Odlotowe Wakacje
"Odlotowe Wakacje"
gatunek: fantastyka/sny/czas wolny/koleżeństwo/podróże/surrealizm/przygoda
Rok 2003.
Plażowicz, Plażowiczka, Hipis, Hipiska, Rastaman, Rastawoman, Pisarz, Pisarka, Podróżnik i Podróżniczka byli przyjaciółmi, mającymi po mniej więcej trzydzieści lat. W środku ciepłego oraz słonecznego dnia, kiedy przyjemnie powiewał lekki wiaterek znad morza, wpadli na pomysł, aby spędzić czas wolny w innym mieście. Mianowicie, gdzieś nad morzem. A to nie było aż tak odległe. W garażu, na przedmieściach, nieopodal jednego z wielu wolnostojących domów jednorodzinnych, zbudowali samolot z papierowych kartonów. Dziwaczny pojazd posiadał zarówno skrzydła, jak i śmigła.
— Czy to poleci? — spytała Plażowiczka.
— A poleci, poleci. W niezwykłym świecie nieograniczonej wyobraźni twórczej, w którym żyjemy, wiele różnych niezwykłych rzeczy jest możliwych, he he heee! — oznajmił Hipis.
— He he heee! — zaśmiali się wesoło wszyscy razem.
— No to co? Wsiadamy i odlatujemy? — zaproponował Rastaman.
— Tak. Ha ha ha! — zadeklarowała jednogłośnie cała reszta, rozbawiona pomysłem, który był doprawdy kosmicznie dziwny.
Dziesięć zaprzyjaźnionych osób wskoczyło do kartonowego samolotu, na którego pokładzie następnie wyfrunęło z garażu, po czym poleciało w wesoły, beztroski, surrealny rejs powietrzny.
— Dokąd lecimy dzisiaj? Do jednego z kilku najbliższych plażowych miast, a może gdzieś dalej? — spytał Rastaman.
— Myślę, że na jedną z tych wysp, co są pełne humoru, dziwności, imprez, przygód i pięknych krajobrazów oraz architektury. Także takiej w starożytnym stylu. kolumny, akwedukty, amfiteatry, łuki triumfalne, piramidy oraz inne tego typu klimaty — odpowiedzieli jednogłośnie pozostali, niczym zahipnotyzowani.
Podczas powietrznej przejażdżki, napotkali najpierw przelatujące stado tukanów, a potem trzewikodziobów. A może to oni zostali przez te zadziwiające, ekscytujące podniebne stworzenia napotkani? Tak czy inaczej, po trzech godzinach ekstatycznej, zapierającej dech podróży, odbywającej się pomiędzy chmurami, doprawdy bardzo niecodzienny i nietypowy pojazd delikatnie oraz z gracją wylądował gdzieś w głębi tajemniczej wyspy, a dokładniej na jednej z wielu polan, porośniętych wysokimi trawami, a otoczonych gęstymi, wiecznie zielonymi, liściastymi lasami tropikalnymi.
Zaczarowane, kartonowe fruwadło rozbiło się o tajemniczą wielką skałę w kształcie sześcianu, a dziesięcioro podróżnych w ostatniej chwili wyskoczyło na zewnątrz. Zaśmiali się radośnie, bo byli szczęśliwi, że nic im się nie stało. Przeszli przez kawałek lasu, a dookoła rozciągały się bulgoczące bagna, pełne węży, żółwi i krokodyli. Wkrótce dotarli do przybrzeżnego miasta, które już od dawna miało status rozrywkowego, imprezowego, prężnie rozwijającego się ośrodka wypoczynkowego, oferującego mnóstwo hoteli z basenami, specjalizujących się w byciu bardzo dobrymi bazami wypadowymi dla licznych przyjezdnych, szukających ekscytujących przygód oraz przebojowych wrażeń.
— Yeeeaaah! Ale odlotowo! Ha ha ha! — krzyknęła, skomentowała oraz uśmiała się jednocześnie cała grupa kolegów i koleżanek, wielce usatysfakcjonowana oraz uszczęśliwiona niemal wszystkim dookoła: krajobrazem, architekturą, muzyką, nastrojem, pogodą, zapachami oraz smakami wspaniałych wakacji, a to dopiero był początek ich szalonej, letniej przygody.
Zwiedzając miasto, byli jak najpozytywniej zaskakiwani na niemal każdym kroku. Widoki totalnie zapierały dech. Były naprawdę rewelacyjne. A wśród nich figurowały między innymi: łuki triumfalne, piramidy, obeliski, bramy, fontanny, zamki, pałace, wille. Wiele z zabytkowych ruin było bardzo dobrze zachowanych i porośniętych pięknie pachnącymi roślinami pnącymi.
Żyli w otwartym świecie, gdzie wiele różnych rzeczy mogło się stać, jeśli tylko tego chcieli. Ciągle to ich bawiło i zaskakiwało. Próbowali już prawie wszystkiego. Fruwali nad miastem jak jaskółki. Przeteleportowali się na niedługi czas na jedną z pustynnych planet, gdzie odbyli trzymający w napięciu, ekstremalny rajd. Wzięli udział w regatach na jednym z takich globów, które były w znacznej większości pokryte pięknymi, rozległymi oceanami, zamieszkiwanymi przez gigantyczne ryby, mięczaki, jamochłony oraz skorupiaki. Na swoją planetę wrócili w czarnych statkach kosmicznych o kształtach trójkątów bądź dysków. Kiedy te przelatywały nisko nad promenadą, to załoga podróżujących ludzi wyskoczyła z nich, wyposażona w spadochrony.
Wylądowali w jednym z dosyć bardzo luksusowych hoteli, otoczonych ogrodami z gęstymi kwitnącymi żywopłotami, wysokimi palmami, fontannami, ławkami, namiotami, parasolami, szerokimi bujanymi ławkami ogrodowymi, boiskami, pawilonami, zadaszonymi tarasami i basenami kąpielowymi. Ten właśnie ośrodek wypoczynkowy uczynili swoją bazą wypadową. Schowali spadochrony do wnętrza budynku, po czym podbiegli do basenu, wskoczyli oraz zaczęli beztrosko kąpać się w wodzie.
— Ale czad! — skomentował Plażowicz.
— A jak! — dodała Plażowiczka.
— Odjechana i odlotowa wyprawa, przygoda i wypoczynek! — wypowiedział się Hipis.
— Totalny luz i relaks! — stwierdziła Hipiska.
— Ha ha ha ha ha! Ale czadowo! — zaśmiali się Rastaman i Rastawoman.
— Ha ha ha ha ha! Ale przebojowa i odlotowa komedia! Niewiarygodnie zabawna! — odpowiedziała reszta przyjaciół.
Następnego dnia, około godziny ósmej trzydzieści rano, Plażowicz, Plażowiczka, Hipis, Hipiska, Rastaman, Rastawoman, Pisarz, Pisarka, Podróżnik i Podróżniczka postanowili wybrać się na całodzienne zwiedzanie oraz eksplorowanie miasta i spacery po promenadzie, plaży oraz przytani, a także ewentualnie znalezienie jeszcze jakichś innych ciekawych zajęć, jeśli byłaby taka możliwość.
Podziwiali zwierzęta i rośliny w lasach oraz ogrodach, bujali się na huśtawkach w parkach, kąpali się w basenach i w morzu, imprezowali w podłużnych klubokawiarniach o okrągłych oknach, piknikowali na łące oraz plaży, i tańczyli na tarasach oraz balkonach różnych lokali pośród dźwięków przebojowej muzyki w różnorodnych stylach.
Zaszli na lotnisko oraz weszli do awionetki wycieczkowej, a wtedy odlecieli na dużą wysokość, gdzie zwiedzili wyspę z każdej strony, lecz szczegółów nie widzieli, bo znajdowali się wówczas w znacznej odległości od otoczonej rekreacyjną, relaksującą, piaskową wstążką oazy żyznego, zazielenionego lądu, błyszczącej niczym jakiś diament na tle jednej wielkiej płyty błękitu i lazuru, wydającej się rozciągać w nieskończoność. Na ziemię wrócili bardzo zadowoleni, usatysfakcjonowani, w bardzo dobrych humorach.
To był dzień pełny zacnych, szalonych, wspaniałych przygód. Zaszedł ich zachód słońca, ale mimo to jeszcze im było mało. Więc postanowili popływać żaglówką po oceanie dookoła wyspy, choćby miałoby to im zająć całą baśniową, gwieździstą noc. Przebiegli wesoło z lotniska przez kawałek miasta, dzielnicę hotelową, park, promenadę i plażę, aż w końcu znaleźli się na eleganckiej przystani jachtowej gdzie zawsze, bo na okrągło przez cały rok, panował bardzo pozytywny, optymalny, idealny oraz rewelacyjny klimat. Wskoczyli do średniej wielkości jachtu żaglowego, a wtedy popłynęli w daleki, fantazyjny, magiczny rejs w stronę ciemnożółtego słońca, zachodzącego na tle pomarańczowego nieba. Najpierw napotkali przepływające mewy, a później jednocześnie przepływające pelikany i mewy kreślące ósemki wraz z rybitwami, wysoko na częściowo zachmurzonym niebie.
Rano, około godziny ósmej trzydzieści pięć, wyszli z hotelu przez ogród na chodnik. Zaszli na plażę. Zwrócili się w stronę morza, ku wesołemu wschodowi słońca. Skoczyli wzwyż, a z powodu towarzyszących im szczęścia, euforii i satysfakcji krzycząc dodatkowo przy tym radośnie: "Yeeeaaah!".
Na przełomie popołudnia oraz wieczoru, Plażowicz, Plażowiczka, Hipis, Hipiska, Rastaman, Rastawoman, Pisarz, Pisarka, Podróżnik i Podróżniczka siedzieli na pokładzie samolotu pasażerskiego, który na tle olśniewającego zachodu słońca odlatywał z wyspy ku kolejnym przebojowym, szalonym, iście odlotowym, wakacyjnym przygodom oraz imprezom. Tym razem, samolot był normalny, z jak najbardziej prawdziwego zdarzenia, napędzany technologią, a nie siłą umysłu.
Koniec.
Komentarze (14)
? ?
Dziękuję i pozdrawiam ?
— Czy to poleci? — spytała Plażowiczka.
— A poleci, poleci. W niezwykłym świecie nieograniczonej wyobraźni twórczej, w którym żyjemy, wiele różnych niezwykłych rzeczy jest możliwych.
(...)
Dziesięć zaprzyjaźnionych osób wskoczyło do kartonowego samolotu, na którego pokładzie następnie wyfrunęło z garażu, po czym poleciało w wesoły, beztroski, surrealny rejs powietrzny".
To najbardziej. Miły obrazek.
Dziękuję i pozdrawiam ?
Pozdrawiam:)?
Tymczasem, w głowie mam kolejne pomysły na następne opowiadania, które będą miały za zadanie zaskakiwać oraz bawić. Jedno w nich jest w drodze. ?
Dziękuję i pozdrawiam ?
Dziękuję i pozdrawiam ?
Pozdrawiam ?
Dziękuję i pozdrawiam ?
Dużo spośród moich opowiadań nawiązuje do moich marzeń: zarówno dawnych, współczesnych, jak i ponadczasowych. Lubię tym niezwykłym uczuciem, nadziei na lepszą przyszłość, dzielić się z resztą świata i ludzkości. Pisząc, a następnie udostępniając opowiadania. Życzę przyjemnej lektury oraz zapraszam ponownie.
Dziękuję i pozdrawiam ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania