Objęcia Pustki

Oto stoję, pusta skorupa,

Świadek utraconej miłości,

Winowajca zapomnianej pasji,

Jak rozbite szkło,

Odbijające tylko cienie tego, co kiedyś lśniło.

 

Pustka wchłania mnie, nienasycona,

Rozmywając światło w milczeniu.

Uśmiech na mych ustach to maska,

Oszukująca tych, którzy nie widzą,

Jak cienie rysują ślady na moim sercu.

 

Nie ukrywa się już w kątach,

Lecz w głębi moich myśli,

Zamieniając miłość w pył,

A pył w nicość—

Każde wspomnienie to gwiazda,

Którą ciemność połyka bez wahania.

 

Czy jestem tu?

Czy może tylko duchem,

Dryfującym w szczelinach czasu,

Uwięzionym między tym, co było,

I tym, co już nigdy nie powróci?

 

Moje pragnienia, zbyt ogromne dla ciała,

Migoczą jak latarnie w burzy—

Złe, iluzoryczne,

Targane wiatrem zimnej prawdy.

By zrozumieć tę otchłań,

Trzeba w nią wejść,

Poczuć ciężar nieskończonego horyzontu—

Nie jako punkt w dali,

Lecz coś, co wciska się w pierś,

Zimne jak gwiazdy, starsze niż jakikolwiek mit,

A jednak nieporuszone przez mój ból,

Niewzruszone na utraconą ludzką miłość.

 

Jesteśmy tylko cieniami,

W migotaniu umierającej gwiazdy,

Zębatkami w maszynie, której rdza

Pokryła tryby czasu,

Wytarte przez wieki zapomnianych umysłów.

Starożytni, ich imiona wciśnięte w pustkę,

Obserwują nas z miejsca, gdzie nic nie umiera,

Gdzie czas traci znaczenie,

A miłość jest tylko echem—

Dźwiękiem, którego nikt nie słyszy.

Miłość—

Kiedyś ogień,

Teraz jedynie wspomnienie ciepła,

Iskra, którą sądziłem, że zapali niebo,

Teraz tylko popiół, zdmuchiwany przez wiatr

Upływających dni.

Sięgam po nią,

Lecz moje dłonie są puste,

Chwytając jedynie chłodne powietrze,

Wszechświata, który nigdy nie odda tego, co zabrał.

Pustka woła głośniej teraz,

Nie dla mojej duszy,

Lecz dla chwili przed upadkiem,

Dla ulotnej piękności miłości,

Która znika w ciszy.

Co zostaje, to już nie smutek,

Lecz zimna nieskończoność,

Która nie daje odpowiedzi,

Tylko ból swojego milczenia.

A mimo to, trwamy.

Szukamy sensu tam, gdzie go nie ma,

Pragniemy błysku, który nigdy nie będzie nasz.

Stajemy przed otchłanią,

Oczy szeroko otwarte,

Ręce drżące,

A wszechświat idzie dalej,

Obojętny,

W nieustannej wędrówce przez nicość.

A jednak w tej ulotnej chwili,

Kiedy miłość była cała,

Kiedy płonęła jasno,

Byliśmy prawdziwi—

Migotanie w ciemności,

Krótka iskra w burzy.

Nawet jeśli pochłonie nas pustka,

Nawet jeśli gwiazdy zapomną nasze imiona,

W tej chwili—

Byliśmy,

I kochaliśmy.

Średnia ocena: 2.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania