Oczami martwej
[Historia mojego przyjaciela]
Moja przyjaciółka omal nie straciła życia zeszłego tygodnia. "Omal", ponieważ była jedną z trojga ofiar wypadku samochodowego, który miał miejce w samym środku jednego z najmniejszych miast w kraju. Nie będę wchodził w szczegóły, a co za tym idzie, nie podam żadnej nazwy miasta, czy tymbardziej mojej przyjaciółki; skupię się na tym, co ważne.
O całym zajściu dowiedzieliśmy się jakieś dwa dni później i prędko pojechaliśmy do szpitala. Na miejscu powitał nas lekarz, mówiąc, że przeżycie pacjentki było cudem, gdyż jej serce się zatrzymało i "umarła" na krótki okres czasu. Widząc jak się budzi i odzyskuje powoli siły, nie mogłem się powstrzymać i spytałem:
- Co się stało, jak u...umarłaś.
Wyglądało na to, iż potrzebowała sporo czasu by ubrać to w słowa.
- Widziałam ciemność. - odparła krótko. - Zdawałam sobie sprawę z jej obecności, ale nie mogłam w ogóle mówić ani się poruszać. Wydawać mi się mogło, że spędziłam tam miesiące, czy może lata, choć w rzeczywistości wszystko trwało parę minut.
- Przepraszam. - powiedziałem, czując smutek. - Przeszłaś naprawdę wiele, natomiast ja tu siedzę i ciebie męczę...
- Nic się nie stało! - machnęła delikatnie dłonią. - Najbardziej mi jest żal pozostałej dwójki...
Komentarze (4)
Hmmm... Takie nieciekawe i nieco sztampowe w sumie. Za mało konkretu, oryginalności, zaciekawienia czytelnika. Mocno średnie, na granicy słabego.
Pozdro
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania