Ojciec idealny
Tekst pisany na żywioł, sama uważam, że jest trochę zbyt dosłowny, ale wciąż się uczę, pracuję nad swoim warsztatem itd. Wszystkie uwagi i porady przyjmuję z otwartymi ramionami!
****
Mój ojciec był śmieciem.
To odkrycie przyszło do mnie niespodziewanie i kompletnie mnie sparaliżowało. Bo przecież nic się nie stało, brałem prysznic, jak każdego ranka i nagle brutalne stwierdzenie pojawiło się w mojej głowie. Nie mieszkałem z rodzicami od dobrych pięciu lat i przez chwilę, myjąc włosy szamponem, zacząłem zastanawiać się, co wywołało tę myśl z odmętów mojej świadomości? Przecież wcale tak nie uważałem. Ojciec zawsze był dla mnie autorytetem, odkąd byłem jeszcze małym chłopcem, zawsze chciałem być taki jak on. Zarządzał rodzinnym budżetem i dbał o nas, by nigdy niczego nam nie brakowało. Nauczył mnie wielu rzeczy, pokazał...
Był alkoholikiem.
Zamarłem ze słuchawką prysznica nakierowaną na plecy. Oblizałem nerwowo wargi. Działo się ze mną coś dziwnego, zupełnie jakby jakaś zła siła podkładała mi te myśli. Czy tak właśnie wyglądało kuszenie przez szatana? W ten sposób zachęcał ludzi do wzajemnej nienawiści i powoli wyniszczał ich relacje od środka? Obrzydliwe.
To prawda, mój ojciec był alkoholikiem. Ale to nie jego wina. To nie jego wina, że spotkało go w życiu tyle gówna, że nie mógł już tego znieść i musiał uciec w jakąś używkę, żeby choć na moment się od tego oderwać. Jasne, można rzucić kontrargumentem, że miał nas, bliskich, którzy go wspierali. Ale to nie to samo. Można komuś pomóc, ale nie można sprawić, że zapomni. Żadne słowa, żadne ludzkie czyny nie wpłyną tak na czyjś umysł jak alkohol czy narkotyki. To po prostu nie było możliwe. Więc tak, może i nadużywał alkoholu, może i czasem były z tego powodu jakieś kłótnie…
Awantury.
Kłótnie albo większe awantury, wszystko jedno. Chodzi o to, że to nasza wina. My nie potrafiliśmy zrozumieć jego stanu, on chciał tylko w spokoju odpocząć od tego wszystkiego. Niepotrzebnie się go czepialiśmy. Na pewno miał dobry powód, żeby pić.
I bić mamę? Czy musiał na naszych oczach robić jej krzywdę? I grozić nam?
Bić… to przesadzone słowo. Może uderzył ją kilka razy i, nie mówię, że na to zasługiwała, ale naprawdę! Kiedy się wie, że ktoś ma problemy z agresją, z kontrolowaniem siebie, to przecież się go nie prowokuje! To najgłupsza rzecz jaką można zrobić. Zwrócić uwagę, dobrze. Ale od razu robić awanturę? Gdybym był na jego miejscu to pewnie…
Jestem złym człowiekiem.
Tak. Byłem okropnym człowiekiem.
Nagle poczułem jak ogarnia mnie obrzydzenie do samego siebie. Skąd w ogóle te wszystkie myśli nagle pojawiły się w mojej głowie? Jak mogłem pomyśleć tak o ojcu? O osobie, która niemalże za rękę przeprowadziła mnie przez życie, żywiła, znosiła moje wybryki i nauczyła życia.
Potrząsnąłem głową, rozrzucając krople wody po ścianach łazienki, jakbym zrzucał z siebie te niewdzięczne myśli. Bo to było dokładnie to. Niewdzięczne skurwysyństwo, wobec człowieka, który ofiarował mi życie. Wyszedłem spod prysznica, wytarłem się i ubrałem. Byłem niewdzięcznikiem, wyrodnym synem. A mój ojciec? Mój ojciec był idealny.
Komentarze (6)
Ode mnie zasłużona piątka.
Pozdrawiam,
Kawa.
Pozdrawiam również.
Masz sporo powtórzeń, ale tragedii według mnie, nie ma.
Tekst życiowy, napisany ok, ale jakby brakuje tu trochę ognia.
Tak na 4, w mojej ocenie.
Co do braku ognia to nie wiem, czego to kwestia, ale na przyszłość pomyślę :)
Pozdro
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania