Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Ofiara mordercy - z dedykacją dla misia25085

- Byłam tą ofiarą. Tą ofiarą, zgwałconą w dwa tysiące pięćsetnym roku. Tak, to ja! Nie wierzycie?! Powiem wam, co się stało!

Szłam ulicą do szkoły. Tam miałam tego chłopaka!! Żal pe el dupę ściska, hę?! Macie ból dupki, haha!

- Zamknij się.

- Bul dópy, tralalala.

- Wypierdalaj do aresztu!

I zamknęli mnie w areszcie! Nosz... Bul dópy, hehe.

- Nadal cykasz w bljata?

Dobra, już jest spokój. Mogę wam opowiedzieć tą historię.

Wydarzyła się ona w dwa tysiące pięćsetnym roku przed naszym żywotem.

Szłam do szkoły. Tam był ten chłopak. Ten kochaniusieńki chłopacieszuńcio.

I ja go kochałam, bo był cool. Ogólnie raz poszliśmy do pizzerii i zamówił nam piwo z koka-kolą. Początkowo myślałam: ,,Ble!" Ale się przyzwyczaiłam. Ta noc była fajna. Ten chłopaczek wziął do rurki szałwię pieczoną, i powiedział:

- Nie lubię ciebie, ale lubię Twoje.

Zdziwiłam się, może chodziło o moje majtki? Spytałam o co mu chodzi, a on na to:

- O gówno. Po prostu lubię konopię.

Walnąłam się głową o czoło, i kopnęłam mu nogą kolano. Ty zasrany cymbale, pomyślałam.

- Wiesz, że nic ci to nie da? Umrzesz śmiercią śmiechową.

Śmiechłam, chechłam. Nieważne. Umarłam śmiercią śmiechową trzy lata po żywocie z tym konopijczykiem Amerykańskiej galaktyki naukowych badaczy gadów.

Zasrany cymbał faktycznie był zasrany - tym pierdolonym ziołem. Zachowywał się jak zjarany Miow. Pomyślałam - a to pech! Frajer chce się zakochać. To znaczy, sama byłam w nim zakochana. Do czasu. Potem zaczął machać tym gównem jak uparty śmierdziel. Ta noc nie była spokojna. Kolega Brajan zaproponował nam partyjkę w makao. Zgodziłam się. Okazało się, że w kartach siedział jadowity wąż. Ukąsił Brajana, który umarł sekundę po naszym żywocie ,,garnkowym", jak to ten-jebany-zjarany-Miow nazywał.

Na tym kończy się moja opowieść. Teraz pewnie lecisz do komentarzy napisać ,,Ale o co tu chodzi?" Już ci mówię, o co tu chodzi.

Wczoraj, jak siedziałam na informatyce to wyciągałam gile z nosa.

No tak, zaczynasz się domyślać... Znasz to uczucie! Ale zajebiście... Wiem wreszcie o co detektywowi chodzi!

Nie. Tak nie ma, ponieważ wczoraj kosz walnął garnek nauczycielką z obciągania konopijnych galaktyk Amerykańskich naukowców, którzy odkryli, że są jebnięci.

 

 

The End

Średnia ocena: 3.2  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • detektyw prawdy 21.02.2017
    Jebany + zjarany = zjebany
  • Julsia 21.02.2017
    1, mam wrażenie jakby ktoś głupkowi komputer włączył i zalogował się na opowi.
  • Deketyw 21.02.2017
    Bo tak bylo
  • Pan Buczybór 21.02.2017
    Świetny pastisz. Gówno to nadal gówno, ale to akurat nie śmierdzi tak jak inne. 5
  • Canulas 06.08.2017
    Fascynacja nie mija
  • Nuncjusz 06.08.2017
    to już podpada pod uzależnienie :) detektywoholizm,
    chyba nie da się tego leczyć :c
  • Pan Buczybór 06.08.2017
    Niech lepiej minie - dla bezpieczeństwa. Det jest równie szkodliwy co narkotyki.
  • Canulas 06.08.2017
    To pewnie chwilowe, ale pierwszy kontakt - miazga. Coś jak: I pioruny zaklęte w dłoni Bożej kładę ci na twarz.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania