Odgrzech.
I jest jeszcze ten kocur, co zaczepia pazury
o moje alter ega, wydobywając na wierzch
wspomnienia o ciepłych kamieniach.
To nie kwestia pogody, duchy zamieszkały
w szafach i stojakach na płyty,
bawiąc się w chowanego ze smugami światła.
Tańczą na nich kankana i śmieją się
do moich pleców.
A ja boję się nawet odwrócić.
Odbiec gdzieś bezpiecznie, zgubiwszy najpierw płuca,
potem stopy i kości zetrzeć na miał,
spalić w piecu i poczuć cokolwiek.
I jest jeszcze ten pazur na końcu kota,
co ma tylko dwie ciemniejsze plamki na sierści,
a nazywamy ją najciemniejszym ogniwem,
unikamy jak złego.
Łasi się, domaga uwagi, gardzi spojrzeniem
pragnąc pochłonąć mnie, podrapać do żywicy.
I w tym sęk.
I w tym wszystkie strachy.
Komentarze (10)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania