Margerita z tekstu wynika co innego.
Najpierw masz mamę kierowcy, co już poprawiłaś, a potem jeszcze "mama jednego faceta zapytała". Czyli mama jednego faceta, zapytała was.
Szalej. Też tak zrozumiałem. Dziwiłem się, że wszyscy jeżdżą i chodzą z mamami. To winna jest inwersja, którą powszechnie mówiono przed wojną np. w Warszawie, co można przeczytać w starych gazetach - czyli przerzucanie czasowników na sam koniec zdania . Mamy z tym do czynienia np w języku niemieckim, w pewnych przypadkach zdań podrzędnych.
Abbie Faria wzrusza mnie tłumaczenie komuś, kto zajmuje się pisaniem, czym jest i wersja :)
I jeszcze, że to ona jest winna. Też.
Dziękuję za jakże potrzebny i odkrywczy wywód :D
Czwartego lipca dwa tysiące dwudziestego drugiego roku o jedenastej wyszłyśmy z domu na przystanek.
Dopiero o w pół do dwunastej autobus przyjechał, bo pierwszy się zepsuł.
Byłam najszczęśliwsza, gdy wreszcie usiadłam na czterech literach.
Po dotarciu na Olsztyński dworzec PKS, wysiadając, mama zapytała kierowcę.
— O której godzinie mamy z powrotem?
— Szesnasta dziesięć.
— Z którego przystanku?
— Z siódmego.
Po znalezieniu się na chodniku ruszyliśmy na poszukiwanie dworca PKP. Dwa lata temu można było wejść od strony dworca PKS- ów.
Niestety w tym roku było to nie możliwe, bo budynek jest w remoncie.
Mama zagadnęła do faceta, który siedział na ławce
— Gdzie tu jest dworzec kolejowy?
— Musi pani iść wzdłuż tego blaszanego płotu.
— Dziękuję.
Po tych słowach ruszyliśmy w tamtą stronę przechodząc koło ławki, na której siedział facet z zarostem wyglądał na bezdomnego.
Nawet bym na niego nie zwróciła uwagi, gdyby nie słowa mamy:
— Magdzie trafiła się fucha.
Wtedy spojrzałam i zobaczyłam, że ten mężczyzna się na nas patrzył, po czym wyciągnął swojego penisa i trzymał na wierzchu.
Chyba się przewidziałam — pomyślałam.
Całą drogę mama się ze mnie śmiała i żartowała. Po znalezieniu się wreszcie w budynku dworca PKP podeszliśmy do okienka.
— Czy o ósmej trzydzieści trzy jedzenie pociąg do Smetowa przez Tczewa?
— Tak.
Po dowiedzeniu się tego, po co przyjechaliśmy, tramwajem pojechałyśmy na stare miasto. Posiedzieliśmy na starym rynku i gdzieś o w pół do czwartej pojechałyśmy z powrotem na dworzec.
Usiadlyśmy na peronie i czekałyśmy na nasz pociąg. O mały włos by nam nie uciekł. Na szczęście wstałam, żeby wyprostować kości
Szalej. A to przepraszam, nie rozpoznałem, że Pan jest profesjonalistą. Nie ma tego w pańskim profilu. Ale nie chciałem być niemiły. To trochę jakbym tłumaczył Feynmanowi ruch jednostajnie przyspieszony.
Co się tyczy meritum sprawy - język nasz rządzi się prawami, które są uznawane za powszechnie obowiązujące. Jeżeli narrator(ka) używa pewnej konwencji zdaniowej, która jest nieprawidłowa, to rodzi to uzasadnioną wesołość i inne zrozumienie zdań od zamierzonego. Pozostaje prośba do autorki żeby przestała pisać SOVem a zaczęła poprawnym SVO.
Dziwny jest ten świat ?. Opowiadanie z nagle wyskakującym, zaskakującym motywem ?. I jak zwykle, ze specyficznym stylem oraz klimatem, niektórym ludziom poprawiającym humor ☺️.
Margerita Myślę, że to nie twoja wina. Po prostu ludzie, tam gdzie mieszkasz mówią taką inwersją. Co kraj to obyczaj. Albo masz tatę spod Białegostoku:)
Akwadar Może chodziło o to, że Magda nie ma młodszego brata i nigdy nie widziała nagiego mężczyzny, bo wciąż jest dziewicą. Ale to tylko przypuszczenia.
Margerita, Jak się starasz, to piszesz od razu dobrze - poprawnie albo może jak jesteś wkurzona. Trochę przecinków brak, ale to detal. Tą drogą idź - pisz metodą tu wykorzystaną. Zarośnięty facet wyciągający penisa - byłbym w szoku!
Abbie Faria, to chyba facet, więc zjadł, nie zjadła:) Cokolwiek konsumował.
Abbie Faria, Jak wyprzedzasz moją myśl o chwilę? Zastanawiam się...
Zrozumiałem o co Ci chodziło, tylko tak gdyby nie każdy, to chciałem poprzeć to, przez poddanie tematu pod dyskusję, by było ugruntowane a przynajmniej mocniejsze w domniemaniu.
Nawet mógłbym siedzieć na tej ławce i sprawiać identyczne (gorsze) wrażeni, a gdybym bym w mocy magii %vol i chciało mi się coś, to może oceniłbym, czy panie już wystarczająco daleko odeszły, bym mógł.
Margerita Pisząc opowiadanie musisz się skupić na czasach w ten sposób:
Ale ma kota.
Nie miała kota, bo dopiero co przyszedł. Ale nie będzie miała kota, bo kot jej ucieknie.
Ot cała tajemnica czasów.
Margerita Ale w tym opowiadaniu nas troszkę oszukałaś, bo pociąg do Smętowa miał być o ósmej trzydzieści z groszami, a do pociągu weszłyście o szesnastej...
To taka zmyłka. Nieładnie tak czytelnika oszukiwać.
Margerita Pamiętam jak dawno temu jechałem z Olsztyna do Rucianych Nid koleją i zapamiętałem, że nie była zelektryfikowana. Chyba wciąż nie ma trakcji elektrycznej.
Komentarze (64)
Jak omamy niemal.
Mamę bohaterki, mamę kierowcy autobus i mamę jednego faceta. Dobrze, że nie dwóch.
Najpierw masz mamę kierowcy, co już poprawiłaś, a potem jeszcze "mama jednego faceta zapytała". Czyli mama jednego faceta, zapytała was.
I jeszcze, że to ona jest winna. Też.
Dziękuję za jakże potrzebny i odkrywczy wywód :D
Żartem mówię, nie sarkastycznie!
Czwartego lipca dwa tysiące dwudziestego drugiego roku o jedenastej wyszłyśmy z domu na przystanek.
Dopiero o w pół do dwunastej autobus przyjechał, bo pierwszy się zepsuł.
Byłam najszczęśliwsza, gdy wreszcie usiadłam na czterech literach.
Po dotarciu na Olsztyński dworzec PKS, wysiadając, mama zapytała kierowcę.
— O której godzinie mamy z powrotem?
— Szesnasta dziesięć.
— Z którego przystanku?
— Z siódmego.
Po znalezieniu się na chodniku ruszyliśmy na poszukiwanie dworca PKP. Dwa lata temu można było wejść od strony dworca PKS- ów.
Niestety w tym roku było to nie możliwe, bo budynek jest w remoncie.
Mama zagadnęła do faceta, który siedział na ławce
— Gdzie tu jest dworzec kolejowy?
— Musi pani iść wzdłuż tego blaszanego płotu.
— Dziękuję.
Po tych słowach ruszyliśmy w tamtą stronę przechodząc koło ławki, na której siedział facet z zarostem wyglądał na bezdomnego.
Nawet bym na niego nie zwróciła uwagi, gdyby nie słowa mamy:
— Magdzie trafiła się fucha.
Wtedy spojrzałam i zobaczyłam, że ten mężczyzna się na nas patrzył, po czym wyciągnął swojego penisa i trzymał na wierzchu.
Chyba się przewidziałam — pomyślałam.
Całą drogę mama się ze mnie śmiała i żartowała. Po znalezieniu się wreszcie w budynku dworca PKP podeszliśmy do okienka.
— Czy o ósmej trzydzieści trzy jedzenie pociąg do Smetowa przez Tczewa?
— Tak.
Po dowiedzeniu się tego, po co przyjechaliśmy, tramwajem pojechałyśmy na stare miasto. Posiedzieliśmy na starym rynku i gdzieś o w pół do czwartej pojechałyśmy z powrotem na dworzec.
Usiadlyśmy na peronie i czekałyśmy na nasz pociąg. O mały włos by nam nie uciekł. Na szczęście wstałam, żeby wyprostować kości
Co się tyczy meritum sprawy - język nasz rządzi się prawami, które są uznawane za powszechnie obowiązujące. Jeżeli narrator(ka) używa pewnej konwencji zdaniowej, która jest nieprawidłowa, to rodzi to uzasadnioną wesołość i inne zrozumienie zdań od zamierzonego. Pozostaje prośba do autorki żeby przestała pisać SOVem a zaczęła poprawnym SVO.
5, pozdrawiam ☺️ ✌️
Jak wyszły tylko kobitki, to "wyszłyśmy".
- z tego wynika, że kierowca miał mamę, która zapytała.
Chyba powinno być: "wysiadając mama zapytała kierowcę"
Abbie Faria, to chyba facet, więc zjadł, nie zjadła:) Cokolwiek konsumował.
Lepiej wrzuć zdjęcie na awatar, poddamy pod dyskusję, jeśli nie masz pewności - mniejsza o metki "zgadłem".
Zrozumiałem o co Ci chodziło, tylko tak gdyby nie każdy, to chciałem poprzeć to, przez poddanie tematu pod dyskusję, by było ugruntowane a przynajmniej mocniejsze w domniemaniu.
Co do czasów, nie rzucają się w oczy przy czytaniu, by były źle, nawet jak są, to trudno to dostrzec.
Ale ma kota.
Nie miała kota, bo dopiero co przyszedł. Ale nie będzie miała kota, bo kot jej ucieknie.
Ot cała tajemnica czasów.
To taka zmyłka. Nieładnie tak czytelnika oszukiwać.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania