.

.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • TrzeciaRano 25.10.2018
    Za dużo poezji
  • możliwe. Kajam się. Aby zrobić za dużo poezji z opisu pewnego reality show (stamtąd zaczyn pomyslu) to naprawdę trzeba mieć moje dwie lewe ręce Xd.
    mimo to dzięki, ze wpadłas.
  • rubio 25.10.2018
    e make i ka pololi, "za dużo kolorów i bez sensu" - powiedział ślepy na jedno oko pomocnik piekarza, który, poszukując - z zalecenia żony - obrazu mającego upiększyć ich identyczne z innymi mieszkaniami mieszkanie - jakiś obrazek przedstawiający sukiennice 'jak prawdziwe', jakiś jeleń na rykowisku - przypadkowo wtoczył się na wystawę formistów. Z tym, że Witkacy się przed nim nie kajał. Ty też się nie kajaj.

    ...

    "A przyszłość to przecież tylko dziecko, czekające aż uderzymy je po raz pierwszy, kulące się na obrzeżach źrenic, zapędzone przez mózg i serce w kozi róg" - to mi się na przykład spodobało.

    "Przedzierałem się przez tępą bezwzględność zimy ze swoim małym uporem. Śnieg zasypał wszystko, przykrył „dlaczego”, pogrzebał „po co”." - to mi się też na przykład spodobało, a przekopiuję z takich powodów, iż po pierwsze spodobało bardzo, a po któreś tam Can też to pewnie skopiuje-więc będę pierwszy.

    dobra, idę w cholerę.
    :)
  • jakze jest milo pić herbatę i obserwować jak Pan Rubio mimochodem miażdży dialektycznie kogoś innego niż mnie xd.

    Wychodzę z założenia, ze gustów się nie miażdży, trzeba wziąć pod pache własny autoportret Witkacego, niech on się nawet kaja żartobliwie, niech się nawet zastanawia czy nie wyszła trochę szmira.

    Zupełnie przypadkowo przecież przeczytałam opis takjego programu - "Ice road truckers", którego nie widziałam nigdy i pewnie nigdy nie zobaczę, ale kołacze mi się coś w oparciu o ten opis i cóż.
  • rubio 25.10.2018
    e make i ka pololi, "Wychodzę z założenia, ze gustów się nie miażdży," - pozwolę sobie zauważyć, że takie założenie prowadzi do niebezpiecznych patologii w rodzaju zrównania Popka z Wagnerem, ziomeczka srającego sprejem po ścianach z Munchem, tej od Greya z Dostojewskim, czy wypowiedzi kogoś, kto się nie zna, z opinią kogoś, kto się zna.
    Relatywizm jest największym gównem tych w rozmaite gówna obfitujących czasów. W hierarchii spraw wymagających miażdżenia 'gusta' są na jakiejś najwyższej pozycji. "De gustibus non est disputandum" może obowiązywać na pewnych płaszczyznach, wewnątrz tych płaszczyzn (np. Tołstoj czy Dostojewski?, van Gogh czy Boticelli? - czy, niżej, Metallica czy Slayer?, czy, dużo niżej, Boys czy Zenek Martyniuk?, czy, dużo, dużo niżej, ta od Greya czy Remigiusz Mróz?). Niemniej te płaszczyzny jak najbardziej są wyżej i niżej. Są lepsze i gorsze.
    ...nie dawaj tak dobrych, inspirujących myśli wtedy, gdy idę w cholerę, bo to bardzo utrudnia ;D Idę.
  • inaczej więc. NajglUpiej być mi rycerzem w swojeJ własnej sprawie, najsmieszniej brac sie za bary w kwestii czegoś, co sklecilam. Nie wiem. Minely mi juz czasy naiwnej wiary w smakowitosc swoich napredce przyrzadzanych obiadow. Moze za duzo poezji, może za duzo brokułów, mogło być jeszcze *za dużo główną pretendujacego do poezji czy brokolow.
    Marność nad marnosciami i wszystko marnośC. obcy mi i optymizM i ratowanie świata literatury.
  • Ostatnio jestem rzadziej tutaj i zaglądam do krótkich tekścików, niestety z braku czasu, ale do tego zajrzałem z wielką przyjemnością.
    Jak mnie może kojarzysz, to zawsze podobało mi się Twoje pisanie, te metafory i czarowanie obrazami, które „smarujesz” z taką precyzją.
    Od pierwszych Twoich pozycji tutaj, które ja osobiście czytałem zauważam znacząca zmianę kursu, ku „normalności”, sama wiesz z czym porównuje sobie w myślach. Oczywiście, wszystko jest przed Defirmacjami i po Defirmacjach, coś jak Stary i Nowy Testament, niby wciąż mówimy o tym samym Bogu, a jednak inaczej.
    Ja wiem, że to zupełnie inne opowiadanie i nie będziesz się cofać, ale Twój Stry Testament, był bardzo spoko, a nowy, nowy też jest bardzo na plus.
    Opowiadanie, to tu powyższe, bardzo dobrze wyważone i zbalansowane, czuć, że wiesz dokładnie dokąd chcesz zaprowadzić czytelnika i, ja przynajmniej chętnie tam za Tobą zmierzam.
    W sumie to chciałem powiedzieć tylko, że mi się podoba.
  • Pewnie, że pamiętam, kojarzę. Dziękuję bardzo. To jest dość "ćwiczebne" więc mniej więcej rzeczywiście wiem, jak to opowiedzieć.
  • jolka_ka 26.10.2018
    Wchodząc tu, wchodzi się z przeświadczeniem, że coś, co napisałaś będzie dobre i takie przeświadczenie mam ją i myślę większość. I jeszcze się nie zawiodłam. A w ogóle to nie chce czytać, że to jest takie i takie, że się może udało samo, albo, że się kajasz ;) Nie powinnaś być taka skromna, tylko znać swoją wartość :)


    Teraz o tekście. Nie powiedziałabym, że tu jest za dużo poezji. Chociaż od gustu to też zależy. Jest gęsto, zdania, a przynajmniej większość zbudowana jest z różnych metafor, ale czyta się dobrze. Dla mnie to nie stanowi problemu.
    Czuć to zimno, które dotyka bohatera, zimno wewnętrzne.


    "Może narodziliśmy się w płucach groźnej bestii?" – piękne

    " I tak zostałem bohaterem: ze strachu. Nie widziałem innego wyjścia, tylko to trupio uśmiechało się na horyzoncie, patrzyło przez ramię i odchodziło. Malało, rozbłyskując i przepraszając, że znika." — ten cały akapit też.
    "To. Z siebie. Wykroić". — i to mocne, bardzo.
    Uwielbiam teksty, w którym jest jakieś szaleństwo, zbrodnia, tajemnica, magia. A jeśli to wszystko okraszone jest i ujęte w takie słowa i takie zespoły zdań jak u Ciebie to nic tylko się zachwycać.

    Jak to robisz, że zawsze wychodzi coś pięknego?
    Chciałabym kiedyś trafić na zbiór Twoich opowiadań. Oj bardzo.
    Pozdrawiam!
  • Ojej :). Dziękuję pięknie. Jest to motywujące, by pociągnąć rzecz dalej, bo ja mam słomiany zapał :).
  • nimfetka 26.10.2018
    Jejku, jakie to było piękne. Każde zdanie jest wymuskane i dopieszczone, o słowo pisane dbasz niczym matka o własne dzieci.
    Historia o ucieczce osób skrzywdzonych patologią. Próba uwolnienia się od niedostatku i brudu. Kiedy młoda kobieta zachodzi w ciążę, jej partner stawia wszystko na jedną kartę - muszą opuścić to zgniłe miejsce, dla dobra własnego, ale przede wszystkim dla dobra ich nienarodzonego dziecka.
    Traumy rodzą choroby psychiczne. Dziewczyna nie radzi sobie z przeszłością, jest otumaniona lękiem, wkrótce depresja przeradza się w otępienie. Otępienie powstrzymuje wątpliwości, jest sprzeczne sumieniu. Pozbywa się ciąży. W sposób przeraźliwie brutalny.
    A mężczyzna? Kocha i próbuje uratować, odciągnąć od samobójstwa, mimo, iż głowę dążą mu podobne myśli. Kiedyś pragnął przetrwać, dzisiaj jest mu to obojętne.

    Niesamowitość.
    Brawo, serio.
  • Jejku. Dziękuję za interpretację. Miejscami bardzo spójna z zamiarem, a tam, gdzie niespójna, to się dawno nauczylam:

    Wszystko żyje własnym życiem.

    DziwI mnie pozytywnie, żE aż "niesamowitosc" jest to mocno cwiczebne, fabularne jak na mnie opowiadanie.

    Ale milo, merci.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania