Obywatel Zniesławiony
W cieniu kłamstw, wśród fałszu brudów,
tam, gdzie prawda tonie w smutku ludów,
Obywatel Zniesławiony staje,
z gniewem w piersi, co spokój rozdziera w kawałek.
Nie zgiął karku, gdy hańba krzyczała,
gdy tłum szyderców szyderczo śmiała.
W jego oczach płonął ogień bez granic,
zemsta – wyryta w pamięci na granit.
Niechaj runą ich złudne trony,
niech drży ziemia pod ich domy.
Nie będzie przebaczenia w jego dłoni,
bo to jego czas – czas sprawiedliwości broni.
Kropla po kropli, czas sączy się wolno,
ale nie zgaśnie pragnienie, co karmi się bolą.
Nie spocznie, aż każdy ich czyn – podłe kłamstwo,
wróci, jak cień, co nie zna zapomnienia dawno.
Obywatel Zniesławiony, imię to brzmi jak wyrok,
niesie burzę w sercu, a gniew w swych żyłach.
Niechaj wiedzą, niech drżą w swej pysze,
bo zemsta jego – jak sztorm, co nie milknie w ciszy.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania