Odszukać siebie

Życie- moje jest zwykłe i nudne, jak każdej nastolatki. Szkoła i dom oraz znajomi, choć co do tego ostatniego mogłyby być sprzeciwy. Jestem samotnikiem i nie posiadam zbytniej ilości znajomych, a konkretniej nie posiadam ich w ogóle. Być może to wina mojego charakteru - opisywanego przez wielu jako ciężki i problematyczny, ale cóż takie życie.

-Panno Rose... czy ty w ogóle słuchasz!?

Do ram moich rozmyślań stargnął głos pana Mirewskiego - mojego nauczyciela języka polskiego.

-Tak.

Odpowiedziałam cicho, podnosząc się ze swojego miejsca. W klasie zapanowała głucha cisza, słychać było tylko odgłosy natury zza okna. Aż w końcu dzwonek szkolny zakończył nieprzyjemną ciszę, zarówno dla mnie jak i dla nauczyciela. Po klasie było słychać śmiechy i rozmowy uczniów. Nauczyciel wstał, zabrał swoją teczkę i wyszedł z klasy - zostawiając nas całkiem samych. Może powinnam zacząć od początku...

Nazywam się Rose Milay. Tak właśnie- mam na imię Rose, jak róża. Trochę wkurzające, ale co poradzić. Chodzę do trzeciej klasy liceum, a w prawdzie to właśnie ją kończę. ,,Prywatnego liceum" , gdzie według moich rodziców powinnam nauczyć się życia. Mam 16 lat- poszłam o rok wcześniej do szkoły - gdyż rodziciele- zajęci pracą, postanowili bym poszła wcześniej kształcić swój umysł. Od początku byłam zbędnym balastem wśród swojego otoczenia. Rodzice wiecznie w pracy zostawili mnie pod opieką starszego brata, ale po jego wyjeździe na studia zostaję sama w domu. Trochę mi go brakuje - jego krzyków budzących mnie rano i tych żarcików (nie zawsze śmiesznych). Jednak nie- strasznie brakuje. Naprawdę był najlepszym bratem i najzabawniejszą osobą w naszej rodzinie. Ja... niestety odziedziczyłam charakter po moim tacie - jestem jak to oni mówią- obojętna na życie. Może to jest prawdą, często próbuje wycofać się z tego świata. Po co żyć skoro i tak czeka się na śmierć. Planowanie życia jest stratą czasu, skoro prędzej czy później i tak stanie się coś co zniszczy nam wcześniej zaplanowane życie - choroba, problemy w rodzinie, śmierć czy nawet miłość. Ale realia były inne. Moja przyszłość była z góry zaplanowana - dobra szkoła, idealne wyniki z matury, najlepsze studia i wspaniała praca. Moi rodzice pomyśleli o wszystkim... z wyjątkiem jednego - nie pomyśleli o moim szczęściu. Od małego uczona doskonałości zaczęłam ignorować świat, który starał się mnie pochłonąć. Wśród ważnych osobistości i śmietanki towarzystwa (z jakimi można było mi się zadawać) czułam się samotna. Samotna wśród ludzi. Nom... cóż za groteska - samotna wśród tłumów osób, które próbują udawać zainteresowanie moją osobą.

Kolejny dzwonek i kolejna lekcja, jaką okazał się być język francuski. - Nie lubiłam go. Wolałam japoński, włoski, angielski czy swój narodowy- polski, ale według moich rodziców,,Tak piękny język jakim jest język francuski pasuje do mojej wspaniałej przyszłości".

-Bonjour.

Przywitała nas z pięknym francuskim akcentem, nasza nauczycielka francuskiego, stojąca właśnie przed drzwiami klasy. Z średniej długości, szarą spódnicą i białą koszulą. Szybkim krokiem powędrowała do swojego biurka. Odczytawszy listę obecności, przeszła po klasie, sprawdzając zadane dzień wcześniej pracę domową. Po klasie rozchodził się dźwięk stukających o panele delikatnych, lecz wysokich obcasów pani de Bler oraz szmer długopisa kreślącego jej autograf na zeszytach, pod odrobioną pracą domową. Po przejściu po całej klasie wróciła i stanęła za biurkiem z uśmiechem na twarzy.

- Cieszę się... że wszyscy wzorowo odrobili zadanie.

Z jej twarzy nie zchodził uśmiech. Wesoła kontynuowała lekcje. Siedząc sama w ostatniej ławce - byłam częstym obiektem obserwacji zarówno wśród towarzyszy z klasy, jak i nauczycieli - byłam do tego przyzwyczajona. Po skończonej lekcji zabrzmiał podwójny dzwonek - oznajmiajacy dłuższą przerwę. Odetchnęłam z ulgą, zamknęłam zeszyt i schowałam do torby. Wraz z rowieśnikami opuściłam mury klasy, jak i szkoły, kierując się na świeże powietrze. I tu skończyłam towarzyszenie innym i powędrowałam pod swoje ulubione drzewo, jakim była stara wiśnia. Pomimo mojej niechęci do pudrowego różu - jak i i innych odcieni tego koloru - lubiłam na nią patrzeć. Na płatki kwitnących kwiatów wiśni, tak delikatnie opadajacych i kołysanych przez wiatr. Wpatrywałam się w drzewo, nie zauważając zbliżającego się do mnie chłopaka

- Ej Rose...

Krzyknął zza moich pleców.

- Na jakie studia idziesz?

Dokończył swoją myśl, stając obok. Był to Alex zarozumiały kolega z ławki obok z mojej klasy. Syn bogatego biznesmena.

- Nie powinieneś interesować się moimi sprawami.

Warknęłam w jego stronę siadając pod drzewem. Nie lubiłam go, a nawet mogę śmiało powiedzieć, iż go nienawidziłam. Bo jak można lubić osobę, z którą często się kłócimy, bądź bijemy.

- Chciałem być dla ciebie miły mini.

Chłopak nie był zbytnio zadowolony z mojeje reakcji

- Jest dzisiaj jakieś święto?

Zapytałam ironicznie, na co jego twarz przybrała grymas niezadowolenia.

- Dzień miłości dla krasnali.

Dokończył po czym spojrzał na mnie z góry.

- Oh tak zapomniałam, przecież jutro jest dla bezmuzgich cymbałów - więc też twoje.

Wstałam podchodząc do niego. Byłam niższa zaledwie o 10 cm, które wiecznie ktoś musiał mi wypomnąć.

- Policzymy się po lekcjach.

Warknął w moją stronę i odwrócił się na pięcie powoli odchodząc.

- Tylko nie zapomnij zabrać swoich plastików, bo przecież ktoś musi ci opatrzeć rany.

Na moje słowa chłopak stanął. Stał przez mniej więcej dwie minuty, odwrócony do mnie plecami. Po czym rozbrzmiał następny dzwonek - oznajmiajacy moją ostatnią lekcję, jaką była chemia. Po lekcji wyszłam przed szkołę, czekając na starcie z Alex'em. Długo nie musiałam czekać, gdyż wyszedł tuż po mnie

- I co mini boisz się?

Zapytał podśmiewczym tonem.

- No oczywiście. Szkoda tylko, że nie ciebie.

Odpowiedziałam pewnie. Alex odrzucił tlecak za siebie, zrobiłam podobnie ze swoją torbą.

- Chyba nie chcesz żebym uderzył kobietę?

Zapytał podążając w moją stronę.

- Od kiedy jesteś gentelmenem?

Zaśmiałam się podchodząc do niego. Staliśmy blisko może nawet za blisko. Wokół nas zrobił się dość duży tłum gapiów chętnych zobaczenia kolejnej bijatyki.

- Od tamtej chwili w jakiej ty przestałaś być dziewicą.

- A skąd pomysł że nią nie jestem?

Moje pytanie zdezorientowało go. Szybkim ruchem kopnęłam go w bok po czym uderzyłam tym samym przecinając mu wargę...

Nasza walka skończyła się w momencie wtargnięcia dyrektora. Ze śniakami, krwią na twarzy i rękach poszliśmy wraz z dyrektorem w stronę jego gabinetu.

- Młoda damo...

Zaczął doniośle spoglądając na mnie

- Nie powinna panienka uczestniczyć w czymś tak brutalnym, a co do pana paniczu Lirp... to pana kolejne wykroczenie tego typu.

Dyrektor był bardzo ostrą osobą, lecz także kulturalną. Najgorsze słowa był w stanie powiedzieć z elokwekcją i spokojem. Po wizycie u dyrektora odeszliśmy w stronę naszych domów. Na miejscu spotkała mnie niemiła niespodzianka.

-Eric!?

Zapytałam zdziwiona jego obecnością przed domem, w którym nie widziałam go od ponad 5 lat. Zmienił się, jego zielone oczy są jeszcze bardziej intensywne, a ciemno brązowe włosy zaczesyane na lewy bok dają wspaniały efekt. Pewnie ma wiele fanek.

- Co tym razem?

Zapytał podwyższonym głosem, oznaczającym jego podenerwowanie.

- Przepraszam, że ci przeszkodziłam w twoim idealnym życiu.

Powiedziałam ironicznie przechodząc obok niego. Bańka prysła - powodem jego odwiedzin była zapewne prośba rodziców; bądź dyrektora. Nigdy się o mnie nie martwił, byłam dla niego jedynie ciężarem, do którego teraz musiał wrócić.

-Kolejna bijatyka... dyrektor powiedział, że jeszcze jedna i wylecisz.

Nie przejmując się jego słowami weszłam do domu, gdzie zastała mnie kolejna niespodzianka.

- Po co te walizki?

Zapytałam z obojętnością, odwracając się w jego kierunku

-Pojedziesz do mnie na weekend.

Oznajmił wchodząc do środka. Chwycił jedną z nich i skierował się do samochodu. Po powrocie wziął kolejną i ostatnią. Wyszedł zostawiając mnie samą. Czy chciałam jechać? Było mi to obojętne, chociaż nie marzyło mi się przeszkadzać mu w jego cudownym życiu bez rodziny.

-Idziesz?

Zapytał, stojąc w drzwiach. Widać, że nie było to jego pomysłem. Poczułam się jakbym sprawiła kolejnej osobie ból moją obecnością. Wsiadam z niechęcią do czarnego lambo, a samochód ruszył w nieznaną mi drogę.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 16

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (29)

  • Szalokapel 02.07.2016
    Przed i po myslniki spacja
    Przed "a" przecinek
  • Szalokapel 02.07.2016
    Ucielo komentarz. Zaraz dopisze.
  • Szalokapel 02.07.2016
    nauczyciela j.polskiego - nie wypada pisać skrótami.
  • Szalokapel 02.07.2016
    Było duzoo brakow przecinków, ale ja i mój telefon się nie dogadujemy więc nie dałam rady ich wypisać. Daje 4.
  • Afraid13 03.07.2016
    Dziękuję, postaram się unikać takich błędów :)
  • lea07 02.07.2016
    Ciekawe opowiadanie. Dosyć mi się spodobało i na pewno będę czytać dalej. Zgadzam się z Szalokapel. Brak tutaj przecinków i gdzie nie gdzie trafiały się literówki, ale ogółem jest ok. Na zachętę zostawiam 5 :)
  • Afraid13 03.07.2016
    Dziękuję ^^
  • lea07 02.07.2016
    A tak w ogóle to widzę że jesteś nowa, wiec: Witamy na Opowi :). Życzę weny i pomysłów :D
  • Afraid13 03.07.2016
    Dziękuję za ciepłe przywitanie :)
  • Fajne, zabieram się za dalsze rozdziały
  • Afraid13 04.07.2016
    Dobrze. Dziękuję że zajrzałaś :)
  • ObcaPlaneta 04.07.2016
    W 100% zgadzam się z Szalokapel. Te przecinki... daję 4 i lecę dalej ^^
  • Afraid13 05.07.2016
    Dziękuję i zapraszam do dalszych części ;)
  • Olusia4410 21.07.2016
    Dopiero teraz trafiłam na Twoje opowiadanie, które mimo kilku błędów, bardzo mi się podobało ;) nadrobię pozostałe rozdziały. Wciągnęłaś mnie do czytania ;) zostawiam 5.
  • Afraid13 21.07.2016
    Dziękuję i życzę miłego czytania :)
  • Margerita 30.07.2016
    Afraid13
    pięć
  • Afraid13 31.07.2016
    Margerita dziękuję
  • anonimowa 01.08.2016
    Było troszeczkę błędów choćby wspomniane wcześniej przecinki, ale stawiam 5, bo opowiadanie ciekawe i wciągające ;)
  • Afraid13 01.08.2016
    Dziękuję.
  • Ciemna Blondynka 07.08.2016
    Bardzo fajne
    Lece czytać dalsze
  • Afraid13 07.08.2016
    Dziękuję i zapraszam
  • Zagubiona 07.08.2016
    " nienaeidziłam " - nienawidziłam;
    " kłucimy " - kłócimy;
    " Widać że nie było to jego pomysłem. " - Przecinek po "Widać" ;
    " Odetchnęłam z ulgą, zamknęłam i schowałam zeszyt do torby. " - Dla mnie chyba lepiej by brzmiało tak zdanie * Odetchnęłam z ulgą, zamknęłam zeszyt i schowałam go do torby. Ale twoje zdanie też jest w porządku;

    Twój tekst jest długi i trudno mi wypisać więcej błędów, jestem na telefonie. Co do treści jestem ciekawa jak bohaterce będzie u brata, może się zmieni. Daję 5, treść wybroniła się i mnie zaciekawiła. Zapraszam w wolnej chwili do mnie :) Pozdrawiam
  • Afraid13 07.08.2016
    Dziękuję i jestem pewna, że będę często wpadać na twój panel
  • Nemezis 07.08.2016
    Jest kilka drobnych błędów, ale czyta się przyjemnie- a to najważniejsze, zostawiam ****
  • Afraid13 07.08.2016
    Dziękuję. Cieszę się, że ci sie podoba.
  • Katherine531 26.08.2016
    Na początku powiem, że niezwykle podobały mi sie Twoje opisy. Są krótkie i zwięzłe, jednak oddają wszelkie uczucia gł. postaci. Już na początku ją polubiłam :) trochę błędów jest, nie da sie ukryć. Ale mimo to przyjemnie się czyta :D wręcz świetnie - zabieram sie za resztę PS: zapraszam rownież w moje skromne progi ;)
  • Afraid13 26.08.2016
    Dziękuję. Cieszę się, że się spodobało i z chęcią zajrzę. ^^
  • katharina182 25.10.2016
    Mi się bardzo spodobało. Jestem tu nowa więc będę musiała dużo nadrobić. Do Ciebie na pewno będę zaglądać. Zaciekawiło mnie twoje opowiadanie. Pięknie wszystko opisujesz. Zostawiam 5 i serdecznie zapraszam do mnie, jak tylko znajdziesz wolną chwilę: ) pozdrawiam.
  • Afraid13 25.10.2016
    Dziękuję i z pewnością przyjdę ^^

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania