Ona bez skrzydeł

Spotkałem cię na plaży, nagość – forma bycia bogiem.

To w końcu mój kawałek nabrzeża,

weszłaś tu nieproszona i dobrze, że też byłaś

naga.

 

Nie przypuszczałem, że kształt dupci

doprowadzi do ekstazy. Kurwa, ależ mnie wzięło.

I ten rower – mam problem z nogą, a on, ten rower,

pewnie jeździ sam.

 

Nie mów, że jesteś tu przypadkiem. Za dużo,

jak dla starszego pana, za mało dla młodzieńca,

ale w sam raz dla męża. Mężatka? Nie.

Za młoda, jak na moje marzenia.

 

Lubisz rozmowy do rana? Nie mam słów,

by cię zatrzymać. Nawet nie spóbuję.

Średnia ocena: 2.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania