Obiad
Z kuchenki ulatniał się gaz, ze mnie powietrze.
Nie będzie już wspólnych niedziel,
kiedy słońce prażyło nam oczy tak,
że ślepliśmy od szczęścia.
Nie będzie cytatów, rozdziałów,
książek kruszących się ze starości,
choć niebo właśnie defragmentuje
akapity i didaskalia.
Z kuchenki ulatniał się gaz, ze mnie ogień,
na chłodnych kafelkach, grubą wstęgą,
wprost ku atmosferze.
A z ciebie wszystek pozór, niedopisany.
Komentarze (31)
Na wstępie może lepsze byłoby zastosowanie tego ognia, który "uchodzi" w dalszej cz. wiersza. Powietrze niechby było drugie w kolejności. Jak już czytelnik oswoi się z obrazem "uchodzenia".
W ogóle - powietrze i ogień to jakby za mało. Mogłaby jeszcze zaistnieć tu wojna, a obok, także głód: "Od powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw nas Panie". Mogłyby być metaforycznie wpisane w ten akt rozpaczy największe klęski dotyczące ludzkości, a tu - pojedynczej osoby.
Trochę rozbawiło mnie "prażenie oczu", bo wyobraziłam sobie gałki oczne pękające jak ziarna kukurydzy (prażona kukurydza).
Aha! "Wszystek pozór" jest namiastką głodu w tym wierszu. Pozór nie posiada zbyt głębokich treści, więc głod tych treści jest już zaznaczony.
Poza tym - w ogóle - klęski w tym wierszu są ich odwróceniem. Ogień jest czymś pozytywnym. Powietrze też. I głód (głód treści, wartości, nie pozorów) - także.
A może jest tu i wojna?
Taka cicha, podjazdowa. Lecz ta wojna, jako jedyna z klęsk, chyba nie jest jej "odwróceniem", a raczej "odwróceniem się dwojga od siebie.
Naprawdę?
Tam z kuchenki ulatnia się gaz, ona jest zapalnikiem, a ty mówisz, że to pozytywne.
Oczywiście, biorąc pod uwagę oczyszczenie i budowanie na zgliszczach, może i tak. Ale jednak...
No nie zgadzam się z tym komentarzem.
Ani z kolejnością.
Sylvia Plath zmarła w ten sposób, trując się gzem. Jej ciało znaleziono w kuchni.
A ogień? Tak. Ogień może być symbolem czegoś pozytywnego.
Tak go widzę w Twoim wierszu. Piszesz:
Z kuchenki ulatniał się gaz, ze mnie ogień
Odczytuje to w ten sposób: podczas, gdy powietrze nasycało się gazem, trucizną, z Twojej bohaterki uchodziło życie. Ogień, żar, to przecież symbole energii! Zaangażowania!
Można mieć ogień w oczach? Żar w sercu? Można.
Zadajesz mi pytanie:
"Ogień jest czymś pozytywnym?
Naprawdę?".
Odpowiadam:
Tak.
........................................
(Jeśli Twoja bohaterka żegna się z tym światem - "Nie będzie już wspólnych niedziel" - i czuje, że "uchodzi z niej" ogień, to znaczy, że... stygnie. Obojętnieje.
Ogień, gdy jeszcze w niej płonął - był czymś pożądanym. Życiem. Energią. Zaangażowaniem.
A nawet echem chwil w pełnym słońcu, o których wspominasz w tekście:
kiedy słońce prażyło nam oczy tak,
że ślepliśmy od szczęścia
Przecież Słońce to ognista, rozżarzona kula).
No trochę to pokrętne, wybacz
"Na chłodnych kafelkach, grubą wstęgą,
wprost ku atmosferze."
I batdzo możliwe, że źle ubrałam to w słowa zwyczajnie.
Przemyślę to jeszcze. Dziękuję za wizytę.
Ten ogień, zbyteczny. Prowadzi donikąd. I jeszcze te wersy:
''Na chłodnych kafelkach, grubą wstęgą,
wprost ku atmosferze.'' - chyba bym w zakończenie wplotła.
Pozdrawiam.
No Martyno, proszę cię! :)
Aczkolwiek pomysł z przełożeniem kafelków za ogień, rozwiązuje problem o którym mówi Dementor i nic nie psuje.
Skorzystam, dzięki :)
Także ogień zostaje, za resztę dzięki :)
książek kruszących się ze starości,
choć niebo właśnie defragmentuje
akapity i didaskalia." A mnie jakoś to przyciągnęło. Defragmentacja, czyli połączenie tych wszystkich akapitów, które powinny jeden wątek oddzielać od drugiego, a teraz wszystko zlało się w całość, więc nie będzie rozdziałów. Podoba mi się bardzo, 5
Love
Buziaki.
na chłodnych kafelkach, grubą wstęgą,
wprost z ciebie wszystek pozór, niedopisany.
Sorry - nie zauważyłam między tymi wszystkimi Betti.
Ale jednak to oddzielenie jest istotne, a tutaj wszystko się zlewa, jak to napisała Dusia.
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania