Obywatel świata
Mówi się, że czas jest pojęciem względnym, choć jeśli go nie mieszkać z filozofią to jak czarne i białe nabiera sensu. Można go wtedy zrozumieć na zwykły chłopski rozum i dzielić w najwygodniejszy i najbardziej opłacalny dla nas sposób. Jedyne, o czym trzeba zawsze pamiętać, że czas jest najcenniejszą rzeczą jaką człowiek może posiadać, przy czym słowo "posiadać" jest użyte w bardzo luźnym kontekście. Nazywam się Iwo, mam 31 lat i od 2012 roku mieszkam na ulicy. Moja historia nie jest kolorowa, choć skłamałbym gdybym powiedział, że nie ma w niej odrobiny szczęścia. Urodziłem się w Ustrzykach dolnych, ale rok po moim urodzeniu rodzice przenieśli się do Lublina. Ojciec z zawodu kierowca autobusu, nie dostawał imponującej pensji, potrafił przepić całą w kilka dni, a kiedy wrócił do domu, tłukł mamę i mnie nawet bez powodu. Mama opowiadała, że mój dziadek, a jego ojciec był Ukraińcem i tak jak on przed nim znęcał się nad rodziną. Myślę, że do samego końca próbowała bronić ojca, mimo że potrafił wyrządzić nam niemałą krzywdę. Z kolei mama była krawcową, prowadziła niewielką firmę, której siedziba znajdowała się u nas w domu. Wszędzie było pełno tekstyliów, materiału, gotowych do wysyłki projektów, nasz dom wyglądał jak zakład pracy. Rodzice pomimo problemów bardzo się kochali, przynajmniej takie odnosiłem wrażenie, kiedy ojciec nie pił. W wieku szesnastu lat na własne oczy zobaczyłem jego śmierć. To było latem, ojciec stojąc na drabinie przycinał gałęzie drzew łańcuchową piłą, zasłaniały widok z okien na ogród, przez co w jadalni było okropnie ciemno. Przycinając sporych rozmiarów konar odchylił się do tyłu tracąc na moment równowagę. Próbując odzyskać balans jedną ręką przyciągnął się w stronę drabiny, jednak zamiast złapać jej szczebel, chwycił się rynny, ręka prześlizgnęła się wzdłuż niej i ojciec poleciał do przodu, prosto na wciąż włączoną piłę, która bez problemu rozpłatała jego gardło. Krew trysnęła jak czerwony deszcz obryzgując rynnę. Ciało ojca z głuchym tąpnięciem uderzyło o trawnik. Zrobiło mi się niedobrze, nogi ugięły się pode mną, strach sparaliżował jak nigdy dotąd…
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania