odwołany spacer
przechodnie idąc, obrzucają się błotem
lepionym ze spojrzeń. spod butów wystają języki tych,
którzy nie nabiorą rozgrzanego powietrza
do złaknionych płuc. przed wstrzyknięciem sobie
ulic do żył, powstrzymuje mnie mechanizm jak zagadka,
poziome tykanie miasta, przecznice otwarte
jak aorty,
w których siedzą poutykane pomarańcze. sok widzący
w sobie krew. coś mi mówi, że dziś zostałbym
obdarty z nietykalności. cielesność na granicy
skórki chleba, a wszystko w aurze naprzemienności -
choćby kroki stawiane dla przeciwwagi ruchów rąk,
śpiew zaatakowany ziarnem i prozą,
pamięć o grocie ostrym jak brew ciągnięta kredką.
to pierwszy wiersz bez ciebie,
którego się nie boję, który unosi się sam.
Komentarze (17)
"kroki stawiane dla przeciwwagi ruchów rąk".
Drętwe chodzenie, obojętne tykanie zegara.
A pomarańcze jak złogi miażdżycowe w arteriach. Kiedyś - może - owoce pachnące i soczyste. Teraz już - jak choroba.
Cała ta drętwota i brzydota nagle zyskuje usprawiedliwienie, gdy przeczyta się puentę.
Jest efekt.
Wiersz ciężki, przygnębiający, a słowo "unoszenie się", jest jak słowo "osamotnienie". Wyobraziłam sobie wiersze noszone na rękach, i ten jeden, unoszący się nad chodnikiem sam ("unosi się sam") i sunący za człowiekiem jak ciężki, stary, nadmuchiwany bólem pies - żywy balon.
Bardzo dobry wiersz. We mnie uderzył i będę do niego wracała... 5
Mam pewne skojarzenia, chociaż nie wiem czemu, z tekstami: PF
Pozdrawiam:)↔%
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania