Obłe

"Najniebezpieczniejsza jest pora, gdy nic się nie dzieje, nic nie boli i nic nie dokucza. Gdy wszystko toczy się nurtem spokojnym, a sprawy dojrzewają z wiosenną ufnością."

Rajmund Kalicki "Dziennik nieobyczajny"

 

wieczór nacechowany płynnością linii,

jakby go Luigi Colani zaprojektował.

 

łagodne daje mi w kość. ech, czuję, że

przeciąga się w środku, z hurgotem w stawach,

puchate i wszystkookie zwierzątko intelektualne,

sapacz-gryźca, co wykatulał się z chmur,

by mnie rozleniwić. rozanielić.

 

nawet blask słoneczny jest jakiś porowaty.

nic, tylko leżeć i się przejmować. czymkolwiek.

rozdrapywać zabliźnione.

 

a może: otrząsanie się z zapyziałości. mentalnej.

oto stoję przed dębową biblioteczką szczelnie

wypełnioną tomami. wszelkie problemy

ogniskują się w ich zawartości. grzeszek

w koronkach, szpetne przekleństwo

podniesione do rangi sztuki wysokiej.

opisy takie, że aż można za nie przynoblić.

 

i mały ja, schłostany wiechetkiem pokrzyw,

ostrym językiem prześmiewcy. nieumiejący

czytać, a więc bronić się przed jadem paszkwili,

głuchą i głupią tkanką plotek.

 

jeden sukinsyn z mojej wiochy, w ramach

zemsty, bo nie chcę z nim więcej pić ani ćpać,

rozpuszcza famę, że jestem pedałem

(nie mylić z gejem).

 

powinienem się tym przejąć, co najmniej

zwyzywać idiotę. a mi się pisze powieść

"Niewzajemne". poczciwość to welurowy czołg,

który przejeżdża mi po głowie.

obłęd.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania