Ona to dym. On - z marcepanu.
Czytasz mnie nadal,
jak list? Jak ponaglenie do spłaty?
Jak pismo nosem, kiedy wzrok już nie ten
i trzeba się bardziej przykładać.
Czytasz mnie, jak kompres, jak kompas,
a mnie już od dawna zapisują brailem,
więc dotyk chłodzi, więc chodzi o dotyk.
A ja zapisuję się listopadem, gdzieś zaraz przed,
zanim zetrze się całkiem długopis, ołówek,
pióro gęsi, co zamiast nawiedzać skórę,
człapie przy drodze i słucha.
I on mnie czyta.
Że też.
.
.
.
.
Z cyklu: Karma.
Chwilę przed rocznicą.
Komentarze (28)
Takie jakby obok mnie, sam je czytam i nie wiem co myśleć :)
Tak czy inaczej, raczej za młody jeszcze jestem na to :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania