Odrodzenie
Jesień rozpieszczała zaskakująco niebieskim niebem, tymczasem październik dobijał się już do drzwi i fontanny, jeszcze uczepione obłoków, czekały na hasło do natarcia.
W strugach deszczu, bez trudu można schować zapłakaną codzienność, nadmiaru nikt nie liczy. Później posprząta wszystko buran, resztki zamrozi, a kiedy stopnieją lodowce, powrócą, wraz z żurawiami, oczekiwania.
Kończył się taniec zorzy, nadciągał niepokój.
Coraz głośniejsze pioruny rozrywały przyczajone za chmurami gwiazdy, spadały nad lasem, purpurą znacząc szlak.
Chyłkiem, z przytroczonym do pleców garbem, leśnym traktem sunął wędrowiec. Nie było widać jego twarzy, możliwe, że nigdy jej nie miał. Uniesioną, od czasu do czasu, ręką, zdawał się grozić nadciągającej burzy. Z całej postury przebijał zamknięty w klatce mrok.
Wyglądało, jakby nie on szedł, a ciągnęły go demony.
Uciekała, za każdym razem w ten sam schemat, jakby znajome rejony zapewniały minimum komfortu. Wiedziała, że wróci, zawsze wracała, ale wcześniej musiała znaleźć spokój, w sobie. Czasami trwało to chwilę, częściej jednak potrzebowała wielu pytań, jeszcze więcej odpowiedzi.
Wiadomo było, że droga tych dwojga kiedyś się przetnie i tylko jedno pójdzie dalej.
Wiosna z całą mocą uderzyła zielenią. Rozśpiewały się poranki. Powracające klucze dzikich ptaków powitaniem rozrywały ciszę.
Słoneczko rozpoczynało dzień od spojrzenia w lustro wody, następnie zadowolone, mościło gniazdko pośród błękitu i do wieczora sprzyjało spragnionym ciepła. Na koniec wybuchało czerwienią, by znaleźć odpoczynek poza horyzontem.
Tak naprawdę nic się nie działo. Codzienny rytuał narodzin i śmierci.
W gęstwinie leśnych ścieżek zmęczony drogą odpoczywał wędrowiec.
Nie przypominał już wynędzniałego stwora. Znikł garb, sylwetka nabrała sprężystości.
Z daleka wziąć go można było za młodego boga, który, zadowolony z życia, wodzi spojrzeniem po raju. Nieznaczny uśmiech rozświetlał wreszcie widoczną twarz. Była pokryta bliznami.
Tylko w przymrużonych oczach, jakby na stałe, zamieszkała dzikość.
Komentarze (27)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania