Odchodząc
Szukasz błędów w swoim zachowaniu
Nie wiesz gdzie są
Odnajdujesz tylko małą część siebie
Czujesz się obco
W swoim ciele i umyśle
Widzisz parę chmur na niebie a za sobą kilka drzew
Rosną sobie powoli i wolne są
Dzikie jak puszcza gdzie małpy banany jedzą
Nie bardziej dzikie niż ty
Zaplątany w myślach siedzisz
Masz wiele wyborów
Wybierasz tylko jeden
Jakiś ptak zaśpiewa
Ty pójdziesz w jego stronę
Sensu na siłę szukasz
Nie odnajdujesz go wcale
Masz w sobie mnóstwo energii
Lecz za mało jej uwalniasz
I wszystko jest takie monotonne
Ptaki juz nie śpiewają
Drzewa ścinają
Już nie opadają z wiśni kwiaty
Nie wiesz co zrobisz
Nie spodziewałaś się takiej straty
Z zapałem myślisz co dalej
Nic ci nie wskazuje drogi
Nie masz wyboru - chłód nadchodzi
Zimna twa dusza się staję
Zapaliłabyś zapałkę
Rozpaliła nią ognisko
Jednak ognia już nie ma
A bez niego ciemno i zimno
Przyodziewasz na siebie najcieplejsze swetry
Nic cię nie ogrzewa
Zimno już wokoło
Oddychasz i przezroczysta para z ciebie uchodzi
Tracisz całe ciepło
Już nie czujesz zimna
Ledwo sie ruszasz
Jesteś mrozem sparaliżowany
Odeszłeś do nieba - tam będziesz kochany
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania