Obywatel Zniesławiony

W cieniu kłamstw, wśród fałszu brudów,

tam, gdzie prawda tonie w smutku ludów,

Obywatel Zniesławiony staje,

z gniewem w piersi, co spokój rozdziera w kawałek.

 

Nie zgiął karku, gdy hańba krzyczała,

gdy tłum szyderców szyderczo śmiała.

W jego oczach płonął ogień bez granic,

zemsta – wyryta w pamięci na granit.

 

Niechaj runą ich złudne trony,

niech drży ziemia pod ich domy.

Nie będzie przebaczenia w jego dłoni,

bo to jego czas – czas sprawiedliwości broni.

 

Kropla po kropli, czas sączy się wolno,

ale nie zgaśnie pragnienie, co karmi się bolą.

Nie spocznie, aż każdy ich czyn – podłe kłamstwo,

wróci, jak cień, co nie zna zapomnienia dawno.

 

Obywatel Zniesławiony, imię to brzmi jak wyrok,

niesie burzę w sercu, a gniew w swych żyłach.

Niechaj wiedzą, niech drżą w swej pysze,

bo zemsta jego – jak sztorm, co nie milknie w ciszy.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania