Odnajdź mnie
Boże ..znajdź mnie wśród milionów twarzy
Wśród tłumów świata na wspomnienie o mnie
odnajdź mnie, Panie, nim grzech mnie tak postarzy,
że nie poznasz się we mnie, miniesz nieprzytomnie
Boże ..znajdź mnie nim złość piekąca
goryczą żalu jak kwasem twarz mą wykręci
jak chory, drętwy, co lek odtrąca
nurzając się w błocie lepiącej pamięci
Boże ..znajdź mnie wśród istnień milionów,
niech ważny będę choć przez chwilę dla Ciebie,
wśród cieni wielkich, wśród wymownych zgonów
znajdź dla mnie choć centymetr w niebie
Komentarze (17)
Odpowiem/skomentuję pół żartem - pół serio.
To chyba pierwszy wiersz 'o Bogu', w którego chce mi się wierzyć i przeczytałam z wielką przyjemnością.
Pozdrawiam.
Dalej nie czytam, bo to co przeczytałam nie zachęca do kontynuacji...
Pragnienie rozpoznania to pragnienie świętości - na obraz i podobieństwo, a wtedy szansa, że choć część Siebie we mnie dojrzy.
"Ale czy Bóg nie dał wolnej woli?" - dał. ale nie z intencją abyśmy źle z niej korzystali, a raczej z nadzieją, że pójdziemy w jego ślady.
"Więc jak siebie ma oglądać w grzechu ludzi?" - nie ma oglądać się w grzechu ludzi ale w tym, co dobrego w każdym człowieku, mimo grzechu, wciąż pozostaje. W tym sęk.
Myślę, że jesteśmy uparcie kochani nie tyle za to jak wspaniali jesteśmy, co raczej mimo tego jak grzeszni jesteśmy. Kocha się przecież nie za coś, lecz mimo wszystko. Miłość jest za darmo.
Pozdrawiam
z podziękowaniem za komentarz :)
Na podobieństwo, ale Ty piszesz, żeby Bóg Twój grzech zobaczył w sobie. Z jakiego powodu? Ty grzeszysz, nie Bóg, to Ty powinieneś spojrzeć na swój grzech i coś z nim zrobić...
"ale po co Bóg ma się odwrócić?" - nie odwrócić od człowieka ale, minąwszy go nie poznając, oglądnąć się za nim.
"Z jakiego powodu?" - dla ratunku. Stąd prośba: Odnajdź mnie.
Są tacy, którzy na tyle się pogubili i na tyle oplótł ich bluszcz, że rozpoznanie ich graniczy z cudem. Sami z tego nie wyjdą. Ani w lewo, ani w prawo.
Pozostaje tylko wysyłać sygnał SOS, stać w tym gąszczu i tylko dzwonić dzwoneczkiem: Odnajdź mnie.
Nie znasz takich? Ja znam.
Tak nie ma, na kolana i prosić, żeby usłyszał... rozmawiać z Bogiem, zawracać Mu głowę, przypominać, że choć grzeszny, ale wyraża żal i chce się poprawić.
Nie ma tak, że do Boga podchodzi się z pychą... WOLNA WOLA - więc trzeba zrzucić koronę wyższości, nie wymagać tylko od Boga, ale od siebie przede wszystkim.
A teraz? Lepiej?
nim grzech mnie tak postarzy,
że nie poznasz już Siebie - Pan Bóg ma siebie nie poznać? Czy poznać ma peela i jego grzech?
Spotkałam Go tyle już razy…
Ostatnio sprzedawał kwiaty
i meble zużyte, wręcz graty,
antyki, garść książek, obrazy
I biegał po parku zdyszany
to tu, to tam, pod kasztanem
myślałam, że ma gadane..
- pyskaty, niewychowany
i puszką rzucił po piwie
i zaklął dwa razy siarczyście
aż dębom zwinęły się liście
I czekał tak, aż się zdziwię
Zdziwienie przyszło … no masz..
bo smarkacz spod dębu pyskaty
i starzec od gratów brodaty
wciąż Boga ma Oczy i Twarz
A co oznacza: rozpoznać/zobaczyć Boga w drugim człowieku? Nawet jeśli bardzo się pogubił? a jeśli w drugim człowieku to i w sobie (ja też jestem 'drugim człowiekiem').
W moim tekście jest strach o to, aby zagubienie nie było ostateczne, na tyle dramatyczne, że nie dojrzę już żadnego Dobra w sobie, ani skrawka Boga, że bóg patrząc we mnie powie: nie ma Mnie tam. A wtedy zostanie mi tylko wołanie o pomoc.
Ale pomyślę nad Twoją sugestią wyżej skoro sens tekstu nie jest jasny. Dzięki :)
Wśród tłumów na wspomnienie o mnie
odszukaj mnie Panie, nim grzech tak mnie zmieni,
że nie poznasz mnie w sobie.
Taką wersję mogłabym przyjąć.
Nie po mojemu, ale ładnie. I doceniam pomoc. Szczerze.
Mt 18,3
Ten centymetr to jak np. mały paznokieć, odrobinka jakiejś materialności, której wnieść niestety nam nie dano
"wśród cieni wielkich".
:-)
A co do centymetra: myślę sobie czasem, że jak wielka moja "świętość", tak obszerne miejsce na mnie tam czeka. Więc ten centymetr chodzi mi po głowie i mówi, że pora zabrać się za siebie :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania