Obojętny Terror Pt.1
Ja - obojętny
Obojętny terror
Kolejny dzień
Łącze myśl
Bahnsena z Cabrerą
Za zamyślą lekko
Wiatr w żagiel
Choć ten jest
Wadliwym
Na samym starcie
Cud swięty życia
Żyje cudownie
Żartowałem!
Szaleję samotny
Miejąc koło sterowne
Tratwa dryfuje
Ręce krwawią
Szkło pęka huk
Skrzydeł świat
Łuk podarty szarpie
Gdzie te łzy radosci
Gdy się rodzisz?
Je zachowałeś?
Robisz za
Wymysł czyiś pragnień
Gdzie ta ulga jest
Gdy pierwsze słowa
Baba i dada i byby
Znikły
Zostały wyłącznie krzyki
Następne części: Obojętny Terror pt.2
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania