Odrobina Nieba

Szłam zatłuczonom ulicą i zastanawiałam się o czym myślą inni ludzie, jakie mają problemy, za czym tak ciągle spieszą.

Wydawało mi się, że stoję w miejscu, nie posuwam się do przodu, wszyscy inni biegną co tchu do jakiegoś ważnego celu a ja stoję tu gdzie stałam i zastanawiam się co zrobić ze swoim życiem.

" Dobry film dzisiaj mi nie pomoże." To jeden z takich dni, kiedy myślę o wszytkim i niczym.

Przechodziłam właśnie koło bibliteki.

- Dobra książka! To jest to czego potrzebuje!

No cóż, nie da się ukryć że nigdy nie poświęcałam literaturze zbyt wiele czasu więc nawet nie wiedziałam od czego zacząć poszukiwania.

Kręciłam się między półkami pełnymi ksiązek, przeglądałam je z zaciekawaniem, gdy nagle za moimi plecami usyszałam przyjemny męski głos

- Mogę w czymś pomóc?- uśmiechął się symatycznie

- W sumie...sumie tak. Poszukuję jakieś lekkiej ksiązki dla nastolatki na wieczór.

- Rozumiem. Polecam to. - powiedział z dość poważną miną.

Na książce widniał tutuł " Ciekawostki o mensturbacji,czyli jak zrobić sobie jeszcze lepiej"

Naiwny, myślał pewnie że uda mu się mnie zawstydzić.

- O, polecasz? - odpowiedziałam z ironicznie poważną miną

- Jasne, polecam ją wszystkim klientkom- żaśmiał się

- Nie skorzystam- odłożyłam książkę i ruszyłam w dalsze poszukiwania. Nie miałam ochoty na rozmowy z chłopakiem, który drwił ze mnie.

- Czemu wolisz siedzieć w tej nudnej biblitece niż na jakiejś imprezie?-ponownie usłyszłam głos za mną

- O to samo mogłabym zapytać Ciebie.

- hm... Jesteś inteligenta, mądra, pyskata i trudna, nie lubisz czytać ksiązek a przyszłaś tu bo nie chcesz o czymś lub o kimś myśleć.-stwierdził nagle.

- Nic o mnie nie wiesz więc nie wypowiadaj się na mój temat.- szybko ruszyłam w kierunku drugiej półki.

- Niech zgadnę, byłaś grzeczną i miłą dziewczynką, niewinną i delikatną ale ludzie perfidnie to wykorzytywali więc teraz jesteś bardzo niedostępna i wpuszczasz do swojego życia tylko tych którzy na to ciężko zapracują i zasłużą, mam rację ?

Zamurowało mnie, spotkałam tego chłopaka po raz pierwszy, zamieniłam dwa zdania a on opisał moją historię

- Czy my się znamy? - spytałam z zaciekawieniem.

- Nie

- Więc skąd tyle o mnie wiesz?

- Powiedzmy, że ... czytam z oczu - odpowiedział śmiejąc się.

Już wtedy wiedziałam że jest dziwakiem, nigdy nie mówi nic na poważnie, zawsze żartuje, jest inteligenty i bystry.

- Jesteś totanym debilem - powiedziałam z uśmiechem

- Zgadza się ;D

Posłałam mu jeszcze jeden uśmiech i wyszłam z biblioteki.

- Może powiesz mi chociaż jak masz na imię? - nadal chodził za mną

- To nie jest istotne...

- Ja jestem Patryk, miło mi- cały czas przyglądał mi się i wpatrywał w oczy

- Julia -rzuciłam obojętnie i udałam się w kierunku domu.

Odwracałam się co jakiś czas z myślą że ten wariat mnie śledzi.

Jednak nikogo nie dostrzegałam w blasku latarnii.

Doszłam do domu, rodziców nie było, wyjechali w jakiś tam ważnych sprawach, czyli znowu zaniedbują mnie i moje potrzeby.

Musiałam nauczyć się że moge liczyć tylko na siebie i sama dawać sobie radę.

Szukałam właśnie kluczy idąc po schodach kiedy omal nie zeszłam na zawał.

- Cześć!- powiedział energicznie poznany dzisiaj chłopak który... tak!... stał pod moimi drzwami

- Co Ty tu robisz?!- spytałam przestraszona

- Postanowiłem odwiedzić znajomą - zaśmiał się- moge wejść?

Mimo ostrzeżeń rodziców i wszelkich zasad bezpieczeństwa,postanowiłam pozwolić mu wejść do środka.

Już po chwili siedział wygodnie na kanapie w czasie gdy ja przygotowywałam herbatę i jakiś posiłek.

- To co dziś robimy koleżanko ? - zapytał z wieczną radością w głosie

- Mało się znamy,Ty już przyszedłeś mnie odwiedzić nie wiem jakim cudem, skoro nawet nie powinieś wiedzieć gdzie mieszkam, nazywasz mnie koleżanką i chcesz spędzić ze mną wieczór?!

- Powiedzmy że, nie chce tracić czasu, szybki jestem- puścił mi oczko

- po co się tak śpieszyć ?

- czasem trzeba, a Ty koleżanko jesteś bardzo nieodpowiedzialna skoro wpuszczasz obcych do domu - pogroził ironicznie palcem

Zaśmiałam się i usiadłam koło niego podając mu szklankę z herbatą i kanapki.

- Może obejrzymy jakiś film ? - zaproponował

- To nie jest głupi pomysł, co proponujesz ?

- Może jakieś porno? - wybuchnął śmiechem

- haha, wolę komedię ;D

Włączyliśmy jakieś romansidło z humorem, wydawało mi się że Dziwak cały czas na mnie zerka i przygląda mi się uważnie.

Zastanawiałam się ciągle czy to był dobry pomysł i gdzie znajduje się mój paralizator, który jak obiecałam rodzicom miałam mieć ciągle przy sobie.

- Jestem Tobą zafascynowany... bardzo - wpatrywał się we mnie pochylając lekko głowę w bok

- Dlaczego ?

- Jesteś inna, nie da się tego opisać

Nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć ani jak się zachować kiedy jego wzrok ciągle skupiony był na mnie.

Po skończonym filmie Dziwak wstał rzucił obojętne " Cześć" i wyszedł.

Przez następne kilka dni nie spotkałam go. Nie wiem czemu ale byłam nim bardzo zainteresowana.

Skąd jest? Jak to robi że potafił mnie tak nieświadomie oczarować ? Gdzie jest teraz?

Kolejne kilka dni upłynęły, a on nadal nie dawał oznak życia.

Przestałam więc myśleć o tamtym dniu.

W piątkowy wieczór siedziałam znudzona przed telewizorem i popijając herbatę relakskowałam się po ciężkim tygodniu w szkole.

Byłam już bardzo zmęczona, a deszczowa pogoda sprawiała że stawałam sie coraz bardziej senna.

Gdy prawie wkraczałam do krainy snów usłyszałam dzwonek do drzwi.

Wstałam niechętnie i przekręciłam zamek.

W progu stał Dziwak cały mokry i wyjątkowo poważny.

- Obiecaj że się we mnie nie zakochasz!- krzyknął poważnym tonem

- To nie będzie trudne - zaśmiałam się

Spędziliśmy znów razem wieczór, wysyszyłam jego ubrania i zaparzyłam gorącej herbaty.

Chciałam poznać Go bliżej, pytałam o szkołę, skąd jest, kim są jego rodzice, ale on na każde z tych pytań odpowiadał żartem.

Około godziny 23 podziękował za wysuszenie ubrań i wyszedł.

Liczyłam że teraz będzie odzywał się częsciej, systematycznie.

Myliłam się, dał o sobie znać dopiero po czterech dniach, spotkałam go na ulicy i przeszliśmy się w stronę parku.

Po miesiącu tej "znajomości " zorientowałam się że mimo jego dziwactw jest dla mnie ważny, wyjątkowo ważny.

Dlatego postanowiłam porozmawiać z Nim na ten temat przy najbliższej okazji.

Nie musiałam długo czekać. Wpadł do mnie w sobotni wieczór.

Siedzieliśmy jak zawsze na skórzanej kanapie i oglądaliśmy film.

Chociaż ja nawet nie wiedziałam o czym jest. Zastanawiałam się jak mam zacząć rozmowę.

Kiedy on zajęty był oglądaniem a jego błękitne oczy skupione były na telewizorze zaczęłam powoli przysuwać się do niego sugerując żeby mnie objął i przytulił. Gdy zorientował się co robię spojrzał na mnie przerażony i szybko odsunął się.

- Czy ze mną jest coś nie tak?! - wykrzyczałam

- Z Toba jest wszystko w najlepszym porządku...-spuścił wzrok na podłogę.

- Wyjaśnij mi o co chodzi

- Prosiłem Cię ! Miałaś nie pozwolić żebym stał się dla Ciebie ważny ! - krzyczał

- Spokojnie! Nie wiedziałam że to się tak potoczy

- eh.. - burnął, zasłonił twarz ręką i wyglądał na przestrasznego

Podeszłam do niego i probowałam przytulić gdy odepchnął mnie lekko.

Pociągnęłam delikatnie za jego koszulkę, wyłonił się jakiś biały duży plaster i rurka.

Byłam w szoku, nie wiedziałam co to jest i w jakim celu.

On nic nie mówił, siedział z kamienną miną i milczał ...

Potem pozwoliłam sobie odsłonić jego rekę. Pełna była blizn po igłach.

W pierwszej chwili pomyślałam że jest ćpunem...

- Rok temu w moim życiu dużo się zmieniło - zaczął się otwierać, cały czas dotykał swoich blizn i przyglądał się im jakby bał spojrzeć mi się w oczy- Po prostu źle się czułem przez parę dni. Myślałem że to zwykłe przeziębienie, ale Mama się uparła i poszła ze mną do lekarza. Wtedy zaczęło się coś dziwnego. Lekarz zobaczył moje wyniki i milczał, potem kazali mi wyjść, Mama rozmawiała długo z doktorem. Wyszla z gabinetu ze złami w oczach.Pytałem o co chodzi ale Mama odpowiedziała tylko że musimy iść tam jeszcze raz.Do kolejnej wizyty kazdy w domu milczał, a ja czułem się zagubiony, chciałem wiedzieć prawdę.

Po dwóch dniach

znalazłem się w gabinecie innego lekarza, który zrobił mi jakieś badania.Potem dowiedziałem się że mam raka. Każdy mówił że mam się nie załamywać bo przecież to da sie wyleczyć, niestety okazało się że to nie jest możliwe a mi zostało kilka miesięcy życia. Na początku nie mogłem sie z tym pogodzić ale potem uznałem że tak musi być. Żyłem w samotości, uciekłem z domu. Nie chciałem żeby ktoś musiał przeze mnie cierpieć i oglądać mnie w takim stanie, ale kiedy zobaczyłem Cię wtedy nie mogłem się powstrzymać. Potem znikałem na kilka dni i obiecywałem że już się z Tobą nie spotkam żebyś nigdy nie musiała przeze mnie płakać ale za kazdym razem łamałem obietnicę... aż się w Tobie zakochałem. - wyznał ze łzami w oczach.

Przez kilka minut miczałam i nie wiedziałam jak się zachować.

- Ja ... ja ... eh ... zostań ze mną, proszę. - skleciłam wreszcie jako takie zdanie.

A on podszedł i przytulił mnie mocno, z jego policzka spynęła łza.

Po tej rozmowie widywaliśmy się codziennie i spędzaliśmy dni od rana do nocy.

Chwilami zapominałam o tym że niedługo odejdzie...

Starałam się żyć chwilą, cieszyć się z tego że jest teraz koło mnie.

Pragnęłam tylko jednego - chciałam żeby spotkał się z rodzicami.

Wiedziałam że to dla niego trudne, ale udało mi się go namówić.

Poszłam tam z Nim. Mina jego rodziny była bezcenna, byli tak bardzo wdzęczni i tak szczęśliwi że mogli go zobaczyć.

Zjedliśmy razem obiad, dużo rozmawialiśmy, nie o jego chorobie, tylko o naszych relacjach, o szkole i innych "zwykłych" sprawach.

Nie pytali gdzie był tak długi czas, po prostu cieszyli się jego obecnością.

A ja siedziałam obok niego i wpatrując w jego błękitne oczy przysłuchiwałam się jego opowiadaniom o jakimś struszku który został milionerem przez przypadek.

Teraz go już nie ma. Może jest u Boga, jeśli Bóg istnieje, może jego dusza odwiedza mnie i czuwa przy mnie, może obserwuje mnie z góry i uśmiecha na moj widok. Wiem jedynie to że jest tam szczęśliwy i czeka na mnie.

Pogodziłam się z jego śmiercią. On nigdy nie odjedzie, zawsze będzie blisko.

I wreszcie zrozumiałam kim tak naprawdę jest - jest odrobiną nieba, która spadła na Ziemię żeby pokazać mi że warto żyć, warto kochać i cieszyć się tym co mamy, a potem wrócił do domu, wrócił skąd przyszedł i czeka aż zapukam do jego drzwi.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Malinka ;D 19.08.2014
    Bardzo fajne opowiadanie. Świetnie się je czyta;)
  • Ant 21.08.2014
    Fajne :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania