Oddychanie

Patrzę na Ciebie

Na twoją biel

I nie wiem co mam Ci powiedzieć

O niej

 

Z tego nie da się wyleczyć

Ona jest jak narkotyk

Powita w swoją szarość

 

Samotne oddychanie

Mimowolne opadanie

 

Nigdy nie spełniona

Obietnica zjednoczenia

W miłosnym uniesieniu

 

Rozmawiamy już rzadko

Unikam Cię często

Bo nie mogę znieść

Tego niedopowiedzenia

 

Milczysz

Zawsze milczysz, jesteś wiecznie milcząca

Dlatego uciekam

Bo podskórne mrowienie

Nie daje mi spokoju

 

A nie można tak żyć

W wiecznym zawieszeniu

Bo wtedy się stoi

Rozpłaszcza się w chwili

Zastyga

 

A ja zastygam w Tobie zawsze

Nad twoim wdziękiem zastygam

To nigdy się nie kończy

Nigdy nie spełnia

 

Nie otwierasz przede mną ramion

Jesteś zimna

Niewytłumaczalna

 

Zostanę już na zawsze

W nieuleczalnej

Nieodwzajemnionej

Miłości do Ciebie

Tragicznie platnicznej

Plątaninie własnych wyobrażeń

Wybujałych obrazów

Zdarzeń

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • TseCylia 12.07.2018
    Znaczne przegadanie tematu. Ale poprzycinać warto.
  • Elorence 12.07.2018
    Na wstępie: fajny nick :)
    Wiersz mi się podobał. Trafia do mnie :)
    Piąteczka i pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania