Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Obserwator

Znam tutejszy las jak własną kieszeń. To niemal mój drugi dom. Staram się każdy wolny dzień spędzać wśród konarów drzew i śpiewie ptaków. Lubię to. Miasto mnie męczy. Ten chaos, jaki się tworzy w tym wielkim mrowisku, powoduję u mnie bóle głowy. Ci smutni ludzie. Ich bez emocjonalne twarze. Z jednej strony wkurza mnie to wszystko. Jednak z drugiej jest mi smutno, że tak dużo ludzi po prostu żyję z dnia na dzień. W ten sposób mogę przynajmniej się wyrwać z tego zgiełku.

Dzisiaj jednak zawędrowałem do dziwnego miejsca. Jak już wspomniałem, nie pierwszy raz chodzę po tym lesie. A jednak wciąż potrafi mnie wiele zaskoczyć. Doszedłem do potoku. Dość często tamtędy przechodzę. Jest to w pewien sposób linia oddzielająca las od miasta. Jest tu nawet mała kładka. Za nią jest ścieżka, która rozciąga się wzdłuż całego lasu. Wiem to, ponieważ przeszedłem ją co najmniej z dziesięć razy.

Przez pewien czas trzymałem się ścieżki. Potem jednak z niej zszedłem. O wiele lepiej można poznać to zielone miasto, chodząc nie pospolitymi drogami. Po za tym, zawsze mam przy sobie mapę i kompas.

Gdy szedłem między drzewami, poczułem dziwny zapach w moim nosie. Jakby dymu. Pomyślałem w pierwszej chwili, że ktoś robi sobie biwak. Jednak pamiętałem, że w lesie nie ma żadnego wyznaczonego do tego miejsca. Żeby to sprawdzić, starałem się iść za zapachem. Nie było to trudne. Woń była bardzo dobrze wyczuwalna.

Po paru metrach spaceru, zapach zaczął być naprawdę intensywny. I znalazłem jego źródło. W środku lasu była mała prosta chata. Nigdy jej tu nie widziałem. A jak już mówiłem, las znałem od podszewki. Mocno mnie to zdziwiło. Myślałem, czy iść przywitać się z kimś, kto tam mieszka. Jednak coś mówiło mi, że lepiej trzymać się na dystans. Nigdy nie wiadomo, kto to może być. A co jeśli to jakiś psychopata? Dlatego, postanowiłem przez chwilę po obserwować dom. Znalazłem sobie świetne miejsce, z którego widziałem cały domek. Z tej perspektywy dostrzegłem okna, dzięki którym wywnioskowałem, że ktoś jest w domu z powodu światła, jakie się z nich wydobywało.

Siedziałem tak z godzinę. Mimo to nikt nie wyszedł ani razu z domu. W dodatku pogoda zaczynała się psuć. A ostatnie czego mi teraz trzeba to przeziębienie. Szykowałem się już do odejścia. Gdy nagle drzwi od chaty otwarły się. Wyszła z nich piękna drobna kobieta o ciemnych długich włosach. Była ubrana w długą suknię, w rękach trzymała kosz i wiadro. Nie powiem, trochę zdębiałem. Co taka śliczna panna robi w samym środku lasu? I to jeszcze sama? Była to dla mnie nie lada zagadka. Jednak wolałem się nie ujawniać. Może jednak nie jest sama? Może ktoś czeka w chacie? Te pytania kłębiły się w mojej głowie, gdy już wracałem do domu.

Następnego dnia wróciłem w to miejsce. Chata stała tam gdzie wczoraj. Miałem dziwne wrażenie, że coś jest nie tak z tym domem. Dlatego tym razem wziąłem ze sobą kanapki i coś ciepłego do picia. Miałem zamiar obserwować ten dom tak długo, aż się czegoś nie dowiem. Usiadłem w tym samym miejscu co wczoraj i czekałem.

Kobieta, którą widziałem wczoraj, pojawiła się również dzisiaj. Wyszła kilka razy z chaty. Za pierwszym razem poszła za dom. Po czym wróciła z kilkoma kawałkami drewna. Następnie po jakiś dwudziestu minutach, wyszła z wiadrem w rękach. Po czym zniknęła, gdy weszła między drzewa. Prawdopodobnie poszła po wodę. Godziny mijały. A ja wciąż obserwowałem tę kobietę i jej dom. Wywnioskowałem, że jednak nikt z nią nie mieszka. Jednak, aby się upewnić, musiałem to sprawdzić.

Następnego dnia zaplanowałem, że pod kradnę się do jednego z okien. Chciałem sprawdzić, czy faktycznie mieszka sama. Jak zawsze po jakiejś godzinie, kobieta wyszła z chaty po wodę. W tym momencie szybko podkradłem się pod okno. Powoli i jak najciszej zerknąłem na to, co było widać w środku. Nie było tam nic niezwykłego. Jeden duży stół, kilka krzeseł i fotel bujany, kominek, łóżko i piecyk, na którym domowniczka grzała jedzenie. Poza tym nie dostrzegłem nikogo. Wyglądało na to, że kobieta mieszka sama. Może jednak powinienem się przywitać? Tak długą już ją obserwuje, że nie dostrzegłem, aby była niebezpieczna. Po zastanowieniu uznałem, że zrobię to następnego dnia.

Gdy już miałem podejść do chaty i poznać się z piękną kobietą dostrzegłem, jak drzwi od chaty otwierają się. Szybko się schowałem. Na szczęście mnie nie zobaczyła. Jak zwykle miała ze sobą wiadro. Jednak było coś dziwnego w jej zachowaniu. Przez chwilę stała przed domem, rozglądając się. Jakby czegoś lub kogoś szukała. Miałem wrażenie, że czegoś się boi. Nawet jej chód był niepokojący. Za nim zniknęła między drzewami, kilka razy obróciła się za siebie. Miałem wrażenie, że coś jej groziło. Dlatego postanowiłem tym razem pójść za nią.

Szedłem najciszej, jak się dało, obserwując kobietę. Jej chód był bardzo dziwny. Ewidentnie czegoś się bała. Co chwilę zerkała za siebie. Nie wiem, kto mógł ją tak nastraszyć. Może jakieś zwierzę? Jednak nigdy nie widziałem tu wilków ani niedźwiedzi. Zacząłem się trochę martwić. Dlatego pomyślałem, że od teraz będę ją strzegł. Za każdym razem jak będzie gdzieś szła, będę chronił ją z ukrycia. Jeśli coś ją zaatakuje, zawsze będę mógł jej pomóc.

Dni mijały, a moja czarnowłosa piękność przestała się bać. Być może wyczuła, że ktoś ma na nią oko. Jednak pewnego dnia niezmiernie się zdenerwowałem. Gdy moja czarnowłosa miała jak zwykle już wychodzić, zamiast niej wyszedł jakiś mężczyzna. Był ubrany w garnitur i był nawet przystojny. Jednak najbardziej wyprowadziło mnie z równowagi, to gdy tuż za nim dostrzegłem moją piękność. Była ubrana jedynie w majtki i białą rozpiętą koszule. Jej piersi były dzięki temu całkiem dobrze widoczne - nie miała na sobie stanika. Niezwykle mnie to podnieciło. Nagle poczułem, że chciałbym je pieścić i całować jak oszalały. Jednak ten czar prysł, gdy zaczęła namiętnie całować się z tym obrzydliwym facetem. Poczułem niezwykłą wściekłość. Miałem ochotę rozszarpać tego faceta. Jak on śmie ją całować?! Ona należy do mnie! Ohyda! Po tym wydarzeniu nie przychodziłem tam przez kilka dni. Myślałem co zrobić. I w końcu zostało mi tylko jedno wyjście. Muszę w końcu się z nią przywitać.

Starałem się być odważny, jak tylko się dało. Powoli podszedłem do drzwi od chaty. Zapukałem nie pewnie. Drzwi zaskrzypiały. Przed moją twarzą ukazało się najpiękniejsze stworzenie, jakie kiedykolwiek widziałem. Z bliska jej twarz była jeszcze śliczniejsza. Miałem ochotę jej dotknąć, aby wiedzieć, czy naprawdę jest tak delikatna jak się wydaję. W dodatku była ubrana w przewiewną suknie, przez którą prześwitywał jej dekolt. Wręcz byłem opętany dotknięciu tych piękności. Byłem tak oszołomiony jej widokiem, że nie zauważyłem, jak do mnie mówi. Nie obchodziło mnie jakie słowa wychodzą z jej ust. Myślałem tylko o tym, czy tym razem obejdzie się bez krzyku. Jej. Krzyku.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Vincent Vega 05.06.2021
    Dobry horrorek do kawusi. ;)
  • Trzy Cztery 05.06.2021
    "Zaś przed moją twarzą ukazała się najpiękniejsze stworzenie jakie kiedykolwiek widziałem".

    Postać, która obserwowała, to chyba jakaś hybryda, stwór o ludzkich, ale też i innych - może zwierzęcych - cechach. Bo dlaczego stojąc już przed drzwiami chaty i patrząc na piękną kobietę, nazywa ja "stworzeniem"?
    Pewnie dlatego, że ma inne cechy - nie tylko ludzkie. Dla człowieka stworzeniem może być myszka, jeż, liszka, kret. Dla kogo stworzeniem jest człowiek? Dla kogoś, kto człowiekiem (przynajmniej w 100%) nie jest. Zakończenie potwierdza moje przypuszczenia:)
  • Akwadar 05.06.2021
    Ten horror to chyba pisownia?
  • TenŁadnyZBagien 06.06.2021
    Co konkretnie?
  • Anyż dwa lata temu
    TenŁadnyZBagien - Jest kilka błędów, np. zanim ( masz oddzielnie).
    Jeśli chodzi o ten krzyk na końcu - tzn ten obserwator był chyba wcześniej u niej, robiąc jej krzywdę czy inny gwałt?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania