objęcia czasu
gdzieś pomiędzy wierszami
życiowymi perypetiami
z drzewa spadła świeża jędrna brzoskwinia
ile dziecięcych śmiechów przeszło obok
nim ktoś z ziemi podniósł apetyczny owoc
i obdarzyć ciepłem domowej kuchni go zechciał
cóż był to za piękny okaz
świeżego soczystego owocu
który niejednego domownika apetyt rozbudził
tyle par oczu podziwiało jej poemat
złoto bursztynowych barw
a słodko upojna woń owocu
przyciągała łaknące stworzenia
nim znalazł się śmiałek godny zaznania
smaku cieszącej oko brzoskwini
jej jędrną skórkę pokryły pofałdowane blizny czasu
a nad złocistym kolorem zaszło letnie słońce
odważne palce zamknęły się
na miękkiej krągłości brzoskwini
raniąc jej pokryte włoskami ciało aż
gęsta i lepka ciesz trysnęła z jej skaz
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania