Ocalić od zapomnienia

Od autorki: Życzę wszystkim udanego roku 2017. Dużo miłości i powodów do uśmichu. Siły do realizacji marzeń i zdrowia ponad wszystko. :)

 

Mija rok. Kolejny. I kolejny. Kartki z kalendarza fruną niczym biedne emigranckie ptactwo zdeprymowane przez matkę naturę – albo raczej macochę naturę, która jakby znudzona egzystencją spakowała walizki i zniknęła, pozostawiając swoich podopiecznych w sytuacji krytycznej. Osamotniony świat, skazany na samego siebie, wstrzymuje oddech, niknąc w swojej beznadziei i braku zaradności życiowej. Chowając się pod ciężarem białego puchu postanawia przeczekać – a czas płynie – nieubłagalnie i nieodwracalnie.

Elizabeth wykonała ostatnie poprawki pędzlem. Potem skrupulatnie wpatrywała się w swoje dzieło, pragnąc je przeniknąć kawałek po kawałku. Góry widoczne na obrazie były Goliatem w porównaniu do ludzi znajdujących się u ich podnóża. Kobieta trzymała dziecko, które wskazywało palcem przed siebie, jakby pragnąc przenieść fascynację i zdziwienie na swoich towarzyszy. Mężczyzna stojący obok troskliwie i z uśmiechem spoglądał na małą istotę. Dzieło biło radością, a postacie odzwierciedlały harmonię i spokój, jakby posiadały to, co najważniejsze, sens życia. Sens, który Elizabeth straciła, który ukrył się w najdalszym zakątku jej serca. Prymat wiodła praca. To ona pochłaniała praktycznie cały czas kobiety z wykluczeniem kilku godzin na sen, który i tak przeważnie nie był wystarczający. Praca w wielkiej korporacji ma pewne wymagania. Dużo wymagań. Ambcja ciągnęła Elizabeth na coraz to wyższe szczeble kariery, przysłaniając życie prywatne i spychając na dalszy plan marzenia o założeniu rodziny - wizję przytulnego domu z kominkiem, bawiącymi się dzieci. Ciepło. Miłość. Spokój. Właśnie to w pełni definiowało pojęcie spełnienia. Elizabeth odkryła to dopiero po wyleczeniu się z pracoholizmu, który wystarczająco ją zniszczył, odbierając siły i energię do życia, którą kiedyś miała. Tona dokumentacji, ciągłe spotkania, niekończące się telefony. Nie wiadomo kiedy stała się… maszyną. Robotem. W wirze codziennych obowiązków zgubiła siebie. Rodzice próbowali do niej dotrzeć, ale bezskutecznie. Zbywała ich, wykręcając się brakiem czasu. Pozostawało pytanie – skoro nie miała go wtedy, to czy kiedykolwiek będzie miała? W końcu trafiła do szpitala z zapaleniem płuc. To właśnie ten moment oderwania od ponurej rzeczywistości dużo jej uświadomił. Przebywanie wśród ludzi, którzy nie mieli do niej interesu służbowego, było czymś obcym. Nikt nie upominał się o dokumentację, nie ubiegał o spotkanie. Pielęgniarki były serdeczne, z jedną złapała nawet bliski kontakt. W trudnej chwili mogła liczyć także na rodziców, od których dostała wsparcie i dużo ciepła. Wpływ otoczenia i pewien alarm, który pojawił się w głowie Elizabeth sprawili, że po wyjściu ze szpitala kobieta skonsultowała się z psychologiem i powoli zaczęła odzyskiwać coś, co zgubiła na przestrzeni lat - równowagę życiową. Elizabeth przeszła długą drogę, zmieniła pracę. Wszystko, co wcześniej osiągnęła i z czego była dumna, nagle stało się nikłe i zamazane. Osiągnęła bowiem coś znacznie większego, coś, co przechyliło szalę.

Niegdyś Elizabeth napędzała swoistą dla ludzi XXIw. machinę wielkich ambicji i ciągłego pędu. Ludzkość systematycznie czyni kroki podnoszące swoją samoocenę i wartość, dobudowywując cegiełkę do ciegiełki, jakby pragnąć wskrzesić biblijną Więżę Babel. Człowiek postawił stopę na wszystkich kontynentach, zgłębił tajniki różnorakich dziedzin, w tym techniki, wynajdując wynalazki, o jakich nie śniło się jego przodkom. Kosmos był niegdyś nieosiągalny, co paradoksalnie wywoływało fascynację i ogromne zainteresowanie. 12 kwietnia 1961r. Jurij Gagarin znalazł się poza sferą Ziemi, a człowiek uczynił niemożliwe możliwym. 8 lat później Neil Armstrong stanął na Księżycu. Niezywykły progres, który popycha do dalszych działań, każe brnąć do przodu. Ambicje targające człowiekiem nadają mu coraz to większej prędkości. Pozostaje kluczowe pytanie: Czy zdołamy nacisnąć hamulec, choćby na chwilę? Elizabeth nacisnęła, ocalając siebie od zapomnienia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • moloch 01.01.2017
    " Ambcja ciągnęła Elizabeth" - ambicja
    "bawiącymi się dzieci." - dziećmi
    "jakby pragnąć wskrzesić biblijną Więżę Babel." - pragnąc

    Trochę rozbawiły mnie argumenty, stanowiące o przyspieszeniu w rozwoju potencjału ludzkiego, tzn. Gagarin i lądowanie na Księżycu. W tamtym czasie ludziska byli przekonani, że za chwilę będą tańczyć, rocknRolla na Marsie, a tu pacz ile minęło i pikuś. Cały ten podbój kosmosu, był napędzany przez wyścig zbrojeń pomiędzy; USA i ZSRR. Niemniej korzyści zawsze jakieś są i teges.
    Faktem jest, że "skok technologiczny" jest niebywały i ludzie w podeszłym wieku nie potrafią zaakceptować takiej rzeczywistości. Coś za coś. Korpo jest jednym z tych negatywnych mechanizmów. Pozdro ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania