Obcy wujek
Wysoki mężczyzna pochylił się nad nią po raz kolejny i pouczył, jak ma się zachować. Starała się go zrozumieć, ale jego wymowa była inna.
Popchnął ją lekko, gdy światła zmieniły się na zielone, a ona przeszła przez przejście dla pieszych na druga stronę ulicy, aż doszła do targu.
Nie obejrzała się za siebie ani razu, tak jak jej ‚wujek‘ przykazał. Szła więc szybko, z rękami w kieszeniach, patrząc na czubki swoich letnich bucików, już trochę sfatygowanych.
Nie zwalniając kroku przeciskała się między stoiskami i obcymi ludźmi. Mężczyźni rozstawiali swoje stragany, układali warzywa i owoce, omijali ją lub zatrzymywali się, by ją przepuścić. I nikt się nie dziwił, widząc ją, małą dziewczynkę tu na targowisku. Wszystko było tak, jak jej ‚wujek‘ przewidział.
Szła szybkim krokiem ze spuszczoną głową i wzrokiem utkwionym w kostki bruku. Co jakiś czas czuła na sobie spojrzenia obcych na ulicy, ale nie odważyła się ich odwzajemnić.
Chociaż nie jadła jeszcze śniadania, nie czuła głodu. Dręczyło ją tylko pragnienie.
W ciemnym pomieszczeniu, gdzie nocowała, było bardzo duszno. Spała niespokojnie i miała złe sny. Nie mogła sobie dokładnie przypomnieć, czy tam było jakieś okienko, czy nie.
Kiedy ‚wujek‘ wieczorem ją tam przyprowadził, była bardzo zmęczona. Gdy się dziś rano obudziła, leżała w dużym łóżku. „Wujek’ też nie spał.
Prosto z małego pokoju wyszli na ulicę. Mężczyzna nie był już tak miły jak poprzedniego dnia, na plaży. Czasami ją popychał, to znów zmuszał do pośpiechu. Mówił i mówi bez przerwy. Do dziś dobrze pamięta jego głos.
Na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną zatrzymał się. Teraz musiała przejść przez jezdnię sama i postępować zgodnie z jego instrukcjami, aby pozostać na właściwej drodze.
Światła zmieniły się na zielone i ‚wujek‘ lekko pchnął ją na jezdnię. Szła dalej ulicą, aż dotarła do bazaru, którego nie sposób było przegapić. Czarne kropki przed oczami zgęstniały i zrobiło jej się niedobrze. Głębokim oddechem tłumiła nieprzyjemne uczucie. Wtedy robiła to nieświadomie. Dziś wie, że było to jedyne słuszne posunięcie.
W rzeczywistości nikt nie był nią zainteresowany, tak jak przepowiedział. Tylko raz jej serce prawie stanęło. Jakiś obcy kramarz o mało nie potknął się o nią.
Musiała wyglądać na bardzo przestraszoną, ponieważ właściciel straganu wycofał się w ostatniej chwili. Obraz przerażonego mężczyzny wciąż ma jeszcze przed oczami.
Nic dziwnego, jak ona wtedy wyglądała, w brudnej letniej sukience i z rozczochranymi włosami.
Całe poprzednie popołudnie oboje szukali jej mamy, a przynajmniej tak wtedy mówił jej ‚wujek‘. Ona sama niewiele mu mogła pomóc. Zapomniała nawet swojego wakacyjnego adresu. Być może ze strachu lub podekscytowania.
Wtedy miała wrażenie, że bardzo starał się odnaleźć jej matkę.
Głęboko w ciemnym zakamarku jej pamięci pojawiał się jakiś cień. Coś, czego nie potrafiła wyjaśnić. Wszystko wydawało się nierealne, jak podróż, która nigdy nie miała miejsca w prawdziwym życiu.
A zaczęło się tak pięknie. Pojechała na wakacje z matką, jak co roku. Tam, w pięknym domku letniskowym nad morzem, mogła bawić się z ojcem.
Czy kiedykolwiek za nim tęskniła? Nigdy o tym nie myślała. Wtedy była jeszcze zbyt mała, by zrozumieć te powiązania między rodzicami. Po wakacjach zawsze wracali z matką do domu. Jej ojciec zostawał tam jak zwykle. Musiał pracować. Tak było planowane i tym razem, gdyż wkrótce miała właśnie zacząć szkołę jako pierwszoklasistka.
Niestety, wtedy wszystko potoczyło się inaczej. Było bardzo ciepło. Bawiła się na plaży. Jej mama podeszła do pobliskiego kiosku kupić lody. W tej chwili podszedł do niej ten właśnie ‚wujek‘, którego nie znała i nigdy nie widziała. Powiedział, że mama na nią czeka. Potem ją jakoś zgubili. Długo, aż do wieczora błąkali się po ulicach w poszukiwaniu mamy. Miała wtedy sześć lat i nie całkiem rozumiała, co to wszystko oznacza.
‚Wujek‘ nie był młody, może nawet starszy od ojca. Na początku był bardzo zabawny i oboje dużo żartowali. Powiedział, że mama jest już dużą dziewczynką i nie musimy się o nią martwić. Następnie wyjaśnił jej, że ludzie tutaj mówią innym językiem, którego ona i jej matka nie znają i dlatego znalezienie jej zajmuje trochę więcej czasu.
Dorośli często robią rzeczy, których dzieci nie są w stanie zrozumieć, tak, tak powiedział jej to wtedy, nawet kilka razy, a ona nadal bardzo dobrze to pamięta. Do dziś dokładnie pamięta jego słowa.
Świeży poranny chłód stopniowo ustępował miejsca słońcu. Mimo upału szła dalej, prosto przed siebie, tak jakiej przykazano. Coraz więcej ludzi tłoczyło się wokół straganów. Obawiała się, że ktoś może ją złapać, zatrzymać, lub, co gorsza, w ostatniej chwili uniemożliwić jej spotkanie z matką. Ale zgodnie z obietnicą, z rękami w kieszeniach sukienki i wzrokiem utkwionym w bruk, manewrowała w pośpiechu między ludźmi i straganami.
Wokół jej wirował kolorowy świat z dziwnymi zapachami, głośnymi pokrzykami i muzyką, która brzmiała obco w jej uszach. Tego było dla niej zbyt wiele. Chciała tylko dostać się na plac z fontanną jak najszybciej, jak nakazał jej ‚wujek‘. Nagle cały świat zaczał się bujać, jak na huśtawce. Jej oczy przyćmiła jakaś mgielna zasłona, a potem nastała przyjemna ciemność i cisza...
W pewnym momencie otworzyła oczy. Wszystko było białe, a w małym pokoju panował przyjemny chłód. Łóżko było świeże i miękkie. Jej mama siedziała obok niej, trzymając ją za rękę i się uśmiechając. Jakiś mężczyzna z długą, czarną brodą podszedł bliżej, porozmawiał z mamą i obie opuściły szpital. Czarnym samochodem zawieziono je prosto na lotnisko.
Nigdy więcej nie odwiedziła ojca, nigdy więcej go nie spotkała, nigdy więcej go nie zobaczyła. Kiedy były wakacje, jej matka nie dostawała urlopu, lub chorowała. Zawsze coś stało na przeszkodzie.
Z biegiem czasu pamięć o jej ojcu wyblakła. Parę lat później dowiedziała się od matki, że ojciec nie mógł opuścić swojego kraju. W pewnym momencie pogodziła się z losem.
Dopiero po śmierci matki, kiedy opróżniała jej mieszkanie, znalazła w starym albumie z pożółkłymi zdjęciami z dzieciństwa poszarpany artykuł z jakiejś gazety. Dotyczył on porwania dziecka z ośrodka wypoczynkowego w Egipcie, które miało miejsce około 50 lat temu. Dziewczynka miała wtedy sześć lat. Ojciec dziecka i jego brat planowali jej uprowadzenie. Lokalna policja zapobiegła najgorszemu w ostatniej chwili. Przy notatce nie było żadnego zdjęcia.
Zastanawiała się, dlaczego ten artykuł był tak ważny dla jej matki, że go zachowała. Przeczytała go jeszcze raz i nagle fragmenty wspomnień powoli wróciły.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania