Ona jak ze snu

Wśród złocistych pasm, co w słońcu lśnią jak złoto,

Blondynka piękna jak senne marzenie, w istocie prostą.

Jej uśmiech jak poranne światło, co serce ożywia,

Lecz iskra w zielonych oczach płomienie odkrywa.

 

Na zewnątrz łagodna, jak letnia bryza na skórze,

W sercu jednak drży cień, co wredności służy.

Słowa jej jak róże, piękne, lecz z kolcami,

Nieraz zranione serca płaczą za nią łzami.

 

Czarująca złośnica, w sercu nosi wicher,

Z każdym krokiem przyciąga, choć w niej jest cierń.

Lecz mimo ostrości, nie można się jej oprzeć,

W głębi duszy skrywa miłość, co chce się wyzwolić jeszcze.

 

Gdy patrzę w zielone oczy, jak lasy spokojne,

Widzę piękno i burzę, która drży nad światem moim.

Ona jak morze kusi, choć bywa niespokojne,

Piękna blondynka, złośliwa, lecz tak niezapomniana.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • piliery ponad rok temu
    Od pierwszego wersu: "złociste pasma lśnią jak złoto" - rażący pleonazm; po ostatni. Wiersz wymuszony, bez znajomości podstaw. Proponuję na początek trochę poczytać.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania