Odchodzę [OneLastShitChallenge]

[No to tak... wyobraźcie sobie, że mam dziś pierwszą rocznicę na Opowi. Z tej okazji przychodzę do Was, żeby ckliwie podziękować, że jakoś udało się Wam przeboleć moją obecność tutaj przez cały rok. Dziękuję też za każdy motywujący i pomocny komentarz, za niemotywujące i niepomocne zresztą również, dziękuję za każdą szczerą lub nieszczerą ocenę i ogólnie rzecz biorąc - miło było Was poznać.

Nie, nie będę tylko dziękować, opowiadanie też mam, dla odmiany krótko i na temat. Zatem do rzeczy.]

 

– Kurwa, jak ciasno – jęknął, wykrzywiając usta w grymasie. Zdążył już poczerwienieć na twarzy z wysiłku.

– Myślałam, że faceci lubią, gdy jest ciasno – odparła sarkastycznie, przewracając przy tym oczami. – Lepiej zagęść ruchy, inaczej nigdy do niczego nie dojdziemy, a ja umrę tu z nudów. I spóźnimy się na tę pieprzoną kolację.

– Zupełnie jakby któreś z nas w ogóle chciało tam iść – odgryzł się od razu.

– Spróbuj trochę bardziej w prawo – poinstruowała go zdecydowanym tonem. – Tylko jakieś kilka milimetrów…

– Może wolałabyś zrobić to sama, skoro wszystko lepiej wiesz? – burknął, coraz wyraźniej poirytowany. – Po co w ogóle jestem ci potrzebny?

– Coraz częściej myślę, że nie jesteś. Dlatego na twoim miejscu postarałabym się nieco bardziej, by mnie przekonać, że jednak jest inaczej.

– Nie muszę cię już do niczego przekonywać. Jeśli jeszcze tego nie zauważyłaś, to powiem wprost. Przestało mi zależeć na twoim zadowoleniu dokładnie wtedy, gdy tobie przestało zależeć na moim, czyli jakieś dwadzieścia cztery godziny po ślubie.

– Chyba trochę przesadziłeś. – Tym razem wyglądała na szczerze oburzoną. – Dwadzieścia cztery godziny to za dużo o co najmniej dwadzieścia trzy. Kończysz wreszcie, czy mam to zrobić sama? Mówiłam, żebyś użył jakiegoś nawilżacza…

– Nawilżacza? – prychnął, rzucając jej pobłażliwe spojrzenie. – Nie mierz wszystkich swoją miarą, moja droga. I bez tego jestem w stanie sięgnąć wystarczająco głęboko… o, już prawie się udało…

– Co ty nie powiesz? Ja jakoś tego nie czuję… Spróbuj może trochę mocniej… o, tak, od razu lepiej… jeszcze trochę… Wreszcie zaczęło się coś dziać, tylko tego nie zepsuj…

– Jeśli się nie zamkniesz, zaraz minie mi cały zapał.

– Nie mogę, bo chyba właśnie dochodzę… – zawiesiła głos i ruchem głowy odrzuciła do tyłu falującą kaskadę ciemnych włosów. – …do wniosku, że powinniśmy się wreszcie rozstać – dokończyła po chwili, akurat w momencie, w którym on zakrzyknął tryumfalnie:

– Jest! Mam! – W jego wyszarpniętej nagle z odpływu dłoni zalśniła szczerozłota obrączka. – Mówiłaś coś? – zwrócił się do zaglądającej mu przez ramię żony, która tylko cicho westchnęła.

– Po cholerę w ogóle tak zawzięcie szukałeś tej obrączki, skoro i tak nic już dla ciebie nie znaczy? – zapytała, gdy współmałżonek założył niedawną zgubę na swój serdeczny palec.

– Złoto to złoto – skomentował, wzruszając niedbale ramionami. – Poza tym, jakby to wyglądało, gdybym poszedł do twoich rodziców bez obrączki? Od razu zaczęłoby się to ich gadanie. Sama wiesz, jacy są konserwatywni.

Chciał powiedzieć „zacofani”, „upierdliwi”, „irytujący”, ale konserwatyzm pasował równie dobrze. Sam nie był pewien, dlaczego wciąż stara się zachowywać pozory. Najwyraźniej siła przyzwyczajenia była silniejsza niż logika i rozsądek.

„Wiem, tylko dlatego jeszcze od ciebie nie odeszłam” – chciała odpowiedzieć ona, ale w porę się powstrzymała. Nie było już czasu ani sensu dalej sobie nawzajem dogryzać. Zapewne dokończą tę fascynującą rozmowę po kolacji, o ile w ogóle będą jeszcze mieli wtedy ochotę się do siebie odzywać. Zaczynało ją to już męczyć – udawanie, uparte unikanie prawdy i szczerości również względem samych siebie, choć od dawna było wiadomo, że nic już z tego nie będzie. Nie da się wskrzesić ognia z popiołów. Było, minęło.

– Możemy już iść? – odezwała się z wyraźnym zniecierpliwieniem w głosie. – Posprzątam ten bajzel po powrocie. Zaraz naprawdę się spóźnimy.

– Spokojnie, mamy jeszcze chwilę – odparł, wycierając dokładnie umyte dłonie w ręcznik. Zawsze był dość pedantyczny, więc trochę go bolało, że będzie musiał zostawić po sobie nieporządek. Postanowił to sobie jakoś zrekompensować. – Odchodzę – rzucił, ruszając w stronę drzwi. – To znaczy… wychodzę – zreflektował się pospiesznie. – Wynieść śmieci.

Zwinął ledwie w połowie zapełniony worek, zanim zdążyła go przed tym powstrzymać. Zatrzasnął za sobą drzwi nieco nazbyt entuzjastycznie, z werwą, zupełnie jakby wybierał się w jakąś długo wyczekiwaną podróż zamiast do zwyczajnego, cuchnącego kontenera pod blokiem. Przez chwilę patrzyła w te drzwi jak urzeczona, zastanawiając się, jakby to było, gdyby już nie wrócił. Co by poczuła, gdyby chwilę temu widzieli się po raz ostatni? Odpowiedź nadeszła błyskawicznie, ponieważ była nad wyraz oczywista – nic. W jej życiu nie zmieniłoby się zupełnie nic. Ta myśl dziwnie ją uspokoiła. Oto bowiem posiadała coś, czego nikt nie mógł jej już nigdy odebrać – niczym niezachwianą życiową stabilizację. To było jej największe zwycięstwo. Szkoda tylko, że pozostawiało po sobie tak gorzki posmak.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 16

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (48)

  • Ewoile 10.09.2016
    Hah, byłam na sto procent pewna (a może i więcej), że nie będzie to scena seksu! Świetnie opisane, naprawdę. Żaden tekst z ostatnio czytanych chyba mnie tak nie oczarował. Dobrym zabiegiem okazał się brak imion, sami bohaterowie byli bardzo wiarygodni, to samo tyczy się dialogów. Tak mnie wciągnęło, że nawet nie myślałam o szukaniu błędów. Naprawdę kawał dobrego tekstu, gratuluję.
    Powiedz mi tylko, mam nadzieję, że nie odchodzisz z opowi? Bo ta przed mowa mnie bardzo zaniepokoiła xd
    Ode mnie w pełni zasłużone 5.
  • alfonsyna 10.09.2016
    Strasznie to miłe, co piszesz, nie spodziewałam się takiej reakcji ani trochę. :) W sumie nie napracowałam się dużo przy tym tekście - chciałam tylko, żeby scenka była w miarę naturalna, nieco niejednoznaczna i nikogo nie zanudziła na śmierć, a na nic dłuższego nie miałam czasu. Cieszę się niezmiernie, że tak odebrałaś ten twór, bardzo dziękuję za uznanie. ;)
    Co do samego odchodzenia - to chyba trochę jednak odchodzę, a raczej przechodzę w hibernację - bo szczerze mówiąc, nie wiem, jak to dalej będzie z moją obecnością tutaj. Ale zapewne będę zaglądać do tych, których zaczęłam i lubię czytać, mniej czy bardziej regularnie, po prostu potrzebny mi być może oddech od tego, co się tu wyprawia. Niczego jednakowoż nie obiecuję - stąd się mimo wszystko trudno odchodzi - wiem, bo już próbowałam. XD
  • indri 01.01.2020
    alfonsyna a co się tu wyprawiało we wrześniu 2016 roku?

    A tekst rzeczywiście fascynujący. Dorzuciłem piątkę.

    A swoją drogą 550 czytających a tylko kilkanaście ocen. Dziś jest odwrotnie. Nieraz więcej ocen niż czytających.
  • alfonsyna 01.01.2020
    indri tu się zawsze coś działo, dzieje i dziać będzie, taki klimat. ;) Szczerze, już nie pamiętam, co to mogło konkretnie być, trochę lat minęło. Z tymi ocenami to też nie do końca tak, jak piszesz, wszystko zależy od ludzi - czy faktycznie czytają, czy tylko patrzą, kto jest autorem, albo może wcale na nic nie patrzą. Bywało, że ja też obrywałam jedynkę, gdy tylko wstawiłam tekst, ale mi zależy przede wszystkim na komentarzach - oceny i wyświetlenia to sprawa drugorzędna. Liczy się komentarz, odnoszący się do tekstu, bo po nim widzę faktyczny odbiór i ewentualne plusy i minusy tekstu. Na tym to powinno wg mnie polegać.
    Dzięki, że wpadłeś z piątką i komentarzem, pozdrawiam. ;)
  • indri 01.01.2020
    alfonsyna miło tak poczytać stare dzieje, nicki, które się już nie pojawiają.
  • alfonsyna 01.01.2020
    indri a szkoda, że się nie pojawiają, można zatęsknić za starym opowi.
  • Shiroi Ōkami 10.09.2016
    </3 A myślałam, że nic nie będzie w stanie zepsuć mi dzisiaj nastroju ;-;
  • alfonsyna 10.09.2016
    Aż tak źle jest? Dobra, usunę to barachło. :P
    Nie smutaj, mnie się nie tak łatwo pozbyć. ;)
  • Shiroi Ōkami 10.09.2016
    Alfonsyno, nie no, opowiadanie zajebiste, kocham zboczone poczucie humoru XD Notka mnie zasmuciła :( Ale oki, przynajmniej nadal pisać możemy :D
  • alfonsyna 10.09.2016
    Shiroi Ōkami, chwilowo chyba nic tu po mnie - ale przecież wiadomo, że się będę kręcić w okolicy. ;)
  • Freya 10.09.2016
    Bardzo ładny alegoryczny, czy też może aluzyjny tekst, właściwie to i jedno i drugie. Bardzo przyjemny w czytaniu, po prostu pełen wypas, uczta dla smakoszy. Pozdrawiam serdecznie:-))
  • alfonsyna 10.09.2016
    Bardzo, bardzo dziękuję za tak miłe słowa, miód na me serce! ;) Również pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję. :)
  • Nazareth 10.09.2016
    Bardzo egzystencjonalny tekst. Opisuje to czego ludzie boja sie w małżeństwie najbardziej, złej decyzji i tego ze zostaną uwięzieni w tej instytucji. Ni bo przecież ma to być na dobre i na złe. Tekst dał mi do myślenia i widze wyraźnie ze szczęściarz ze mnie :) pójdę dam żonie buzi za to ze nie jest zołzą ;D
  • alfonsyna 10.09.2016
    Jakież to budujące, że nie wszystkie małżeństwa zmierzać muszą ku samozagładzie. :P Życzę ze swej strony, żeby to szczęście małżeńskie trwało w niezmienionej postaci w przysłowiową nieskończoność. No i za komentarz wraz z refleksją bardzo dziękuję, rzecz jasna. ;)
  • deus ex machina 10.09.2016
    Świetny tekst! Cudownie napisany. Ostatnio mało komentuję, ale tak mi się spodobał, że musiałam to zrobić :3
  • alfonsyna 10.09.2016
    Dziękuję, bardzo mi miło, że się aż tak spodobało, kłaniam się w pas. ;)
  • pharunwh 10.09.2016
    No nie... nie odchodz! Pod każdym tekstem jaki tu opublikowałem czekałem na komentarz od Ciebie bo nikt tak jak Ty nie wyłapuje błędów przez co Twoje opinie stają się jeszcze cenniejsze!
  • alfonsyna 10.09.2016
    Oj tam, jest tu parę osób, które znają się na tym równie dobrze, albo i lepiej ode mnie, więc nie jest tak źle. ;) Aczkolwiek dzięki za uznanie, przypuszczam, że i tak się tu będę kręcić, tylko mniej aktywnie. :)
  • Nazareth 10.09.2016
    alfonsyna zaraz, zaraz ale ty chyba nie odchodzisz?! To tylko taki tytuł, mam rację? Ponieważ musisz wiedzieć, że ja sie na taki obrót spraw zwyczajnie nie zgadzam!
  • pharunwh 11.09.2016
    alfonsyna ale Ty to robisz tak... technicznie. Nie że napiszesz tylko że błędy i że poprawić tylko jeden pondrugim ładnie zaznaczone, opisane, ewentualnie jakaś mała sugestia. Jesteś tutaj swoistą definicją "konstruktywnej krytyki"!
  • alfonsyna 11.09.2016
    Naz, tytuł jest celowo niejednoznaczny - tyczy się zarówno samego tekstu, jak i mnie (w pewnym stopniu), bo faktycznie "odchodzę", ale bardziej chodziło mi o to, że się hibernuję, robię sobie przerwę - jak zwał, tak zwał, interpretacja dowolna. Sedno tkwi w tym, że trochę mnie zmęczyła / znudziła jakaś niekończąca się wojenka tutaj, a ja jestem pacyfistką i gówna nie ruszam, bo śmierdzi, kolokwialnie mówiąc. Mam teraz ochotę napisać coś w stylu "spróbuj mnie powstrzymać", ale wiem, że masz broń i potrafisz jej używać... wiem też, że kule mnie raczej zza oceanu nie dosięgną, także... spróbuj mnie powstrzymać. :P Zupełnie serio - będę się kręcić po opowi, acz mniej aktywnie, nie bój się jednak, o Tobie nie zapomnę, o ile tylko będziesz coś publikował. ;)

    Pharunwh, ja definicją konstruktywnej krytyki? To chyba trochę na wyrost, staram się tylko podpowiedzieć w miarę możliwości, na ile potrafię i na ile ludzie są w stanie moje podpowiedzi przyjąć, bo wiadomo przecież, że nie każdemu to pasuje. Niektórzy i tak uważają, że są najlepsi w tym, co robią, więc co ja się wtrącać będę? :P Ale - jak już pisałam, na miarę czasu i możliwości będę tu zaglądać, zawsze się też można do mnie zwracać po jakąś "pomoc" bardziej prywatnie - koniec końców nie umieram (jeszcze), nadal istnieję itp. itd. ;)
  • Nazareth 11.09.2016
    alfonsyna szanuję, twoją decyzję, mimo iż przyjmuję ją z ciężkim sercem. Rozumiem też powody, trudno ich nie rozpoznać, nawet mnie nie-pacyfiście ;) Proszę jednak poważnie - nie zapomnij o mnie i nie odchodź na zawsze. Ja o tobie nie zapomnę napewno. Twój komentarz pojawił się pod moim pierwszym tekstem na tej stronie i pod większością następnych. Nie wiem czy gdyby nie to wsparcie, dziś dalej pisałbym swoje bazgraniny... Pomogłaś więc stworzyć potwora i nie wolno Ci puścić go samopas!
    P.S. A tej odległośći oceanu nie byłbym taki pewny ;) Za tydzień będę w Polsce :D
  • alfonsyna 11.09.2016
    Nazareth, wiesz, stąd się nie da tak odejść na zawsze (wiem, bo próbowałam ze dwa razy już, zawsze wracam - prędzej czy później) - zresztą, przyzwyczaiłam się do tego miejsca, do ludzi tutaj (mimo wszystko - nigdzie nie trafiłam na równie doborowe towarzystwo ;)), do atmosfery, lepszej czy gorszej. Z automatu wchodzę tu codziennie, przyzwyczajenie drugą naturą, więc się już chyba nie odzwyczaję.
    Ja Twój pierwszy tekst tutaj bardzo dobrze pamiętam, sympatyczne wspomnienie budzi, nie przypuszczam, żebym zapomniała kiedykolwiek (może jak dostanę Alzheimera). Cóż, jeśli jakaś moja zasługa w tym "potworze" to właściwie czuję się dumna, bo wyszła zdolna bestia. XD
    PS. O nie... ale w sumie możesz wpaść z tą strzelbą, skoro będziesz po mojej stronie oceanu. Nie miałabym nic przeciwko. :P
  • Nazareth 11.09.2016
    alfonsyna z miłą chęcią, nawet strzelbę w domu zostawię :D Tylko daj znać gdzie cię szukać.
  • alfonsyna 11.09.2016
    Nazareth, no dobra, w sumie mogę nawet to przyznać publicznie - Żywiec i okolice. ;)
  • Nazareth 11.09.2016
    alfonsyna Mogłaś też napisać na fb :D To wsumie rzut beretem od moich staruszków, jakieś półtorej godziny drogi :) Mam nadzieję, że faktycznie wypadnie nam się spotkać przy jakiejś herbatce ;) "Góra z górą się nie zejdzie a człowiek z człowiekem zawsze." Odezwę się, jakby co :D
  • alfonsyna 11.09.2016
    Nazareth, mogłam, ale już i tak sporo ludzi to wie, a reszty to nie obchodzi, więc whatever. :D No i widzisz, półtorej godziny to prawie nic, dawaj znać jakby co. ;)
  • KarolaKorman 11.09.2016
    Tekst super :) Zostawiam piąteczkę :)
    Co do zmęczenia materiału, nawet stal czasem ma dość. Odsapnij od nas i wracaj. Podpisuję się pod słowami Naza, że opowiadanie bez twojego komentarza będzie niepełne, czegoś będzie mu brakować :( Kapelusznik też dobrze prawi, popieram :) Alfi, zrób sobie zasłużone wakacje i z nowymi siłami wróć!!! Pozdrawiam :)
  • Nazareth 12.09.2016
    Wy dwie, ty i alfonsyna jesteście dla mnie jak dusza opowi. To miejsce bez was nie byłoby tym czym jest :)
  • alfonsyna 12.09.2016
    Ej, ale chyba mi słodzicie teraz trochę bardzo na wyrost, ale to miłe, więc dziękuję. ;)

    Karola, właśnie w tym cały problem, że ja nie jestem stalą, jakieś limity mam i muszę z nimi żyć. Raczej nie przypuszczałam, żeby coś było w moich komentarzach wyjątkowego, ale to budujące, że mają jednak jakieś znaczenie. :) Jeszcze raz dziękuję!

    Nazareth, że ja duszą opowi? Chyba taką, jak te ze starych żelazek - obecnie już raczej do niczego. :P Dla mnie taką prawdziwą duszą opowi zawsze była, jest i będzie Efria, bo pasuje do tej roli jak mało kto, a na pewno bardziej ode mnie. ;)
    Tak oto wystarczy odejść z opowi, a już się człowiek dowiaduje ciekawych rzeczy. XD
  • Niemampojecia96 22.09.2016
    Osz Ty przewrotna kokietko,
    bardzo zabawnie tak dwuznacznie ukierunkować czytelnika i zawrócić, mnie się podoba
  • alfonsyna 22.09.2016
    O to chodziło, coby trochę tej dwuznaczności sypnąć, bo ja tak czasem lubię. ;)
    Jak się podoba, to się bardzo cieszę!
  • Numizmat 23.09.2016
    Trochę skisłem podczas tej wymiany zdań, ale taki był chyba efekt. na początku bardzo mnie tekst rozbawił, a potem bardzo zasmucił. naprawdę szkoda, że życie czasem się tak układa, ludzie zachowują się wobec się w ten sposób, a małżeństwa końca się tak po prostu :( Zostawiam przykre 5
  • alfonsyna 23.09.2016
    Przepraszam w takim razie za ten emocjonalny zjazd, aczkolwiek to prawda, że często coś kończy się "tak po prostu", bo nikomu nawet nie chce się podjąć trudu, by to ratować. Cóż, przykre 5 to nadal 5, więc dziękuję. :)
  • Billie 23.09.2016
    Podobało mi się, chociaż dosyć to smutne... Im więcej takich historii słyszę, tym bardziej mnie przeraża życie po ślubie. Ta ich rozmowa pokazuje, że znają się już na wylot. Szkoda, że tak się potoczył ich los... Zostawiam 5.
  • alfonsyna 23.09.2016
    Na szczęście życie po ślubie nie zawsze tak wygląda, a tak naprawdę wiele zależy od tego, jak sami chcemy je sobie poukładać. ;) Dziękuję, miło Cię widzieć znów pod jakimś moim tekstem. :)
  • DarthNatala 23.09.2016
    Strasznie dołujące, co oczywiście nie znaczy że złe. :) Taa aż się ma ochotę zostać starą panną z kotami :P Zostawiam piąteczkę
  • alfonsyna 23.09.2016
    O, nie, zaraz wyjdzie, że propaguję staropanieństwo. XD
    Wielkie dzięki! :)
  • Rasia 23.09.2016
    Podoba mi się ta dwuznaczność tekstu, jaką wprowadzasz na początku, to sprawia takie słodko-gorzkie wrażenie. Puenta jest dość ironiczna, zabawna nawet bym powiedziała, ale równocześnie smutna, bo mimo pozorów i tego, że bohaterka usilnie pragnie znaleźć plusy sytuacji, w której wciąż się okłamuje, nie wydaje się szczęśliwa. Ciekawie ujęty temat, bardzo mi się podoba. A wiesz, nawet podejrzewałam, że chodzi właśnie o coś z rurą, ale bardziej myślałam o przepychaniu niż obrączce xD Zostawiam 5 :)
  • alfonsyna 23.09.2016
    Właśnie wokół całej tej wszelakiej dwuznaczności chciałam ten tekst osnuć, żeby można było na niego spojrzeć zarówno z lekkim przymrużeniem oka, jak i całkiem na poważnie. Bohaterowie tak naprawdę doskonale wiedzą, że ich sytuacja jest już nie do odratowania, ale trwają w tym być może z powodu zwykłego przyzwyczajenia. A z tym przepychaniem rury to też na początku o tym myślałam, ale uznałam, że lepiej to jednak urozmaicić, a obrączka także jest w pewien sposób symboliczna. Dziękuję. :)
  • MUT1N33R 29.09.2016
    Fajne ;D fajnie też opowiadasz :) z chęcią chciałbym od Ciebie też dostać, jakiś komentarz. Wczoraj założyłem swojego pierwszego bloga, poczytaj i powiedz co myślisz. A ja daję ci 5 ;)
  • alfonsyna 30.09.2016
    Miło mi, że zawitałeś w moje skromne progi. ;) Szczerze mówiąc, na chwilę obecną nie udzielam się już na opowi, nie publikuję i nie komentuję, więc nie mogę nic obiecać. Może wpadnę do Ciebie za jakiś bliżej nieokreślony czas, a póki co dziękuję i pozdrawiam. ;)
  • Niedomyta 21.10.2016
    Komentarz do wyświetlenia.
  • Dark1 06.01.2017
    Kolejna osoba, która zaprzestała wstawiać tu swoje prace. Mniemam jednak, że nadal piszesz, bo to co przeczytałem, zrobiło na mnie dobre wrażenie. Masz niebywały talent do ubierania w słowa swoich myśli. Potrafisz tekstem dosłownie ukołysać moje kubki smakowe. Nie żartuję i nie przesadzam. Czy próbowałaś już, gdzieś wysłać swoje teksty? Radziłbym przemyśleć sprawę i zaryzykować, bo uważam, że szkoda by było zaprzepaścić taką szansę.
  • alfonsyna 08.01.2017
    Zaprzestałam, to prawda, zastanawiałam się nad powrotem w nowym roku, ale zaglądając tu od czasu do czasu jakoś nie nabieram na to ochoty... Niemniej jednak miło mi, kiedy mogę po zajrzeniu zastać taki pochlebny komentarz, tym bardziej, że już się żadnych nie spodziewam. ;)
    Jeśli o samo wysyłanie gdzieś tekstów chodzi - wcześniej nie miałam takich aspiracji i nie wiem, czy kiedykolwiek do tego dojdzie, choć cieszy mnie, że ktoś uważa, że są tego warte. Niewykluczone, że kiedyś coś z tego wyjdzie. ;)
    Raz jeszcze dziękuję za budujący komentarz, bardzo mi miło, że zechciałeś do mnie zajrzeć i zostawić po sobie ten ślad. Pozdrawiam serdecznie. ;)
  • Nazareth 08.01.2017
    alfonsyna Nazaret zobaczył "alfonsyna" w ostatnich komentarzach i się prawie zdążył ucieszyć... ehhh...
  • alfonsyna 08.01.2017
    Nazareth, przepraszam, postaram się tak więcej nie robić. :P
  • Nazareth 08.01.2017
    alfonsyna ale ty jesteś, przechera :P

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania