Oddam darmo, w godzinę czarną
Życie mnie prześladuje.
Czepiło się dekad pięć ponad
jak rzep psiego ogona,
jak wracającego tatę, zbóje.
Nie dali mi ochrony,
więc ta uparta przybłęda,
bezkarnie za mną się szwenda
i podgląda mi żony.
Pocę się ciągle ze strachu,
ze gdyby niebo o mnie,
zechciało się upomnieć
- narobi mi tam obciachu.
By nie mieć przechlapane,
dam, jak przyda się komu.
Na próbę, dostarczę do domu
I odejdę z nim ranem.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania