Tuż przed.
Gdzieś tam na zewnątrz, wciąż pali mróz.
Rzeki zmieniają się w skały, podobne klatkom,
choć od środka trawi je magma,
pragnienie by słowo w końcu stało się ciałem.
By mogły opleść twój oddech,
gdzieś u fundamentu piersi,
kiedy wspominasz o mnie przypadkiem,
bez specjalnego zaangażowania,
paląc papierosa na balkonie,
kiedy ja zbieram okruchy z podłogi twojego mieszkania.
Odwracasz się do mnie,
uśmiechasz,
a ja błagam o jeszcze ułamek sekundy.
O kilka dni zwłoki, zanim sam zmienię się w obłok,
który wciągniesz do płuc, a potem wypowiesz.
Z cyklu : Detoks
Dedykowany.
Komentarze (30)
Pozdrawiam🙂:)
Dsieki za czytanie.
Po cholere do mnie pani przychodzi?
Przyjdzie - powie coś zupełnie od czapy - a ty rób z tego frytki.
Naprawdę . Nie zaglądaj do mnie. Proszę ponownie.
No to bez sensu.
Tyłu zamieszczających - masz się na kim spełniać.
Kocham Cię. Pomogłes mi zakumac 1/21
Widać jak pomogło.
Nie spodziewałem się, że w ogóle zaglądasz poza sprawami portalowymi. Mile zaskoczenie, więc nie zepsuj 🤣
Pierwsza ok, druga bardzo dobra, trzecia świetna. I z tą trzecią łatwo mi się utożsamić. Sama czuję się czasem jak obłok dymu. Chwilowa trucizna w cudzych płucach.
Co do przesłania, znowu egocentrycznie nawiążę do swojego. Napisałam kiedyś wiersz z Betelgezą w tytule i czuję, że tu przekazujesz to co ja tam. Że coś już się stało. Koła zamachowe poszły w ruch i teraz już jest tylko czekanie na nieuniknione. Nie da się tego zatrzymać, ale masz czas na oswojenie. Ze stratą. Czekasz, zdając sobie sprawę, że zaraz będzie cięcie, koniec.
Tak odbieram Twoje słowa, mając świadomość, że wiersz może być o zupełnie czymś innym :D.
W każdym razie, bardzo mi się podoba.
Niemniej mam nadzieję, że tak się nie stanie.
Że w końcu zaznam odrobiny szczęścia, bo do jasnej cholery - należy mi się.
I nie tylko.
Dzięki.
To spore zaskoczenie, bo tekst pisany na jednym wdechu.
To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że mam intuicję do słów. I muszę tę intuicję jeszcze przenieść na ludzi :)
"Że w końcu zaznam odrobiny szczęścia, bo do jasnej cholery - należy mi się."
Tego Ci życzę.
No śmieszne strasznie.
Poza tym to byl mój pierwszy raz! Także ten teges!
Nie zwróciłem uwagi wcześniej.
No zamieniasz się we mnie 🤣 hahahaha
Widać się rozwijam... Wiesz, przestałam jeść mięso, uczę się hiszpańskiego 😜. A jak jeszcze wydam sam wiesz co, to już w ogóle będę fą fą
Nie no, tak serio to powodzenia :)
Może bardziej traktuje egocentryzm jako rozwój coś jak "teraz kurwa ja" parafrazując klasyka. 😁
I dzięki, powiedzenie się przyda :D.
bez specjalnego zaangażowania,
paląc papierosa na balkonie,
kiedy ja zbieram okruchy z podłogi twojego mieszkania.
Odwracasz się do mnie,
uśmiechasz,
a ja błagam o jeszcze ułamek sekundy.
- mocna, mocna scena. Tę moc można jeszcze zwiększyć, pozbywając się słowa "niby". Po prostu - "kiedy wspominasz o mnie przypadkiem".
Ona - już prawie zapomniała, ale nie do końca, pali na balkonie papierosa, coś tam o nim mówi, odwraca się - i co widzi? Oto on! A on zbiera te okruszki, wśród nich rzucone przypadkiem słowa, tam, na balkonie, i wciąż JEST.
Bardzo mi się podoba ten fragment. Oczywiście - zaangażowane są w tę sceną wulkany. Rzeki jak wulkany. Cała moc, całe gorąco. I dym, który jak chmurka nad wulkanem, może coś znaczyć.
Bawię się w prozę i tak mi zostaje potem to dogadywanie.
Co do reszty - w tym sęk. Może myślała, że sobie pójdzie? Że wystarczy się odwrócić, a on jak ten dym. Może bała się tego, nie chcąc się przyznać - i stąd to wyjście. Stąd ta symbioza, poprzez hm... Wciągnięcie go w siebie.
Dzięki.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania