Od cienia do cienia

Poczęłam się jeszcze raz, wbrew

prawu do samotności.

Ocknęłam ze zbyt długiej przypowieści,

aby zaznać tego, co urodzajne, płowe

i do rozkoszy cielesne.

 

Gdzieś u wejścia

rozgościła się ciemność - dość potężna,

aby nadać imię,

przywołać do porządku.

Przyjrzałam się drugiej stronie

wszechświata - wszystkie niedoszłe łzy

jaśnieją na napiętej skórze.

 

Kochałam Cię od cienia do cienia,

ofiarowałam przyszłość,

wyrzekałam wydatnej zazdrości.

Usiłowałam pojednać się z wiatrem,

z jego niedokończoną tęsknotą,

ze słowem nie do pary.

 

Pytania, bardzo wieloznaczne,

karmiły mnie uśmiechem,

choć wiedziałam: daleko stąd

do ziemi, daleko do zrozumienia.

 

Zasypiam od niechcenia

pośród czarnych, sędziwych chmur,

aby przecisnąć się poza granice

niespełnienia, poza ściany,

które chroniły mnie

przed niepowołanymi ludźmi.

 

Serce, ściskające w lewej ręce

rozrzutne zapomnienie, stoi dziś u wejścia

do samotni, wbrew gwiazdom

przyszytym do skroni,

wbrew ramionom, które poczęły się

nie w porę, przeciwko nostalgii,

na złość wołaniom o sen.

Średnia ocena: 2.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • piliery rok temu
    Ciężko przyjąć, że "serce ściskało w lewej ręce rozrzutne zapomnienie". Nasuwa się samo: a co z prawą ręką serca? I dlaczego właśnie w lewej a nie w prawej to zapomnienie? Czy to jakieś konotacje polityczne?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania