obłęd
obojętność wszetecznych granic
prowadzi na łąki
pobożności
nienormalność znaczeń
wiąże z czasem
z milionami zastrzeżonych złudzeń
skarb ukryty na dnie zmysłów
nie podwoi radości
ostatniego słodko-kwaśnego
poranka
lęk
za który płacimy wiosennym wiatrem
kojarzy się z ufnością
miarodajną modlitwą
o jeszcze
Komentarze (35)
prowadzi na łąki
pobożności"
Katarzyno, czy mogłabyś mi wytłumaczyć, co oznacza - obojętność wszetecznych granic? Jak granica może być wszeteczna? Chyba człowiek bywa rozwiązły, wszeteczny to archaizm, w wierszach współczesnych nie używamy.
Niewiele zrozumiałam z wiersza, chyba jednak warto pisać też dla innych, nie tylko dla siebie, wiersz powinien być przejrzysty, Twój nie jest, bez urazy ?
Sorry, ale nie jesteś autorytetem w dziedzinie poetyki, skoro autorytet orzekł, żeby nie używać, to tak jest. Ty zaś rób, jak uważasz ?
Przecież też piszesz według schematu, wiersz klasyczny to schemat właśnie, który wymyślono w starożytności! Języka nie powielamy, tylko formę doskonałą ?
Jakie wasze? Jaki beton? Pisz stylem Mickiewicza, będziesz tylko miernym epigonem, bez urazy ?
Czy Autorka wieco czym pisze, czy tylko słowa jej się podobają?
Wszystko, co stare jest piękne, prawda, bogu?
Mi się nie podoba ale może komuś może. Bez urazy, jestem subiektywny :)
Włączać pralkę i wywalać co wyjdzie :D
Ps. Nadal jestem subiektywny. Koniec. Kropka.
Jak to kto? Poeci znani i uznani, tacy wytyczają wzorce. Nom, jakie się zostanie mistrzem pióra, to można się zbuntować, na razie piszemy pod sznurek - ładnie, dokładnie, rytmicznie i staranną polszczyzną współczesną. O! ?
Powieś zatem za sznurkiem, ale równiutko ?
Autorzy prac jak - Teoria Literatury Polskiej albo Teoria Literatury Współczesnej, se poczytaj, szybko przestaniesz pleść duby smalone i upierać się przy swoim ?
Może, ale czarno to widzę, muszę już mykać, ciao i udanego wieczoru ?
Śmiem się nie zgodzić. Dlatego użyję metafory o jedzeniu:
Sztufada. Osobiście uwielbiam najbardziej w postaci burgera.
Nigdy bym się tego nie dowiedział jeżeli bym połączył klasyka ze współczesnością.
Ja wiem, że chcesz zachować pewne ramy.
Rozumiem i szanuje, ale weź proszę pod uwagę, że tak jak technologie wystrzeliły w ostatnim stuleciu tak samo szybko ewoluuje trendy w różnej sztuce.
Ewolucja sztuki podąża za potrzebami twórców współczesnych a oni potrzebują mieszać archaizmy ze współczesną formą ewidentnie. Trendy wszak wytyczane są przez autorów, przez nikogo innego.
Poza tym czy to nie jest tak czasem, że po prostu wygodniej jest kategoryzować utwory kiedy pozostają w ustalonej formie?
Mam rację?
Chyba jednak racji nie masz, bo żeby sobie pozwolić na wariacje kulinarne w postaci sztufady, trzeba opanować sztukę przyrządzania mięs, innej obróbce termicznej poddaje się mięso na rostbef, które powinno być w temperaturze pokojowej, a nie prosto z lodówki, a innej mięso na eskalopki. Burger, czyli mięso duszone /sztufada/ w bułce? Toż to profancja sztuki kulinarnej - buła z mielonym, śmieciowe jedzenie, jeszcze colą popić, murowana otyłość i choroby cywilizacyjne. Lepiej kulinarnych majstersztyków nie modyfikować, a wszystkim wyjdzie na zdrowie. A tak na marginesie, to dużo lepsza jest wolowina amerykańska, mięciutka, soczysta, przyrządza się szybciorem jak wieprzowinę.
W poezji klasycznej już wszystko wymyślono, już w antyku stosowano heksametr, na którym to Norwid wzorował "Bema pamięci żałobny rapsod" a Mickiewicz "Pieśń Wajdeloty".
Owszem, poezja ewoluuje, inaczej pisano w średniowieczu, które raczej nie obfituje w bogatą twórczość, jest ubogo, dominuje tematyka religijna, ale wtedy po raz pierwszy wykształciły się pewne normy rytmizacji wierszowej, jak i wersyfikacji, bo wcześniej uprawiono poezję meliczną, czyli przeznaczoną do wykonywania z muzyką. Inaczej wygląda twórczość w baroku - różnorodna, bogata w środki artystyczne i składniowe (anafora, koncept, hiperbolizacja, antynomia).
A co nam proponuje Pobóg? Nihil novi sub sole, formę wiersza stosuje klasyczną - wersowaną i rymowaną, z powtykanymi tu i ówdzie archaizmami i rymami dziadowskimi. Rymy dziadowskie ładnie wyglądają u Kochanowskiego np., dziś kłują w oczy, bo wymyślono rym ciekawszy jak: łamany, składany i niegramatyczny!
Skonkluduję słowami piosenki:
Na co komu dziś wczorajsza miłość
Na co komu dziś wczorajszy sen
Po co dalej pić to samo piwo
Kiedy czujesz że uleciał gaz
Lady Pank
Sztufada - klasyk. Mięso duszone w bułce (oczywiście nie można zapomnieć o pomidorze, sałacie, cebuli i miodzie z musztardą).
NIEBO W GĘBIE, że się tak nieprzyzwoicie wyrażę.
Teraz pytanie czy mam rację czy nie?
Czy jest to profanacja kulinarna?
Może można to faktycznie uznać za profanację ale moje subiektywne odczucie na podniebieniu podpowiada mi, że mój eksperyment jest ponad jakąkolwiek opinią :)
Zatem odpowiedź na pierwsze pytanie, czy mam rację, będzie tak na prawdę jak słynny kot Schrödingera. Mam i nie mam, ale mam i nie mam jednocześnie :)
Wszystko z czym mamy do czynienia widzę w ten sposób, że to co zostało zdefiniowane jest lądem odkrytym a to co w definicji się nie mieści po prostu trzeba odkryć i możliwe, że będzie się dało zdefiniować. Jak inaczej odkrywać niż po prostu przyjmując, mieszając dowolne formy i sprawdzając jak smakują.
Mnie osobiście twórczość Poboga się podoba.
Nie wiem czemu przyszła mi chęć na czekoladę :P
Pozdrawiam.
To nie jest Twój eksperyment, bułę z mięsem wymyślono już dawno, podobno pierwszy przepis na starożytnego hamburgera zawarto w dziele "O sztuce kulinarnej ksiąg dziesięć" napisanej przez Marka Gawiusza Apicjusza w IV lub V wieku n.e. Dlaczego to kiepskie jedzenie? Bo zawiera węglowodany proste, od których się tyje. Sztukamięs z bukietem surowek i kaszą gryczaną zapewnia smukłą sylwetkę, dowiedzione naukowo ?
Właśnie, trzeba odkryć, Pobóg nic nie odkrywa, tylko powiela już odkryte.
Ja lubię tyć. Figura geometryczna doskonała energetycznie to kula. Należy dążyć do doskonałości. Dlatego sztukę mięsa z kaszą również wciągnę. ?
Zdaje sobie sprawę, że mięso w bułce to nie jest nowy wynalazek. Chodziło mi raczej o analogię łączenia klasyka z nowoczesnym ale faktycznie niefortunny przykład bo mamy dwa klasyki. Niemniej jednak mam nadzieję, że ideę przekazałem w sposób zrozumiały.
No dobrze. Skoro uważasz, że nic nie odkrywa i subiektywnie jest to kiepskie (tak rozumiem twoje stanowisko) to czy przynajmniej zechciałabyś pozwolić mu pisać tak jak piszę w spokoju?
Zapewniam, że są czytelnicy, którym pasuje to co Pobóg serwuje.
Jak to mówią: jest popyt, jest podaż.
A czy ja komuś zabraniam pisać? Zresztą jakim prawem miałabym to robić?
Nie umieszczam krytycznych komentarzy pod jego utworami, wypowiedziałam się, co sądzę o takim pisaniu i takie moje prawo.
Owszem, jest popyt, a co z szacunkiem do czytelnika, który nie łyka wszystkiego jak kura kluski, tylko ma wysublimowany gust? Takiego popytu Pobóg nie jest w stanie zaspokoić, zatem niech zaspokaja głuchych i ślepych, też im się coś od życia należy ?
Oczywiście, masz rację. Opinia rzecz święta.
Hmm. Wygląda na to, że przyjdzie mi w ciemnościach i ciszy łykać kluski ?
Pocieszę się jednak, że to całkiem smaczne kluski i mimo, że smakiem coś przypominają to jednak przyrządzone rewelacyjnie i nie monotonnie (SUBIEKTYWNIE).
Kucharz nie jest winny temu, że akurat to co serwuje wszystkim nie smakuje, a na pewno nie bierze się to z jego braku szacunku do czytelnika. Jeszcze się taki nie narodził co by wszystkim dogodził.
Jeżeli czytelnik ma wysublimowany gust to za pewne będzie miał ochotę stołować się przy bardziej wytwornych stołach (SUBIEKTYWNIE)?
Nom, głowa państwa /Merkel/ powiedziała, że uwielbia kartoflankę, no siara, gdy są takie wykwintasy francuskie jak soupe à l’oignon, niby tylko zupa cebulowa, ale zapodana z zapiekanym serem i grzanką zyskuje nowy wymiar smakowy ?
Ciao, trzeba mi w real ?
Pozdrawiam ?
Cztery zagadki i jedna ostatnia urwana fraza " o jeszcze " , może hieroglif się zatarł.
Jest i skarb, więc ciepło:)
"obojętność wszetecznych granic
prowadzi na łąki
pobożności"
Trzy ściany komnaty, które są obojętne - dają się przesuwać prowadzą do komór - komnat - kaplic - "łąki pobożności".
Jedna ściana - granica, na której nie ma wyuzdanych rysunków - płaskorzeźb prowadzi do skarbu.
"nienormalność znaczeń
wiąże z czasem
z milionami zastrzeżonych złudzeń"
Piktogramy dziwne - nie oznaczające liter ani żadnych symboli, są uzależnione od czasu. Czyli trzeba czekać aż słońce z długich lufcików oświeci tylko te najważniejsze potrzebne do odkrycia - złudzeń - marzeń o skarbie.
"skarb ukryty na dnie zmysłów
nie podwoi radości
ostatniego słodko-kwaśnego
poranka"
Złoto faraona jest ukryte przed zmysłami, czyli nie da się go odczuć, zobaczyć ani usłyszeć. Jest po prostu głęboko zakopane. A poranek słodko-kwaśny to poranek równonocy wiosennej - wtedy dojrzewały w Egipcie pierwsze pomarańcze i daktyle. Ten poranek wskaże stronę świata, kierunek w którym wstaje słońce, gdzie na rogu piramidy jest głęboko ukryte złoto.
"lęk
za który płacimy wiosennym wiatrem
kojarzy się z ufnością
miarodajną modlitwą"
Mamy potwierdzenie !!!
Skarb odkryty wiosną, będzie przekleństwem dla znalazcy, będzie się bał i musi uciekać od swoich towarzyszy jak wiatr, szybko, bezszelestnie, inaczej grozi mu śmierć.
Ufność i modlitwa, czyli pieniądze muszą zostać spożytkowane zgodnie z wolą Boga lub bogów. Tutaj się urywa porada i trzeba decydować już samemu.
Druga strofa też mi nie podchodzi, ja lubię zmysłowość, karmę dla wyobraźni, to pewnie dlatego.
Słodko-kwaśny to sos chiński, jednak najbardziej podoba mi się początek i koniec...
Pozdrawiam ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania