Ojciec, córka i zięć.

Odwieczny problem i konflikt miedzy zięciem, a rodzicami jego ukochanej żony, dziewczyny, lub kochanki.

 

Na podstawie powieści Krzyżacy Henryka Sienkiewicza wykażę wielki błąd jaki jest w świecie popełniany od zawsze, który jest przyczyną skłócenia teściów z zięciami.

 

Ona - Piękna Danuśka delikatna panienka z dobrej rodziny, dobrze wychowana, ułożona, utalentowana i godna wszelkiej miłości.

On - Piękny rycerz, Zbyszko z Bogdańca, oniemiały na widok cudownego zjawiska jakim była w danej chwili Danuśka, której to złożył przysięgę wierności, oraz ukarania tych, którzy skrzywdzili jej matkę. W chwili uniesienia przyrzekł, że rzuci pod nogi ukochanej trzy ,,krzyżackie czuby,, które to miałby ściąć z wraz z głowami oprawców jej matki.

 

Dalej historia pokazuje, że to raczej ona Danuśka ratuj Zbyszkowi życie, łamiąc wszelkie opory jakie powinna mieć dama, po to, aby zachować godność i szacunek do samej siebie.

Czy rycerz odwzajemni się jej tym samym, kiedy przyjdzie na niego czas próby?

Jak wynika z tej powieści - nic z tego!

Zbyszko utraciwszy swoją ukochaną, zw względu na to, że gdzieś zniknęła, czyli ktoś ją porwał, nie szuka jej całym sercem, chociaż przysięgał nad życie, że jest ona jego jedyną, najpiękniejszą w świecie panną.

Znaczy się szuka jej, ale bez wielkiego zaangażowania. Kiedy ją odnajduje, a jest ona więziona przez zakon krzyżacki w warownym zamku, szybko rezygnuje z udzielenia jej pomocy, bo pokazują jemu jakąś psychicznie chorą niedojdę, czyli kobietę pozbawiona klasy jaką posiadała jego Ukochana Danuśka.

Macha ręka na sprawę, bo dla takiej kobiety, to on serce ma zamknięte.

 

Czy można się dziwić temu, że delikatna dziewczyna zwariowała, będąc przetrzymywaną w gronie rycerzy zakonu krzyżackiego?

Ja bym się wcale nie zdziwiła, gdyby oni tam robili z nią co tylko chcieli, bo dla ozdoby, albo parady przecież jej tam nie trzymali?

 

Zbyszko szybko zrezygnował z ukochanej i znalazł sobie inną , której to samo przyrzekał i którą obwołał najpiękniejszą kobietą na świecie, a o dawnej swojej miłości zapomniał zupełnie.

 

Tymczasem jego ukochana potrzebowała pomocy i to natychmiastowej, bo nie była tam traktowana po ludzku.

 

Tak wygląda miłość wielu mężczyzn, którzy się dziwią, że teść, czy teściowa ich nienawidzą.

 

Nienawidzą ich, bo mają słuszną rację.

 

Któż to jest ten mąż? Zwykły przybłęda o którym nikt nic nie wie, albo wie tyle o ile.

Rodzic, to jest rodzic, on kocha dziecko ponad własne życie, jak udowodnił to Jurand szukając wszelkich możliwych sposobów, aby córkę swoją wyratować z rąk oprychów.

 

Ta powieść jest lekturą szkolną, a przynajmniej był w moich czasach, kiedy ja chodziłam do szkoły podstawowej.

 

Czy jakikolwiek nauczyciel zwrócił uwagę na ten problem? Nie pamiętam, ale zdaje się o całkiem inne problemy wtedy chodziło.

 

Czy uczeń mógłby wyrazić swoje zdanie na ten temat, tak jak ja tutaj sobie pozwoliłam?

Może i mógłby, ale i tak nikt by się poważnie takim wyjaśnieniem tego konfliktu nie zajął.

 

Wracając do miłości ojcowskiej, a miłości partnerskiej w moim rozważaniu małżeńskiej, widzę tutaj coś co mi się bardzo nie podoba i to już od dawna.

Nie podoba mi się przymus wiązania się węzłem małżeńskim w kościele, jakoby to był wymóg samego Boga.

Przysięga małżeńska w kościele jest ,,cementem,, nie do rozbicia. Pod groźbą kary bożej nie wolno się takim ludziom rozwieść ze sobą.

Przysięgają oni, że będą sobie wierni do końca życia, dopóki śmieć ich nie rozłączy(dlaczego w kościele składa się przysięgi, które mają dotrwać do śmierci, skoro śmierć jest karą za grzech?) Aż do samej śmierci ludzie zawierający ze sobą związek małżeński, mają popełniać grzech pierworodny. Potwierdzają oni to własnym podpisem, tak jakby podpisywali diabelski cyrograf, który ma moc porwać dusze tych ludzi, kiedy skończą oni swój żywot.

Nauka kościelna twierdzi, że ojciec i matka są już nieważni dla pary młodej, bo oto stali się oni jednym ciałem i jedną duszą.

 

Natomiast Sam Bóg w przykazaniach danych Mojżeszowi zaznacza, że Matkę i Ojca należy czcić, natomiast nie wspomina nic o czci dla partnera, lub męża, albo żony. Jeśli chodzi o żonę, to Bóg mówi tylko jedno, aby nikt nie pożądał żony bliźniego swego, ani osła, ani wołu, ani żadnej rzeczy, która jego jest. Z tego wynika, że żona dla męża jest nikim, czyli tylko własnością.

 

Dlaczego Bóg jest tak okrutny wobec kobiet, że nie szanuje ich praw, a przedkłada nad nimi mężczyzn?

 

Pamiętając o tym, że to kobieta jest winna śmierci wszystkich ludzi, na świecie, Bóg nie może jej traktować z szacunkiem. Skoro Bóg nie może jej traktować z szacunkiem, to też mąż nie musi tego robić.

 

Nie ma co się obrażać, należy tylko uruchomić myślenie.

Myśleć logicznie nikt nie chce, bo to jest za trudna praca dla światowych głów.

Lepiej przyjmować wszystko tak jak leci od szacownych autorytetów, no bo skoro tak mówią, to po co sprawdzać czy mówią dobrze i logicznie?. Głowa jest za mała do myślenia, zresztą trzyma się ją między nogami, a nie na karku.

 

Wiara w to, że po śmierci ludzie mają zapewnione niebo, też jest wzięta z księżyca.

Żadne mądre księgi nie mówią o takiej opcji pośmiertnej, tylko i wyłącznie kościoły szerzą taką naukę.

Kościół na dodatek zapiera się jakoby po śmierci istniało jakieś piekło, a stare księgi mówią jednoznacznie, że po śmierci nie ma nic dobrego.

 

Wierni kościoła nie znają nawet nauki, która jest podstawą ich wiary. Nie czytają nic na ten temat, pomijając nieliczne wyjątki, ani też nie słuchają tego co ksiądz na kazaniu mówi, sądząc, że samo uczestnictwo we myszy będzie dla nich przepustką do nieba.

 

Po śmierci czeka ich okrutny zawód. Cyrograf podpisany, obowiązki małżeńskie spełniane, jak nie dobrowolnie to pod presją, bo papier jest postawą do wymogów spełnienia przysięgi małżeńskiej.

Po śmierci nie ma tłumaczenia się, że ja nie wiedziałem/łam. Powiedzą tam - gdzie człowieku miałeś rozum?

Wiadomo gdzie, w spodniach, albo majtkach, czyli mała głowa rządziła tymi ludźmi.

Kundalini smacznie śpiąca u podstawy człowieczeństwa nie drgnęła nawet, nie mówiąc już o sięgnięciu wyższych partii, gdzie mądrość mieszka, czyli czubka głowy, po to, aby uzyskać koronę istnienia.

Jak życie samo uczy, rodzice wielokrotnie muszą ratować swoje dzieci z opresji, kiedy partner źle się z nimi obchodzi, lub je skrzywdzi, co w naszym świecie jest nagminne.

W wielu małżeństwach jest zimno jak w psiarni. Często też zajeżdża tam kiszoną kapustą, którą partnerzy przechowują w swoich głowach całe swoje życie. W kapuście rodzą się też dzieci, bo kapusta jest pusta więc nie myśli nawet na jaki los swoje dzieci skazuje.

Taka kapuściana głowa sama jest nieszczęśliwa. Wielokrotnie sama dostała przykrości od życia i ludzi, ale uparcie wierzy, że jej dziecko, żadnej przykrości nie dozna w życiu, co jest nie prawdą.

Istnieje wiele utworów muzycznych, których treścią jest żal do dorosłych ludzi, że zgotowali swoim dzieciom podły los, bo świat niczego dobrego nikomu nie zapewnia.

Na świecie istnieją same złamane serca.

Jeśli ktoś nie ma jeszcze złamanego serca, to na pewno będzie miał w przyszłości.

Po świecie chodzą sami połamańce, pomazańce i nieszczęśliwcy.

Czas ratować ludzi.

Jednak kościół to nie jest ta instytucja, co trzeba.

Średnia ocena: 2.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Nożyczki 16.05.2016
    Przeczytałam całe ;) trochę zbyt chaotyczne jak na mój gust..,
  • Lea 16.05.2016
    Dlatego, że nie jesteś w temacie. Dla mnie są to sprawy bardzo jasne, dlatego może występować tutaj niezrozumienie spowodowane brakiem informacji na wiele niejasnych, a nawet ukrywanych przed światem tajemnic.
  • Niemampojecia96 16.05.2016
    Takie podejsie do Krzyzakow mi sie podoba ; )
  • Mnie osobiście denerwuje czytanie Biblii na wyrywki :/ Pan Bóg nie ma do kobiet szacunku przez to, co zrobiła Ewa? Ciekawe dlaczego w takim razie tak wywyższył Maryję. Jeśli chodzi o sprawę małżeństw w kościele - ludzie powinni to robić z miłości i prawdziwego wyboru, a nie z obowiązku i tradycji. Jeśli człowiek nie zawierał sakramentu z przekonania, to dlaczego ma pózniej szanować sam sakrament?
    O szacunku męża do żony jest wiele w Piśmie napisane, wystarczy poszukać ;)
    Zaciekawiło mnie spojrzenie na miłość rodzicielską w Krzyżakach, bardzo interesująco to przedstawiłaś, pozdrawiam :)
  • Arysto 16.05.2016
    Przeczytałem cały tekst. Śmierdzi mi to mizoandryzmem, ale trudno - podejście modne, bo można, bo trzeba, bo kobieta wyzwolona to kobieta, która faceta ciśnie - według powszechnych stereotypów. Nie wyznaję, ale tak jest.

    Tekst ogólnie nieodkrywczy i niezaskakujący - wszystko to wiem, to są truizmy życia codziennego, widoczne na pierwszych szarych stronach magazynu Rutyna. Bawi mnie jednak to, że jest rzekomy PRZYMUS wiązania się w Kościele. Przymusu nie ma - zgodzę się, że jest presja ze strony nieco skostniałych pokoleń zeszłego stulecia, ale nie zgodzę się, że jest przymus. Jak ktoś czuje przymus, to jest to słabość charakteru i nieumiejętność podźwignięcia presji. Bawi mnie również próba ułożenia logicznych, naukowo-społecznych wniosków z punktem wyjścia w istocie, której istnienia nie dowiedziono w żaden sposób - od Boga. Z tego co wiem, to i dekalog i prawo "boskie" zostało stworzone przez ludzi ładnych parę lat temu, gdzie klimat polityczny był inny, kultura była całkiem inna, a kobieta dalej była uważana za mężczyznę, której penis schował się do środka (tak, były takie teorie modne) i przez to jest obywatelem gorszego sortu, jakby to dzisiaj powiedziano. Dlatego też była własnością mężczyzny, zwłaszcza gdzie niedaleko była kultura poligamiczna modna.

    Poza tym z tego co wiem - Zbyszko odbił Danusię z rąk krzyżaków, jeno się dziewczynie zmarło. Bywa. A że w celi była - wybacz, były prawa w tamtych stuleciach i kultura w tamtych stuleciach, której my obecnie nie rozumiemy. Na moje - kochał ją, próbował ratować, robił co mógł. Nie machnął ręką.

    Ogółem tekst napisany chaotycznie, który próbuje być społeczno-naukowy, ale zwrotami typu "na świecie są same złamane serca" (tiaaaa) przekreśla szansę na wiarygodność - podobnie jak oparciem się jedynie na wyrywkowe, niekontekstowy nauki "Boga" bez uwzględnienia klimatu politycznego, kulturowego ani społecznego okresu, kiedy te "prawa" powstały - i w stanie z grubsza nienaruszonym do dzisiejszego dnia przetrwały.

    Bóg to przeżytek.
  • Nożyczki 16.05.2016
    Amen to that
  • Marta 16.05.2016
    Życie to dar natury, jedne stworzenia zjadają drugie aby przeżyć.Nie trzeba filozofii aby wiedzieć jakimi prawami się rządzi, wystarczy rozejrzeć.Bywa brutalnie a człowiek jest nieodłącznym elementem tego.Niech każdy wierzy sobie w co chce, niech będzie wolny.Jeśli nie szkodzi innym pozwólmy mu ten czas, który każdemu z nas przeminie, przeżyć po jego myśli!Nauka mówi o zbliżonych możliwościach rozwoju człowieka wiec nie myślmy, że wiemy coś więcej od innych albo możemy być lepsi.Nawiedzeni ludzie myślą, że czynią dobro, więcej jednak szkodzą swoimi wierzeniami innym i samym sobie.Naszym obowiązkiem jest przystosować dzieci do życia w społeczeństwie a potem każdy ukształtuje się zgodnie z własną konstrukcją i potrzebami.Jeśli jest zdrowy psychicznie i fizycznie.Jeśli nie to trzeba mu pomagać!Samiec to zapładniacz a samica szukająca genów.Nie obrażajmy się aż tak bardzo o ten brak wierności czy miłości.Tego kwiatu jest pół światu, trzeba nazrywać do wazonu, nie prześladować zięcia czy synową, bo już nie kocha...Takie jest życie, elastyczne, płynne i zmienne jak pogoda.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania