Ocet
Ogień wypala na framugach runy,
to słońce zagląda nam do łóżka,
pali w stopy wystające spod kołdry.
Osiem par, choć przecież jest nas dwoje.
Skąd ta rozbieżność, nie pytam,
odwracam się plecami i przykrywam
po sam czubek zagadki.
Zamiatam ją włosami, które akurat teraz
postanowiły powypadać doszczętnie,
niemal do zera.
Zostalo tylko kilka na twojej koszuli,
ale nie mam pewności, czy nadal należą do mnie.
Zbieram je więc i wyrzucam przez okno,
a one toną w słońcu, które wypala na framugach znaki zapytania.
Kwiecień 2023
Olga Kaminek
Komentarze (16)
5.
Dzięki za czytanie.
Ale każdy interpretuje przecież według siebie.
Ja jestem tylko autorką :)
Pogodzić się z sytuacją?
O wybaczeniu ewentualnie jest puenta.
Pozdrawiam ulubioną autorkę.
Dopiero co się poznaliśmy :)
Ale dzięki.
Takie "inne" Twe wiersze:)↔Pozdrawiam🙂:)
Pewną dozę oryginalności.
Nie lubię iść po czyichś śladach.
Dzięki :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania