Okap.

Z daleka wyglądasz jak rzeźba z piaskowca,

że strach otworzyć okno, wpuścić wiatr.

Nie wspomnę nawet o bliskości, dotyku,

bałbym się.

Więc biorę cię trochę na język,

rozpuszczasz się i osiadasz na podniebiu,

malując go na turkusowe szlaczki.

Że to podniebie, ten język...

I one zlewają ci się w struktury i jesteś już stała.

Przechylasz się kilka stopni i opadasz,

szybujesz ku framugom, żeby roztrzaskać

się o haczyk, na który jestem domknięty.

Średnia ocena: 2.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Grafomanka 3 miesiące temu
    Przed chwilą prosiłam Ciebie o wiersz... ale dosyć trudny napisałeś, zakończenie sugeruje zamknięcie na bodźce z zewnątrz, jakby ten piaskowiec był fatamorganą i lepiej nie ulegać iluzji.
    Tak sobie czytam...
  • Szalej. 3 miesiące temu
    Nie widziałem. Śmiesznie.

    Niby lepiej nie ulegać, a przyjemnie się patrzy z daleka i ma nadzieję... Mimo wszystko.
    Gdzieś z tyłu głowy, już zawsze będzie ten obraz, ten miraz. Chociaż to źle słowo, skoro rzecz była faktem

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania