Ona bez skrzydeł
Spotkałem cię na plaży, nagość – forma bycia bogiem.
To w końcu mój kawałek nabrzeża,
weszłaś tu nieproszona i dobrze, że też byłaś
naga.
Nie przypuszczałem, że kształt dupci
doprowadzi do ekstazy. Kurwa, ależ mnie wzięło.
I ten rower – mam problem z nogą, a on, ten rower,
pewnie jeździ sam.
Nie mów, że jesteś tu przypadkiem. Za dużo,
jak dla starszego pana, za mało dla młodzieńca,
ale w sam raz dla męża. Mężatka? Nie.
Za młoda, jak na moje marzenia.
Lubisz rozmowy do rana? Nie mam słów,
by cię zatrzymać. Nawet nie spóbuję.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania