Od nowa cz.7
Stała pod drzwiami domu swojego przyjaciela i zastanawiała się, czy na pewno dobrze zrobiła, przychodząc tutaj. Dlaczego nie postanowiła zostawić tej rozmowy na jutro, tylko posłuchała swojej rodzicielki i poszła dzisiaj? Przecież jej rodzice dopiero co, dowiedzieli się, że uczyniła ich dziadkami.
Głęboki wdech i wydech, wdech i wydech.
- Po prostu naciśnij dzwonek i miej to za sobą – przekonywała samą siebie.
Drzwi, jak na zawołanie otworzyły się, jednak zamiast Bena zobaczyła Ashley młodszą siostrę jej byłego kochanka.
- Ambs – uśmiech na twarzy dziewczyny dodał jej odwagi – przyszłaś do Bena? Dawno się nie widziałyśmy.
To prawda, odkąd związała się, z Mattem jej życie towarzyskie umarło. Był tylko on, a teraz? Musiała zaczynać wszystko od nowa.
- Cześć Ash – wybąkała – jest Benn w domu?
Dziewczyna pokręciła w odpowiedzi głową. Zamiast przychodzić w ciemno, mogła do niego najpierw zadzwonić. Wtedy na pewno zastałaby go.
- Przykro mi – powiedziała z lekką nutą żalu w głosie – musiał pojechać pilnie do firmy.
No tak, firma. Prawie o niej zapomniałam. Odkąd ojciec przekazał mu firmę, wszystko spoczywało na jego barkach.
- Nie wiesz może, kiedy będzie? - zapytała, mając cichą nadzieję, że zaraz jego sportowe auto z cichym pomrukiem zatrzyma się na podjeździe przed domem.
Ashley przyjrzała się Amber uważniej.
- Czy coś się stało? - zapytała z troską w głosie.
- Nie – dziewczyna pokręciła głową – jeżeli możesz, przekaż mu, że byłam.
Wbrew samej sobie nie potrafiła ukryć rozczarowania, że zamiast przyjaciela zastała jego siostrę.
Siedziała w salonie z rodzicami, gdy zadzwonił jej telefon. Wyciągnęła go z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz. Benn
- Halo? - zapytała z lekko bijącym sercem.
Wymieniła z mamą porozumiewawcze spojrzenia, pisząc w powietrzu „Benn".
- No cześć – usłyszała odpowiedź po drugiej stronie – Ash, powiedziała mi, że byłaś dzisiaj u nas i chciałaś się ze mną zobaczyć.
Przytaknęła głową i wymieniła z tatą krótkie uśmiechy.
- Musimy porozmawiać – postanowiła przejść do konkretów – mamy poważny problem.
W głębi duszy przestała swoją ciążę postrzegać w kategorii problemu, ale nie potrafiła przewidzieć reakcji chłopaka. Jeden już pokazał, do czego jest zdolny. Co, jeżeli on zareaguje tak samo albo jeszcze gorzej?
- Czy coś się stało? - jego ton był rzeczowy – gdzie jesteś?
Spojrzała niepewnie na rodziców.
- W domu – odpowiedziała po dłuższej chwili.
Po drugiej stronie zapanowała cisza.
- Będę za pięć minut.
Zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, on już się rozłączył. Coraz bardziej bała się rozmowy z nim i tego, co może usłyszeć. To wszystko zaczynało ją przerastać.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania