że "uległa poprawie" w znaczeniu, że poddała się procesowi poprawy. Wtedy jest ok. Nie stawia oporu wobec poprawianiu.

    SJP ulec
    «zostać pokonanym w grze, walce itp.»
    2. «zgodzić się na coś wskutek czyichś próśb, nalegań, podporządkować się komuś lub czemuś»
    3. «pozwolić sobą zawładnąć jakimś uczuciom»
    4. «zmienić się lub zniszczeć w wyniku działania jakichś czynników»
    5. «zgodzić się na współżycie płciowe»
  • Narrator dwa lata temu
    Józef Kemilk

    Równie dobrze można by napisać:
    „Jestem silnie słaba” — brzmi ciekawie, ale jak się zastanowić, nie ma sensu.

    Jakość języka schodzi na psy, poziom nauczania coraz gorszy, a błąd powtarzany staje się po pewnym czasie dopuszczalną normą.

    Język polski jest zaśmiecony obecnie górą takich błędów:
    • poszedłem po najmniejszej linii oporu
    • fatalny stan ogumienia autobusów
    • gorąca temperatura

    to tylko kilka przykładów.

    Problemem jest nie to, że ludzie robią błędy, bo każdy je robi, ale że nie chcą się do tego przyznać, będą dorabiać całą teorię obronną, żeby nie wystawić swojego autorytetu na szwank. Przyznanie się do pomyłki wymaga przede wszystkim dużo odwagi i charakteru, a mało kogo na to stać.

    Pozdrawiam. ?
  • MKP dwa lata temu
    Narrator
    "Jakość języka schodzi na psy, poziom nauczania coraz gorszy, a błąd powtarzany staje się po pewnym czasie dopuszczalną normą." - wszytko co obecnie nazywamy językiem polskim, kiedyś było nazywane zaśmiecaniem. Język ewoluuje i jeśli zastosowanie jakiegoś zwrotu w nietypowy sposób jest celowe, spójne logicznie i w kontekście lepiej oddaje charakter opisywanej rzeczy/czynności/lub osoby, niż poprawna forma, to czemu nie.

    „Jestem silnie słaba" - są lepsze określenia na poziom słabości, a to jest w dodatku wyjątkowo szkaradne, więc nie ma sensu.
    "poszedłem po najmniejszej linii oporu" - to nie ma sensu więc jest to ewidentny błąd.

    Ale np u siebie w tekście użyłem określenia "ujemny entuzjazm" choć wiem, że to nie jest poprawne? ale...

    Jest logiczne bo ujemny kojarzy się z brakiem i pasowało mi do tekstu.

    Można eksperymentować, ale to musi mieć sens i jakiś cel.
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    MKP Nie wiem, czy przeczytałeś to co było pod podanym przez Narratora linkiem. Językoznawca wskazuje, że jest to błąd i ubolewa, że tak częsty (w literaturze rzadszy). Podaje jako przykłady utwór Sapkowskiego i niejakiego Głowackiego. Twierdzi że jest błąd, ale gdyby błąd poprawić, to źle by to brzmiało. Tak więc dylemat jak w Ferdydurke w zakresie "Słowacki dobrym poetą był"
    Powstają różne połączenia, która teoretycznie nie powinny istnieć: "oczy szeroko zamknięte" "pyrrusowe zwycięstwo" "słodko gorzki smak"
    Tak więc gdyby to błąd byłby oczywisty, to nie byłoby problemu z poprawą, tutaj nie widzę tej oczywistości, a podany przez Narratora link dodatkowo gmatwa sytuację.
    pozdrawiam:)
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Narrator Język ewoluuje i nie może być inaczej. W zależności od mody, podległości język się ubogaca (lub odwrotnie, jak kto woli). Część słów znika, cześć zostaje. To nie jest zaśmiecanie, to jest tylko i wyłączenie zmiana. Dla mnie ładnie brzmi "że są plusy dodatnie i ujemne". Brak logiki, ale jak dla mnie jest ok. Taki idiom i już. Co do autorytetu, to nie ma to w tym przypadku do rzeczy. Nie jestem autorytetem językowym, przeczytałem podany przez ciebie link, który utwierdził mnie w tym, że tak jak jest może zostać (niby błąd, ale...). Jeżeli dużo ludzi popełnia dany błąd, to ten błąd zostaje zniwelowany (przyjmuje się, że błąd nie ma).
    Wracając do twoich propozycji: „Przynajmniej jedna rzecz się poprawiła.” lub „Przynajmniej jedna rzecz została poprawiona.” - nie pasują mi. Nie powiem dlaczego, bo nie wiem. Jest to z pewnością poprawne językowo, ale brakuje mi "mrugnięcia okiem".
  • MKP dwa lata temu
    Józef Kemilk
    No cóż, zalecił bym językoznawcy poczytać trochę na wattpadzie: tam jest nad czym ubolewać:)
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    MKP Co do tego zwrotu jest to dosyć ciekawa sprawa. Szczerze mówiąc nie przypuszczałem, że to błąd, a najlepsze w tym jest, że niby błąd, ale poprawa błędu, pogarsza sprawę (pewnie nie w moim przypadku, chociaż mi się wydaje, że także w moim, ale to moja subiektywna ocena).
    "Przyznam, że cytowane wyżej utwory Głowackiego i Sapkowskiego po takiej zmianie (czyli poprawie błędu - mój przypis) nie wyglądają lepiej. Uległy pogorszeniu, a nie poprawie!" Mirosław Bańko
  • MKP dwa lata temu
    Józef Kemilk
    Dlatego do każdego przypadku trzeba podchodzić indywidualnie. Czasami wyrzeźbiłsz zdanie całkowicie poprawne gramatycznie, a jednak to poprzednie wydaje się lepsze:)

    A już, dla mnie przynajmniej, dziwnie wyglądają dialogi, w których każdy bohater używa idealnie skomponowanych zdań.

    Swobodna rozmowa między ludźmi tak nie wygląda.

    Ze słów, które używam nagminnie a wiem, że niepoprawnie to np. posoka jako synonim krwi.

    Poprostu mi pasuje do takich pseudo średniowiecznych klimatów i tyle:)
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    MKP A jak nad czymś dłuższym się pracuje, to zmienia się kilka razy, aż w końcu masz już dość
  • Narrator dwa lata temu
    Józef Kemilk

    Było kiedyś określenie: „szkolny błąd”, oznaczające błąd oczywisty, bezdyskusyjny, popełniany zwykle przez ucznia, stąd nazwa.

    Problem pojawia się wtedy, kiedy szkolny błąd staje się błędem nauczyciela, urzędnika, dziennikarza. Trzeba wówczas ratować twarz i nagiąć reguły.

    Słyszałem kiedyś przemówienie Dudy, które roiło się od błędów, takich na przykład jak: „cofamy się do tyłu”. Oczywiście Duda tego przemówienia nie napisał, tylko jakiś urzędnik, ale to jest właśnie przykład, kim są dzisiejsi urzędnicy: kopiują bezmyślnie cudze teksty z błędami i tak już zostaje, bo przecież nie wypada poprawiać prezydenta.

    Ewolucja ma służyć stworzeniu silnych gatunków, podobnie w pisaniu: ma ułatwić komunikację, a nie gmatwać i ściemniać. Sięganie lewą ręką do prawej kieszeni to nie jest ewolucja, to jest degradacja.

    „Ulec poprawie” to ewidentny błąd, ponieważ „ulec” znaczy „ustąpić”, „przegrać”, lecz preferujesz zwięzłość oraz grę słów (jak w poezji) aniżeli logikę. Oczywiście można debatować, iż czasem przegrana prowadzi do poprawy: ustępując Hitlerowi i oddając Czechosłowację, Chamberlain odwlekł wybuch wojny o rok, ale to już jest kontekst historyczny, który nie powinien zmieniać zasad poprawnej pisowni.

    Na tym skończę, ponieważ jest to jałowa dyskusja, która nikogo nie przekona i do niczego nie doprowadzi, a jest jedynie stratą czasu i dowodem, że nie należy pisać komentarzy. ?
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Narrator trzeba pisać, a dyskusja ciekawa. Załóżmy, że poprawiam błąd, czy w takim przypadku można powiedzieć, że "autor uległ poprawie". Niby w tym przypadku jest logika (uległem słusznym argumentom) ale wyszedł "diabełek". "Autor poprawił się" lepiej brzmi, ale to znowu rucyfizm. Więc "się" trzeba przesunąć. No i nie ma informacji, że uległem. Zanim ci odpisałem po raz pierwszy, to przeczytałem pod podanym przez ciebie linkiem wykładnie, a tam autor kwestionuje własne zdanie. Bo jak nazwać przypadek, że zdanie jest niepoprawne, ale jego poprawa pogorszy sytuację?
    Tak jak pisałem wcześniej ciekawa sprawa, dodatkowo zaś nigdy tak nie patrzyłem i możliwe, że używam też innych błędnych połączeń. W tym utworze nie poprawiłem, bo nie jestem przekonany, co nie znaczy, że po czasie zdania nie zmienię. Po drugie jest to kawałeczek, który nie może "żyć" samodzielnie, a cała reszta nie moja.
    Dzięki za zwrócenie uwagi
    Pozdrawiam
  • Abbie Faria dwa lata temu
    Józef Kemilk Ja mysle, ze ulec zostało wprowadzone na zasadzie substytucji słowa poddać się, dać się. I chyba kluczowym jest nie pozytywny czy negatywny wydzwięk procesu, który zachodzi, lecz siła zewnętrzna, która dokonuje pewnych zmian. Jeżeli coś się poprawia, to robi to samo z siebie. Jest to wewnętrzna jego właściwość. Więc nie może poddać się, bo robi to z własnej woli. Ale w tym kontekście uległo poprawie na skutek działania kosmitów, więc wdaje mi się, że jak najbardziej jest uzasadnione to użycie.
  • Szpilka dwa lata temu
    Narrator

    Oj tak, tak, każdy chce być doskonały, ale po huk nam ta doskonałość? Uczenie się na błędach jest dużo przyjemniejsze, bo własnego błędu się łatwo nie zapomina. Ano tak, często nieświadomie powielamy błędy językowe, dlatego nie ma się co upierać, gdy ktoś nam np. uwagę zwróci na pleonazm. Sam wielki psor Miodek przyznał się publicznie do zaćmienia językowego, zapomniał, pisząc dedykację, czy Sylwii przez dwa 'i', czy jedno, napisał - Sylwce ? Pisownia tego imienia podlega regule o zapożyczeniach, które w mianowniku lp. mają końcówkę - ia. Imię Sylwia pochodzi z łaciny - silvo (las), czyli jest zapożyczeniem.

    Tjaaaaaaa, tu same Miodki, wykształcone, wygadane, otrzaskane, no, z czym do Miodków, panie dzieju? ?
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Abbie Faria Narrator ma rację, co do zasady. Tylko język się zmienia i co będzie w przyszłości poprawne, tego nie wiemy. Jak sztywno będziemy się trzymać poprawności, to język stanie w miejscu, jak będziemy świadomie (bądź nie) stosować niepoprawność, to w pewnym sensie język się ubogaci, chociaż dla innych ulegnie degradacji. Faktem jest, że nie można przeginać w niepoprawności, bo tego nie będzie się dało czytać. Gdzieś tam jest granica, dla każdego inna.
    Taki jakby dylemat "starzy" kontra "młodzi".
    Pozdrawiam
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Szpilka W sumie portal pisarski, tak więc wymieniamy się poglądami i chyba właśnie o to chodzi:)
    Pozdrawiam
  • Alienator dwa lata temu
    Ulec poprawie to błąd, zlepek językowy jak np. mógłby chcieć, co ma mniej więcej tyle samo sensu, co: chciałby mieć. Ogólnie taki niby język polski, czyli uporczywe przenoszenie zwrotów z innego języka na nasz grunt, całkowicie ignorując przy tym odmienną gramatykę. To sprawdza się w mediach, gdzie żadne zdanie tak naprawdę nie ma sensu, ale to z pewnością nie sprawdzi się w prozie.

    Argumentu o ubogacaniu i ewolucji języka nie kupuję. Idąc tym tropem, można całkowicie zignorować ortografię i pisać, skuwka przez ó, albo wziąść, zamiast wziąć, tłumacząc zmianę ewolucją, albo artystycznym performancem(specjalnie ;P).
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Alienator dlatego pisałem o nieprzeginaniu. Zerknij może na podany link przez Narratora
  • Alienator dwa lata temu
    Józef Kemilk Zerknąłem i jestem pod wrażeniem, jak pięknie pan Bańko strollował pytającego. Pewnie dlatego, że pytania o stronę czynną i bierną przy nieodmiennych częściach mowy potraktował jako trolling. ;)
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Alienator a odnośnie Sapkowskiego?
  • Alienator dwa lata temu
    Józef Kemilk Mógłbyś sprecyzować myśl, bo odnoszę wrażenie, że Sapkowski to jakaś wyrocznia? Dziesiątki tysięcy książek bez błędu, a jako dowód przytaczasz jedną czy dwie z błędem. Czego to ma dowodzić?
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Alienator chodzi mi o to
    "Przyznam, że cytowane wyżej utwory Głowackiego i Sapkowskiego po takiej zmianie (czyli poprawie błędu - mój przypis) nie wyglądają lepiej. Uległy pogorszeniu, a nie poprawie!" Mirosław Bańko
    Czyli co, z błędem lepiej brzmi, niż bez błędu?
  • Alienator dwa lata temu
    Józef Kemilk Zdanie po prostu wymaga zmiany, dzięki czemu jego jakość trochę się poprawi. Warto to zrobić, żeby język nie uległ pogorszeniu.
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Alienator A teraz lepiej?
  • Alienator dwa lata temu
    Józef Kemilk Tak szczerze mówiąc, to po całości nie jest za dobrze, Wykreślony zwrot to tylko jeden z wielu błąd wynikający w większości ze słabej jakości języka.
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Alienator A co tam złego jest?
  • Alienator dwa lata temu
    Józef Kemilk Ogólnie słaby język. Np. tutaj:
    Tylko co będzie, jak będzie miał dzieci z pielęgniarką, czy wtedy będzie wstanie wystąpić przeciw matce swoich dzieci?
    Będzie, będzie, będzie...
    Nie wiedział. Był w pułapce jednak gdy usłyszał skrzypiące drzwi, stwierdził, że nie jest tak źle. Do pokoju weszła druga pielęgniarka.
    Nagromadzenie czasowników, przez co zdanie podkreśla relacyjny styl. W dodatku uporczywe trzymanie się nieokreślonego podmiotu sprawia, że zdanie jest toporne i słabo czytelne.
    Interpunkcję i strukturę pomijam, bo zdaję się, że Ty też ją pominąłeś.
  • Alienator dwa lata temu
    BTW. Pierwsze zdanie można bez problemu napisać bez użycia czasownika "będzie".
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Alienator Koniec jest celowy, (np. 4x wiedział, zaskoczony x2) takie bełkotliwe myśli (bohatera) dopasowane do gatunku (groteska). Stąd chaos. Raczej nie dałoby się w tym przypadku wpleść czegoś bardziej uporządkowanego, gdyż zalatywałoby sztucznością. Jak człowiek w stresie i nie wykształcony, to raczej nie układa zdań zgodnie z wszelkimi zasadami.
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Alienator co do tego masz rację, jedno będzie skasuję:)
  • Alienator dwa lata temu
    Józef Kemilk Bohater nie musi trzymać się zasad, ale autor powinien. Końcówkę można zapisać zdecydowanie lepiej, bez zrzucania winy na bohatera. Ośmielę się nawet stwierdzić, że samym panowaniem nad językiem można tam zarysować bohatera znacznie lepiej.
    Każde zdanie można zapisać na sto sposobów, zabawa polega na znalezieniu odpowiedniego. W końcu zabawa słowem to cały urok pisania.
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Alienator Tylko, że są to dylematy (niezbyt rozgarniętego) bohatera. I chyba te zdania właśnie o tym świadczą. Znalazł się w dziwnym miejscu, uprawiał seks z kosmitką, podejrzewa, że to mistyfikacja, jego członek znacząco wzrósł (dzięki/przez kosmitkę). To nie może być pisane oficjalnym językiem, powaga także odpada, długie, uładzone zdania nie pasują. Nie wiem, jak by to miało brzmieć inaczej, biorąc pod uwagę ten wycinek tekstu.
  • Alienator dwa lata temu
    Józef Kemilk Przy pisaniu chciałbym mieć tylko takie dylematy jak dopasowanie narracji do szczątkowej fabuły.
    BTW. Poprawny język, to niekoniecznie język oficjalny. Tak jak budynek zbudowany zgodnie z zasadami sztuki murarskiej nie zawsze jest kościołem.
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Alienator To co piszesz jest wiadome, tylko całość musi być spójna i nie da się inaczej. Nie można też przesadzać w obie strony, bo wyjdzie tekst, którego nie da się czytać. Język powinien być w miarę prosty, bo taki (przynajmniej w moim odczuciu) dociera do innych. Z całym szacunkiem dla Tokarczuk, czytanie jej książek to dla większości męka (tak jak i dla mnie), co nie znaczny, że nie znajdzie odbiorców, bo znajdzie. I będą to ludzie oczytani i pragnący czegoś bardziej skomplikowanego. Tylko, czy warto tak zagmatwać rzeczywistość, by tylko nieliczni odczytali, co autor miał na myśli.
    Ten utwór z zasady musi być prosty i łatwy w odbiorze i taki chyba jest.
  • Alienator dwa lata temu
    Józef Kemilk Znowu szukasz gdzieś obok i uporczywie pomijasz fakt, że większość rzeczy jest wykonalnych, ale nie każdy jest w stanie je wykonać.
    BTW. Do Tokarczuk nie ma co rościć pretensji, że umie pisać lepiej niż niektórzy czytać.
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Alienator sorry, na basenie byłem.
    Zgadzam się z tobą z wykonalnością, tylko różne rzeczy, różnie się wykonuje.
    Co do Tokarczuk, to porównam to do rowerów. Gdy kupujesz w markecie są zazwyczaj nietrwałe, tym samym złej jakości. W sklepach rowerowych masz szerszy wachlarz i gdy dochodzisz do pewnego pułapu cenowego, masz rower trwały, wygodny, spełniający twoje potrzeby, którym będziesz jeździł lata. Najwyższa półka cenowa nie będzie dla ciebie, mniej przekładni, zbyt długa rama, a rower nietrwały, czyli będzie dla ciebie tym samym, co rower z marketu. To samo z literaturą, lichą i zbyt ambitną (przekombinowaną) pominiesz, bo nie chodzi o to, by się męczyć, ale by przyniosła Ci tzn rozrywkę. Tokarczuk to przerost formy nad treścią. Rower dla zawodowców jest tylko dla określonego terenu, inny na zjazdy enduro, inny na czasówki itd...
    Wiem, że niektórzy chełpią się tym, że czytają tzn "ambitną" literaturę. Może to przynosi im satysfakcję, pewnie tak. Za to jest tylko garstka osób, którym to faktycznie się podoba. I tak ma być, każdy jest inny i nie ma potrzeby wpychać każdego w sztywne ramy, bo ona pęknie. Człowiek nie nauczy się jeździć na rowerze i nie będzie czytał, w przypadku gdy nic nie było dla zwykłych ludzi. Każdy ma swój własny szczyt i o to toczy się walka, by na nim być? Gdy się o coś walczy, to możliwości rosną, ale i tak nie przeskoczymy siebie.
    Pozdr
  • Szpilka dwa lata temu
    Józef Kemilk

    Jak najbardziej, też pozdrawiam ?
  • Alienator dwa lata temu
    Józef Kemilk Bolid Formuły 1 jest dla mnie bezużyteczny, ale nie mogę powiedzieć, że jest tym samym co uliczna wersja Toyoty Yaris. Dlatego też mogę śmiało powiedzieć, że rower dla zawodowców, również jest dla mnie bezużyteczny, ale ciągle nie mogę powiedzieć, że jest tym samym co rower z marketu. Jak słusznie zauważyłeś, bardzo ważna jest grupa docelowa, dla której przeznaczono dany produkt. Tak samo jest z książkami. Tokarczuk celuje w ambitną, ale dość wąską grupę docelową. Nie można jej za to winić. Babka zdobyła wszystkie najważniejsze nagrody literackie, więc wyniki jej bronią. Nie ma kompletnie żadnego znaczenia, że jej pisanie nie podoba się grupie czytającej głównie prozę toaletową. (powieści lekkie, łatwe i przyjemne, w sam raz do poczytania na kiblu).
    Co do szczytu, to się nie zgodzę. Brzmi, jakby rozwijanie własnego warsztatu literackiego miałoby się kiedyś skończyć, a tak może się stać tylko wtedy, gdy sami o tym zadecydujemy. Więc jeśli ktoś zadecydował, że właśnie osiągnął szczyt, to nie ma sensu polemizować na temat innych gór, bo te z jego perspektywy zawsze będą za wysokie, za strome, no, ogólnie: nie dla normalnych ludzi... Nie ma problemu, każdy decyduje za siebie, warto tylko pamiętać, że Mount Everestu nie zdobędzie ten, kto poddaje się już na starcie.
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Alienator Toyota byłaby bardziej przydatna:) A o szczycie, to mnie źle zrozumiałeś. Nie piszę, że już wlazłem na szczyt, co więcej napisałem jeszcze, że jak się walczy, to możliwości rosną. Ale szczyty są różne i każdy ma inne możliwości, co ważne, każdy lubi inne widoki, że się tak wyrażę. A i tak w końcu dochodzimy do ściany i nic już od nas nie zależy. Nie wiemy tylko, kiedy to się stanie i w jaki sposób.
  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    Zaciekawiło mnie to "ulec poprawie". To nie razi, bo już jest zadomowione. Jest poza tym ładne. Nauczyciel poprawił ucznia. Jest to przemoc w tym przypadku. Uczeń uległ poprawie ?
    I niech nikt nie mówi, że "rzecz poprawiła się" to to samo, co "rzecz uległa poprawie". Poza tym nienawidzę poprawności. Nigdy jej nie ulegnę ?
    Pozdrawiam ?
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    "Ulec poprawie" to ciekawy przypadek jak widać. Łatwiej, gdy "ulega pogorszeniu". "Sytuacja sąsiada uległa pogorszeniu" a my wszyscy mamy uśmiechy na twarzy. Oczywiście nie dlatego, że jest poprawnie językowo.:)
  • rozwiazanie dwa lata temu
    Tleilaxu projekt z punktu widzenia ziemianina. Podoba mi się przejrzystość tekstu, w formie rysunku technicznego. Pozdrawiam ?
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    dzięki
  • Poncki dwa lata temu
    To co napisałeś jest równie ciekawe. Trochę jednak szkoda, że nie dajesz szansy Abbiemu skończyć jego opowieści po swojemu.
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Abbi już stworzył kolejne dwie części, więc twoje obawy chyba nie mają podstaw. Jak Abbi będzie chciał, to mogę tę część skasować. Nie ma sprawy, po prostu nie mogłem się powstrzymać.
    Pozdr.
  • Poncki dwa lata temu
    Józef Kemilk
    Rozumiem Cię, tak jak pisałem wcześniej całkiem ciekawie pomyślane.
  • Abbie Faria dwa lata temu
    Nie mam prawa do głosu, bo ja także pisałem fanfikszyny - do opowiadania Mardż :)
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Masz prawo głosu:) Jak chcesz jedno kliknięcie i znika:)
  • Abbie Faria dwa lata temu
    Józef Kemilk Dzięki niemu pewnie przeczytam Dunę. Ale muszę kupić w oryginale.
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Abbie Faria
    Diuma wspaniała książka i dalsze części też super. Czytałem te od Franka Herberta. Dalsze części pisze jego syn i tych nie czytałem, ale podobno też dobre. Tak więc lektura na długo.
  • Charlotte41 ponad rok temu
    Tak mi się spodobało, że zamierzam przeczytać pozostałe części. Pozdrawiam 5
  • Józef Kemilk ponad rok temu
    To taki mów jednorazowy wyskok:) Po więcej trzeba do Abbie Faria
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania