Okrutnica
Kiedy wrócił do domu, na stole leżała piramida mlecznych kanapek — osiem sztuk, ustawionych jak w jakiejś kulinarnej ofierze. Dzieci jeszcze ich nie widziały. On widział aż za dobrze.
– To dla dzieci – powiedziała żona tonem, który nie pozostawiał zbyt dużego pola do interpretacji.
Kiwnął głową, choć w jego wnętrzu odezwał się cichy, desperacki wilk. Osiem mlecznych kanapek. Osiem. Gdyby odjąć jedną, nikt by się nie zorientował… Prawie nikt.
Przeszedł obok stołu jak koło miny. Udawał obojętność, ale aura słodyczy świdrowała mu nozdrza. Zatrzymał się. Obrócił się jeszcze raz, „tylko popatrzeć”.
– Nawet o tym nie myśl. – powiedziała, nawet się nie odwracając.
Miał wrażenie, że słyszy bicie własnego serca. Albo bicie kanapek, które wabiły go jak małe, niewinne stworzenia.
W końcu usiadł na krześle, ręce trzymając przy sobie, jakby był na policyjnym przesłuchaniu.
– Słuchaj… – zaczął cicho. – A jeśli… dzieci zostawią? No wiesz. Nadwyżkę. Żeby nie marnować?
Żona spojrzała na niego z uśmiechem, którego znaczenia nie rozumiał, ale wyraźnie nie zostawiał chociaż cienia nadziei.
– Dzieci nic nie zostawią. Znasz je. Mają moje geny.
Przełknął ślinę. To był koniec negocjacji.
A jednak, kiedy wszyscy poszli spać, długo siedział przy stole, patrząc na misterną piramidę, jakby ktoś dał mu za zadanie bojowe ochronę tych skarbów. Nikt się nie zorientuje, myślał. Naprawdę nikt.
I w taki oto sposób kanapki nr 7 i 8 zniknęły z taką cichością, że mógłby przysiąc, że same chciały być zjedzone.
Rano dzieci z uśmiechem wzięły się za podział łupu, a żona tylko uniosła brew.
– Osiem było....– przypomniała.
– Mi to się wydaje że mniej. – odparł z nadzieją.
Patrzyła tak długo, że poczuł się winny bardziej, niż wymagała sytuacja.
Ale potem mrugnęła.
– Tym razem Ci odpuszczę... Jezu Chryste, dzieciom zjadać słodycze, chłop dorosły...
I poczuł, że to jest miłość. Taka domowa, praktyczna — w której człowiek jest w stanie zaryzykować małżeństwo o jedną mleczną kanapkę.
Komentarze (6)
kościa daj.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania