Ogród zakazanych róż
W mroku rozkwitały róże, gęste, krwistoczerwone, otulone zapachem nocy. Każdy płatek pulsował cichą historią namiętności, która nigdy nie miała prawa wybrzmieć w świetle dnia. To miejsce istniało tylko dla niego, w nim kryła się miłość do kobiety zakazanej, tej jedynej, której istnienie było tajemnicą strzeżoną głębiej niż najpiękniejszy kwiat.
Zawsze przychodził tu sam, z sercem pełnym niepokoju i tęsknoty. Nigdy nie dotknął żadnej róży. Wiedział, że każda oznacza jedno niespełnione pragnienie, każde ciernie to przeszkody, które odgradzały jego i ją murami nie do pokonania. Róża była dla niego symbolem, jej obecność świadczyła o uczuciu, którego nie mógł wypowiedzieć na głos.
Na każdą myśl o niej wzbierała w klatce piersiowej fala ciepła i bólu. Wyobraźnia budowała obrazy chwil, które nigdy się nie wydarzą. Marzył o dotyku, szeptach, które pozostawały w powietrzu tylko przez moment. Ich miłość musiała rozwijać się w cieniu, wśród liści i ciernistych łodyg zakazanego ogrodu. Nie mógł patrzeć na światło bez świadomości, że skrywa w sobie tęsknotę, wstydliwą i bolesną. Jej uśmiech pamiętał dokładniej od swojej twarzy. To nie była miłość lekka, przelotna... była jak róża, piękna i niebezpieczna. Kusząca, a jednocześnie obwarowana bólem. Każda próba przybliżenia się groziła kolejnym rozdarciem, więc uczył się kochać bez dotyku, stawać się ogrodnikiem własnych pragnień, które nie mogły zakwitnąć na jawie.
Czasem noc otula ogród mgłą, a on stawał między różami czując jej obecność, nawet jeśli była wspomnieniem. Wyobrażał sobie, że idzie między nimi, lekko dotyka kolców, patrzy na nią ukrytą w cieniu, uśmiechniętą i spokojną. Każda róża pachniała jej imieniem, każda kropla rosy błyszczała jak łza, której nie odważył się uronić.
Miłość, która nie mogła zostać spełniona, została zamknięta w tym ogrodzie, miejscu stworzonego tylko dla niego i dla niej, dla słów niewypowiedzianych, spojrzeń zawieszonych nad przepaścią niemożliwości.
To była jego tajemnica, ogród zakazanych róż. Ostoi niespełnionych marzeń, najczystszej i najbardziej bolesnej miłości. Każdy nowy kwiat był obietnicą, że uczucie przetrwa, choć nigdy nie rozkwitnie w pełnym słońcu.
Nikt nie wiedział jak głębokie korzenie miała ta miłość. On ożywił ją pamięcią, tęsknotą, westchnieniem rzuconym ku gwiazdom. Wiedział, że musi pozostać ukryta, zamknięta wśród róż, które znały jego każdy sekret.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania