Oceany

Płynę małą żaglówką przez ocean cierpienia, rozbijam się o rafy niepowodzeń i lęku. Ocean jest ciemnoniebieski, jak łzy mojej rozpaczy. Słono-gorzki posmak wlewający się w moje usta zostaje na długo. Woda jest niespokojna, sztormy szarpią łodzią i stawiają jej kolejne wyzwania. Mocny dębowy maszt pęka, czarne niebo zapowiada kolejną burzę. Co mam zrobić? Czy walczyć z potężnym żywiołem, czy dać się zatopić bez walki w ciemnogranatowych słonych hektolitrach niespełnionych marzeń i planów.

Stado morskich potworów tylko czycha na mój błąd krążąc wokół nieustannie bez jakich kolwiek oznak zmęczenia. Woda zalewa burtę. Jestem zmęczona moje dłonie są popękane od trzymania ciężkiej i grubej liny szans na lepsze jutro. U schyłku wycieńczenia zamykam oczy, wyobrażam sobie jak ocean się uspokaja. Kolorowe ławice małych rybek podpływają do mojej zmęczonej dłoni pieszczotliwie ją oplatając. Niebo jest błękitne, ciepłe promyki słonca muskają moje wysuszone od słonych łez policzki.Otwieram oczy i podejmuję walkę po raz kolejny, tylko te myśli trzymają mnie przy życiu. Wlaczę, nie zwracam uwagi na nic, nie czuję bólu. Moje ciało wypełnia magiczna siła, niczym mitologiczna bogini zabijam wodnego potwora, wymazując go zarazem z mojego umysłu. Zaczynam płynąć, płynę do utraty tchu, nie boję się, nie czuję lęku mocno trzymam ster. Wiart mi sprzyja łódz pędzi jak oszalała. Morski wiart przegania ciemne chmury, i nagle widzę ocean swoich marzeń.

Schodzę pod pokład, aby odpocząć, potrzebuję odrobiny komfortu, potrzebuję dobrego snu... aby zapomnieć. Sięgam po lunetę, aby odnaleść kogoś w wielkim oceanie trosk. Wiem, że z kimś bedzie łatwiej, będzie bezpieczniej. Ocean śpi jest spokojny, jednak to sie zmieni. Ocean, żywioł mojego życia potrafi zmienić się z godziny na godzinę. Przewracam klepsydrę po raz kolejny, piaski czasu odliczają godziny. Patrzę przez złotą lunetę mojej wyobrazni, szukam go w oceanie zdarzeń codziennej wędrówki. Nagle dostrzegam mały czarny punky na horyzoncie. To on, to chyba on. Zciągam żagle i płyne w stronę małej czarnej plamki, gdześ tam daleko, falującej na horyzoncie jak zachodzące słońce. Jestem coraz bliżej, widzę go! Jego łódz jest w opłakanym stanie. Jego żagle są naderwane.Pierwsza myśl jaka przychodzi mi do głowy, to jak on zdołał przedtrwać w tych czarnych wodach rozpaczy. I nagle mój wzrok kieruje się ku mojej łódzi, drewno jest popękanie choć żagle są w dobrym stanie, maszt ledwo co się trzyma.

Podpływam do niego. Jestem spragniona kontaktu z drugą istotą, ostatnie lata spędziłam z odpłwami i przypływami rozpaczy, na starciach z wężami wodnymi, które nieustannie próbowały ściągnąć mnie na samo dno, bezskutecznie. Wylewam na niego dzban pełen celów i planów na lepsze jutro. Jego lazurowe oczy, patrzą na mnie z niedowierzaniem i odrobiną strachu. Słucha, jego przemyślenia są głębokie choć nic nie mówi widzę to w jego oczach. Nagle wyciąga do mnie swoją dłoń, jest ciepła. Skóra na jego dłoniachjest szorstka, sztywana od takiej samej walki z przeciwnościami w oceanie życia. Jego słowa są jak balsam dla moich uszu, przecieram oczy bo dalej nie mogę uwierzyć, że mogę w każdej chwili usłyszeć jego głos dotknąć jego szorstkiej dłoni. Jego głos mnie usypia, daje mi poczucie bezpieczeństwai spokoju. Wiem, że chcę z nim płynąć przez ocean życia, on także postanowił kontynułować tę podróżu mojego boku. Z dwóch wraków zbudowaliśmy solidną łódz i płyniemy przez życie razem, nie zważając na burze i sztormy, na istoty, których jedynym celem jest nas zgładzić, zatopić. I tak płyniemy przez lata naszej wędrówki, ciągle szukając siebie w swoich marzeniach, by razem zbudować dom snów.

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Amy 09.01.2016
    Jest naprawdę dużo błędów interpunkcyjnych i literówek, ale porównanie mi się podobało. :)
  • Mia 09.01.2016
    Dziekuję za odp cieszę, że się podobało. Dopiero zaczynam pisać, przepraszam za błędy. Postaram się je poprawić :)
  • elenawest 09.01.2016
    "Płynę małą żaglówką przez ocean cierpienia,(. Rozbijam) rozbijam się o rafy niepowodzeń i lęku. Ocean jest ciemnoniebieski, jak łzy mojej rozpaczy. Słono-gorzki posmak wlewający się w moje usta zostaje na długo. Woda jest niespokojna, sztormy szarpią łodzią i stawiają jej kolejne wyzwania. Mocny dębowy maszt pęka, czarne niebo zapowiada kolejną burzę. Co mam zrobić? Czy walczyć z potężnym żywiołem, czy dać się zatopić bez walki w ciemnogranatowych(,) słonych hektolitrach niespełnionych marzeń i planów.(?)
    Stado morskich potworów tylko czycha(czyha) na mój błąd(,) krążąc wokół nieustannie bez jakich kolwiek oznak zmęczenia(... krążąc nieustannie wokół, bez jakichkolwiek...). Woda zalewa burtę. Jestem zmęczona(,) moje dłonie są popękane od trzymania ciężkiej i grubej liny szans na lepsze jutro. U schyłku wycieńczenia zamykam oczy, wyobrażam sobie(,) jak ocean się uspokaja. Kolorowe ławice małych rybek podpływają do mojej zmęczonej dłoni(,) pieszczotliwie ją oplatając. Niebo jest błękitne, ciepłe promyki słonca(słońca) muskają moje wysuszone od słonych łez policzki.Otwieram oczy i podejmuję walkę po raz kolejny, tylko te myśli trzymają mnie przy życiu. Wlaczę(walczę), nie zwracam uwagi na nic, nie czuję bólu. Moje ciało wypełnia magiczna siła,(. Niczym) niczym mitologiczna bogini zabijam wodnego potwora, wymazując go zarazem z mojego umysłu. Zaczynam płynąć, płynę do utraty tchu, nie boję się, nie czuję lęku mocno trzymam ster. Wiart(Wiatr) mi sprzyja(, łódź) łódz pędzi(,) jak oszalała. Morski wiart(wiatr) przegania ciemne chmury,(bez przecinka) i nagle widzę ocean swoich marzeń.
    Schodzę pod pokład, aby odpocząć, potrzebuję odrobiny komfortu, potrzebuję dobrego snu...(bez wielokropka) aby zapomnieć. Sięgam po lunetę, aby odnaleść(odnaleźć) kogoś w wielkim oceanie trosk. Wiem, że z kimś bedzie(będzie) łatwiej, będzie(bez słowa będzie) bezpieczniej. Ocean śpi(,) jest spokojny, jednak to sie(się) zmieni. Ocean,(Bez słowa ocean) żywioł mojego życia potrafi zmienić się z godziny na godzinę. Przewracam klepsydrę po raz kolejny, piaski czasu odliczają godziny. Patrzę przez złotą lunetę mojej wyobrazni(wyobraźni), szukam go w oceanie zdarzeń codziennej wędrówki. Nagle dostrzegam mały(,) czarny punky(puntk) na horyzoncie. To on, to chyba on. Zciągam(Ściągam) żagle i płyne(płynę) w stronę małej(,) czarnej plamki, gdześ(gdzieś) tam daleko, falującej na horyzoncie(,) jak zachodzące słońce. Jestem coraz bliżej, widzę go! Jego łódz(łódź) jest w opłakanym stanie. Jego (Żagle)żagle są naderwane.(spacja)Pierwsza myśl jaka przychodzi mi do głowy, to(,) jak on zdołał przedtrwać(przetrwać) w tych czarnych wodach rozpaczy. I nagle mój wzrok kieruje się ku mojej łódzi(łodzi. Drewno)), drewno jest popękanie(,) choć żagle są(bez słowa są) w dobrym stanie, maszt ledwo co się trzyma.
    Podpływam do niego. Jestem spragniona kontaktu z drugą istotą, ostatnie lata spędziłam z odpłwami(odpływami) i przypływami rozpaczy, na starciach z wężami wodnymi, które nieustannie próbowały ściągnąć mnie na samo dno,> Bezskutecznie) bezskutecznie. Wylewam na niego dzban pełen celów i planów na lepsze jutro. Jego lazurowe oczy, patrzą na mnie z niedowierzaniem i odrobiną strachu. Słucha, jego przemyślenia są głębokie(. Choć)) choć nic nie mówi(,) widzę to w jego oczach. Nagle wyciąga do mnie swoją dłoń, jest ciepła. Skóra na jego dłoniach(spacja)jest szorstka, sztywana(sztywna) od takiej samej walki z przeciwnościami w oceanie życia. Jego słowa są(,) jak balsam dla moich uszu,(. Przecieram) przecieram oczy(,) bo dalej nie mogę uwierzyć, że mogę(powtórzenie) w każdej chwili usłyszeć jego głos(,) dotknąć jego szorstkiej dłoni. Jego głos mnie usypia, daje mi poczucie bezpieczeństwa(spacja)i spokoju. Wiem, że chcę z nim płynąć przez ocean życia,(. On) on także postanowił kontynułować(kontynuować) tę podróż(spacja)u mojego boku. Z dwóch wraków zbudowaliśmy solidną łódz(łódź) i płyniemy przez życie razem, nie zważając na burze i sztormy, na istoty, których jedynym celem jest nas zgładzić, zatopić. I tak płyniemy przez lata naszej wędrówki, ciągle szukając siebie w swoich marzeniach, by razem zbudować dom snów."

    Załapałam co co chodziło ci w tym tekście, lecz zupełnie nie wzbudził we mnie żadnych odczuć. Masz masę literówek, brakujących przecinków, niektóre zdania są mało logiczne, no i porażasz ogromem powtórzeń, a te możesz łatwo zastąpić synonimami. Przed dodaniem tekstu radzę go zawsze przeczytać jeszcze ze dwa, trzy razy, by wyeliminować wszelkie błędy lub skorzystać ze strony languagetool.org.
    Zostawiam 2.
  • maga 09.01.2016
    Podoba mi się przekaz 4)
  • Mia 09.01.2016
    Elena dziekuje za strone :)
  • Mia 09.01.2016
    Maga cieszę, że się Tobie podobało. Pozdrawiam serdecznie
  • maga 10.01.2016
    Wzajemnie pozdrawiam i życze powodzenia w daleszej pracy twórczej :)
  • Rasia 10.01.2016
    "Ocean jest ciemnoniebieski, jak łzy mojej rozpaczy." - bez przecinka, porównanie proste
    "policzki.Otwieram" - spacja
    "Schodzę pod pokład, aby odpocząć, potrzebuję" - sugerowałabym od "potrzebuję" nowe zdanie
    "Jego lazurowe oczy, patrzą na mnie z niedowierzaniem i odrobiną strachu" - bez przecinka
    W odwołaniu do komentarza elenywest:
    "Jego słowa są(,) jak balsam" - tutaj bez przecinka jest dobrze, to porównanie proste i nie stosujemy w nim przecinków
    "łódz pędzi(,) jak oszalała" - to samo
    "czarny punky(puntk)" - sugerowałabym jednak "punkt" :D
    Opowiadanie jako sama treść z przekazem i wartościami bardzo mi się podobał. Zgrabnie wszystko opisujesz, ale pomimo to polecałabym Ci więcej akapitów, to naprawdę ułatwia czytanie i podkreśla myśli. Spodobało mi się przyrównanie życia do oceanu, a za sam zwrot z klepsydrą o "piaskach czasu" u mnie masz plusa. Powinnaś jednak uważniej przestudiować tekst, nim wrzucisz go na stronę. Uniknęłabyś wtedy, nie wszystkich, wiadomo, ale większości, powtórzeń, literówek itd. No i nasze wrażenie też byłyby inne. Niestety za błędy zostawiam 3,5 czyli 4. Popracuj nad nimi, bo z takim fajnym pomysłem tekst ma duży potencjał.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania