Obrona starości
Jest lepiej NIE DLA WSZYSTKICH. I o tym należałoby pomówić. Moim piskliwym zdaniem estyma i znaczenie przypisywane ludziom rozkładają się nierównomiernie: na kilogram nastolatków przypada pół deko starca (Wszelako paskudni starzy, co z racji nagrobkowego wieku powinni okazać takt i zniknąć bez ociągania, uparli się, by, wbrew modlitwom Losu, pobrykać jeszcze po tym padole łez).
Starca postrzega się zwykle stereotypowo: jako bezzębną, zdziecinniałą i mlaszczącą kreaturę w gustownych pampersach. Najchętniej trzyma się go z dala od ludzkich siedzib, w domach opieki dla zgredów. Starzec jest natręt, niechciane zło, rozkwękana niedojda.
Znam małoletnich, mózgowych pryków wartych nieistnienia i ludzi o kondycji zmurszałej, a mimo to intelektualnie sprawnych, bywałych w świecie, obeznanych z technicznymi nowinkami, na przykład z Internetem. Odznaczających się duchową młodością. W tym miejscu posłużę się cytatem: „młodym być, to mając pod setkę, strzelić z procy w napuszoną czachę luminarza…”
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania