..

.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (24)

  • Paweł Beer 02.12.2021
    To sen?
  • Nachszon 02.12.2021
    Nie. Jawa Zjawa. Albo Java Zjawa.
  • Trzy Cztery 02.12.2021
    Chyba opisujesz spotkanie z Męką Twórczą.
  • Nachszon 02.12.2021
    Nie znam pani Męka Twórcza, ale może masz rację.
  • Garść 03.12.2021
    Bogactwo przybliżeń tajemniczej agresorki wcale nie ułatwia ustalenia jej tożsamości. Chyba trzeba będzie rozpisać jej cechy, w tym reakcje, aby dokonać identyfikacji. "Trudność" dobrze świadczy o talencie Autora:D Potrafisz zatrzymać, niemal zamknąć odbiorcę w matni swojego "Opowiadania".
    Opowiedziałeś JĄ.
    Jest nieśmiertelna, tchórzliwa i silna, ciekawska, pojawia się w oczach Tamtego (umarłego) i podąża jego kierunku, pożąda się jej (ale tak jak pokutnik bólu), dopada niespodziewanie z okrutną siłą, nie potrafi mówić (będąc żywym słowem), lecz gdy już przyjdzie nie umie milczeć, jest przez wszystkich znienawidzona, pieści swoim milczeniem, w jej obecności dopada nieskończona samotność w pustce, oswojona i bliska podczas ponownego zapalenia się świec (święto Chanuki?)...
    Jest rodzaju żeńskiego.
    Mogłaby być miłością, ale przecież jest znienawidzona przez ludzi.
    Weną? Artysta nie pragnie bólu jak pokutnik. Nie niszczy i raczej nie pojawia się w oczach.
    Hm. Najbardziej pasuje mi do przebogatego opisu - uosobienie Klęski.
    Tak, stawiam na personifikację Przegrania.
    Czegoś lub z Kimś.
    A przecież można podejrzewać, że uczucia też mają swoje potrzeby, Klęska pragnie akceptacji, jak każdy.

    Potwierdzisz interpretację?
    Za wyśmienity styl, spójność lokalną, kompozycję, oryginalną metodę charakteryzowania (bardzo długa zagadka), fajne powiązanie tytułu z puentą, za sumę wrażeń z lektury - maks dostępnych gwiazd.
    Pozdr.
  • Nachszon 03.12.2021
    Garść, stawiasz mnie w niezręcznej sytuacji, bo gdybym bezwzględnie potwierdził Twoją interpretację, zamknąłbym drogę do interpretacji innych. Jednak jeżeli uda mi się kiedyś zbudować sanktuarium ludzkiego umysłu (nie w formie tekstów, czy jakichś tam dzieł sztuki, ale sanktuarium czystej nieuchwytnej myśli), to wiele Twoich interpretacji, spostrzeżeń znajdzie się w komnacie Najpiękniejsze Perełki Świata. I nie dotyczy to tylko wpisów pod moimi tekstami. Brawa za erudycję i Chanukę - akurat dziś jest jedyny dzień w cyklu tych cudnych ośmiu dni, kiedy świeczkę zapala się wyjątkowo nie po zachodzie słońca, ale przed :). Bardzo dziękuję za interpretację, odniesienia i w ogóle. Pozdrawiam
  • Ja tam się nie znam, ale mi tu pasuje śmierć. Dostrzegana często w oczach innych, często pragnienia (przez tych pokutujących -chorych). I tak naprawdę każde określenie można by podciągnąć pod opis śmierci jeśli tylko spojrzeć pod odpowiednim kątem.
    Jestem ignorantem i nie wiem nic o świecie Chanuka, poza tym, że jest to jedno z najważniejszych żydowskich świąt, ale być może tam by można jeszcze jedną wskazówkę?
    Tekst jak to Twoje teksty, wiadomo!
  • Nachszon 03.12.2021
    Dzięki Maurycy serdeczne. Bez Chanuki ten tekst też działa, pojawiła się w dyskusji przy okazji :)
  • Nachszon no to musi być śmierć :)
  • Bajkopisarz 03.12.2021
    Dwa demony się zeszły po wiekach i dokazują w najlepsze. Jeden nie może bez drugiego żyć, bo się jednocześnie kochają i nienawidzą. Będą się tak obracały w swym tańcu po wieczność, raz w większej, raz w mniejszej ekstazie. Nie muszą się nigdzie spieszyć, mają dla siebie pół wieczności. Dlaczego pół? Bo cała wieczność przynależy się tylko tym, którzy owe demony stworzyli.
    Każdy już sobie może wybrać dowolna religię czy kult, z której te demony pochodzą, to akurat wszystko jedno.
    Ale przyszła mi do głowy jeszcze jedna koncepcja, oparta na tym dialogu z Lodu:

    - Personne ne regarde, mon ange sans honte.
    - Je regarde.
    - Qui êtes-vous?
    - Un rêve.

    Może by i pasowało?
  • Nachszon 05.12.2021
    Z języków: hebrajskiego, arabskiego, greckiego, rosyjskiego, angielskiego i polskiego akurat musiałeś wybrać francuski, którego ni cholery nie rozumiem (oczywiście poza żetę, bonżur, pardon). To niegrzeczność i sadyzm :) Na szczęście jest translator. Jeżeli w Twojej koncepcji odbioru sen/marzenie jest logicznym elementem, to oczywiście pasuje.
    Właśnie Bajko. Demony. Właściwością demonów jest to, że istnieją poza czasem i przestrzenią, nie są ani dobre ani złe we własnym odbiorze, bo nie są ani moralne ani niemoralne. Są amoralne. Przecież ani agresorka nie musi być zła, ani ofiara nie musi być dobra. I odwrotnie. Jeżeli jednak obierzesz obiekty ze skórek etycznego konkretu i podkręcisz jeszcze rozmyciem ontologicznym, czyli stworzysz akcję, która odnosi się do rzeczy żadnej konkretnej, wówczas część odbiorców ma problem, który niekiedy przeradza się w agresję. Ludzie nie lubią, nie chcą, nie umieją wytwarzać w sobie nowych jakości i szukają odniesień do tego, co znane. Jeżeli nie znajdują takich odniesień, a tekst jest logicznie poukładany, więc wskazuje jednak na jakiś byt, wówczas toczą pianę. Rozumiem, że jest to też mentalny opór. Jakiś tam mały Nachszon na zwykłym portalu nie będzie wytwarzał we mnie nowych jakości. Gdyby to był Zanussi (wybacz Sensol zapożyczenie:)), to oczywiście tak. Ale Nachszon? Niech spierdala.

    Pewnego dnia młody człowiek postanowił skończyć ze sobą, skacząc z dachu. Nazwijmy go A. A. Miał lęk wysokości, więc nie przewidywał problemów; po prostu stanie na krawędzi i spadnie. Wybrał jeden z niedokończonych drapaczy chmur, czyli dziesięciopiętrowy budynek (lata osiemdziesiąte). Wlazł na budowę, wszedł do budynku i zobaczył, że w szybie windy nie ma jeszcze kabiny, ale wewnątrz zwisają z liny. Pomyślał, że być może już teraz uda się wykonać robotę. Liny szły przez środek, więc trzeba było odbić się od krawędzi szybu, aby złapać jedną z nich. Nie bał się. Dziwne. Wypełniał młodego faceta niesamowity spokój. Wprawdzie na razie wysokość nie była za duża, bo spadłby z parteru jakieś dwa metry, ale dla kogoś, kto ma lęk wysokości, to jednak sporo. Odbił się. Sprawnie złapał linę i poczuł coś, czego nie czuł nigdy do tej pory. Pokochał ją. Zaczął się wspinać, aż po kilkudziesięciu minutach dotarł na dziesiąte piętro. Spojrzał w dół. Nie bał się, a przecież nie bardzo miał co zrobić poza puszczeniem liny, bo do krawędzi szybu było za daleko. Wpadł jednak na inny pomysł. Ruchem ciała rozbujał linę na tyle, aby odbić się nogami od ściany. Po kilku takich próbach, przy którymś huśtnięciu w stronę krawędzi, puścił linę i wylądował na betonie dziesiątego piętra bez szwanku. Popatrzył z uśmiechem dumy na pokaleczone dłonie. Wszedł na dach. Stanął na krawędzi i nie mógł uwierzyć. Oczy działały jak soczewki lornetki. Przybliżały ziemię tak, jakby była tuż pod jego nogami. Nie drżały kolana, zero lęku. Ale kusił krok, bo przecież to tak blisko, jednak chłopak wiedział, że to złudzenie. Zaczął się bawić chodzeniem po krawędzi, aż nagle poczuł szarpnięcie. To stróż budowy złapał go za fraki:
    - Zgłupiałeś gówniarzu?! Zabijesz się, a ja będę za debila odpowiadał!
    A. wywinął się z rąk ciecia i uciekł po schodach.
    W ciągu kilku lat od tego zdarzenia nauczył się widzieć w ludziach trzy rzeczy: strach przed kalectwem lub śmiercią, pragnienie piękna, którego dotknięcie związane było z tym ryzykiem i brak umiejętności. Wychwytywał ich i pomagał, wiedział kiedy iść za a kiedy przed. Oczy chłopaka nadal działały jak soczewki lornetki.
    Pewnego dnia, będąc już bardziej facetem niż chłopcem A. spotkał innego chłopaka, nazwijmy go M. i zobaczył w nim dwie z tych trzech rzeczy, ale skonfigurowane inaczej. Nie było w nim strachu przed śmiercią, ale jej pragnienie w otoczeniu piękna, a mimo to zgodził się na propozycję. Tym bardziej, że M. był naprawdę dobry. Poszli razem robić ścianę. M. asekurował z dołu. Umówili się na wspólny biwak na jednej z półek. A. stał już na tej półce. M. również stał na półce, ale niższej (różnica około 20 metrów). M. wiedział, że A. jest bezpieczny i resztę bez problemu zrobi na żywca. Wypiął linę i wykonał jeden prosty krok. W kierunku przepaści. 48,2 metra. A. wiedział, po co idzie. Nie było w nim protestu, smutku, ale zgoda.
    Można Bajko opisać konkret, jak to zrobiłem przed chwilą i wtedy chujki i cipeczki będą się bryndzlować i mądrzyć, ale można też opisać siłę, która tkwi w napiętej i zwiotczałej linie, ale wtedy ponosisz ryzyko, że chujek lub cipeczka powie ci, że słowa brzęczą, bo nie będzie konkretu, którym można się bryndzlować.
    Bardzo bardzo Ci dziękuję Bajko za komentarz.
  • Bajkopisarz 05.12.2021
    Nachszon - No nie, sen nie jest logiczny. Nie mam istnienia obiektu, nie jest znana poprawność rozpoznania i nie ma kontroli świadomości. Dlatego wszystko tu może pasować i nic nie musi pasować.
    Z tą agresją niezrozumienia to w pełni zgoda. Jeśli czegoś nie wiesz, to aby nie wyjść na idiotę usiłujesz zatuszować niewiedzę agresją. Wychodzi to co prawda dwa razy gorzej i jaki się taki osobnik idiotą po dwakroć większym, ale w swoim mniemaniu uważa iż wyszedł obronna ręką. A przynajmniej pozbył się problemu ze zrozumieniem tego, czego nie zna. Zaatakował, pokonał i nie ma. Problem zniknął. Ale nienawiść została, nienawiść już nie do wyimaginowanego problemu, ale do drugiego człowieka. Czemu? Bo w drugim człowieku, przecież podobnym, jako że wszyscyśmy ludźmi, widzimy odbicie samych siebie. A że to siebie nie znosimy najbardziej, to byśmy zaraz chcieli mordować. Takie przeniesione samobójstwo, po którym można się lepiej poczuć i żyć dalej, aż do następnego razu.
  • Dekaos Dondi 05.12.2021
    Nachszon↔Nie czytałem komentarzy, by się nie sugerować
    Pierwsze skojarzenie to… zagubiony demon nadziei, dla obydwu stron „medalu.”
    A zaś, że raczej „Czegokolwiek, co może człowiek doświadczyć, lecz tak naprawdę, widoczna lecz bez patrzenia.
    Jakby zrodzona tam, gdzie jeszcze jej nikt nie widział, a zatem nie ma wyglądu, albo przezroczysta nawet.
    Płynnie poszukuje „obserwatora” który ją doceni i określi, a ona jego,
    nienawidząc i pragnąc jednocześnie, z wzajemnością.
    Jakby jedno, bez drugiego, nie miało pełnej wartości.
    I nawet za bardzo nie można rzec, o dobru i złu, gdyż brakuje jasnego punktu odniesienia.
    Ponadto, poczynania na kwantowy kształt↔nie chcę i chcę jednocześnie.
    Zaciekawiła, podrażniła, sama chcąc, być tak traktowaną. Zauważoną. Spożytą.
    Jeno można zapytać, czy owe „opowiedz mnie”... innym, ma być przestrogą,
    czy mimo wszystko, choć skrawkiem nadziei, na bliżej nieokreślone spełnienie,
    gdyż ile ludzi, tyle spełnień, często niezrozumianych dla innych i samego siebie.
    Jak to np: bywa z druga stroną tożsamości
    Pozdrawiam:)↔%
  • Nachszon 08.12.2021
    DD bardzo dziękuję za mądry komentarz. Zagubiony demon nadziei. Ktoś kiedyś powiedział, że można przeżyć kilka dni bez wody, bez jedzenia jeszcze dłużej, ale bez nadziei nie przeżyje się ani sekundy (niedokładnie tak, ale sens wypowiedzi zachowałem). Bardzo ładnie i prosto powiedziane, że jedno bez drugiego nie ma żadnej wartości, potrzebują wzajemnego potwierdzenia. Czy "opowiedz mnie" jest przestrogą, czy nadzieją na spełnienie, nie wiem. Bardzo dobre pytanie. Jeszcze raz dziękuję DD.
  • rozwiazanie 09.12.2021
    Nachszon, naprawdę nachrzaniłeś w tym opowiadaniu, lepiej trzymaj się tego, co już dobrze znasz 'Pewnego dnia młody człowiek(.....) złapał go za fraki:!' tym fragmentem otwierasz wyobraźnię czytelnikowi, on sam dojdzie do lepszych efektów niż ty w swojej nieudolnej narracji, którą zamykasz możliwość indywidualnej relacji z tekstem.
  • Nachszon 09.12.2021
    Coś bełkotnąłeś człowieku jakby ci się odbiło, albo jakbyś miał czkawkę. Mam wrażenie, że zabrakło ci odwagi, aby wystartować do mnie na trzeźwo i musiałeś coś wcześniej chlapnąć. Strach jak najbardziej uzasadniony, bo nie wiesz z kim tańczysz.
  • rozwiazanie 09.12.2021
    ...trudno nie domyślić się kto zacz...no cóż, powodzenia w pisaniu i może więcej tolerancji do uwag, bo pochlebstwa łatwo się zbiera.
  • Nachszon 09.12.2021
    Uwagi, również te krytyczne, uwielbiam. Bełkotu nie trawię.
  • Akwadar 09.12.2021
    "...na plecy i, dusząc krtań..." - coś tu nie pasuje...
    "Ogłuszyła go muśnięciem." - podoba mnie się.
    Dobry tekst, bardzo dobry.
  • Nachszon 09.12.2021
    Dlaczego Akwadar nie pasuje? Semantycznie, czy jakoś inaczej? Semantycznie duszenie od tyłu (a zatem z możliwością rzucenia się na plecy) jak najbardziej możliwe. Jedno z moich ulubionych, trudno się z niego wysmyknąć, jak już gilotyna działa:). Dzięki Ci śliczne.
  • Akwadar 09.12.2021
    Nachszon przecinek, tylko o przecinek mi biega ;)
  • Nachszon 10.12.2021
    Akwadar A! Ok:) A to nie wiem, ale według mnie "dusząc krtań" jest wtrąceniem, zatem powinno zostać ometkowane przecinkami. Zadaniem wtrącenia jest sprecyzowanie wypowiedzi. "Rzuciła się na plecy i przyprawiła o wymioty" jest jak najbardziej pełnoprawnym zdaniem, a "dusząc krtań" uściśla, w jaki sposób to się stało. Interpunkcja to w dużej części pochodna logiki zdań, do której gdyby się odnieść, mielibyśmy następującą koniunkcję z pominięciem wtrącenia:
    Rzuciła się na plecy ^ przyprawiła o wymioty
    Obydwu można przypisać prawdę lub fałsz, zatem zdanie jest logicznie poprawne.
    Jednak gdyby napisać:
    Rzuciła się na plecy ^ dusząc krtań
    To drugie zdanie z punktu widzenia logiki jest bez sensu - nie można na nie odpowiedzieć tak/nie (Czy dusząc krtań? - pytanie nieprawidłowe).
    Zatem, jeżeli "dusząc krtań" jest wtrąceniem, wówczas przecinek jest potrzebny, natomiast jeżeli nie jest wtrąceniem, wówczas przecinka być nie powinno. Może nie być wtrąceniem, bo można spokojnie wydziedziczyć całą drugą część: "dusząc krtań przyprawiła o wymioty". Teraz to zdanie jest logicznie poprawne, czyli mamy sytuację:
    Rzuciła się na plecy ^ dusząc krtań przyprawiła o wymioty
    Istnieją Akwadarze trzy możliwości:
    1) Ty masz rację, ja nie mam
    2) Mam rację, Ty jej nie masz
    3) Obydwaj mamy rację
    Interpunkcja, chociaż rości sobie pretensje do ścisłości, wcale aż taka ścisła nie jest, stąd możliwość zaistnienia punktu 3.
    Oprócz zasad interpunkcji istnieje jeszcze kwestia kompozycji, do której można się odwołać. Usunięcie tego z pozoru drobnego znaku spowoduje znaczne przyspieszenie tekstu, pozostawienie z kolei tej drobinki akcentuje chwilę zatrzymania, ukrytą, niewypowiedzianą bardzo słabą samoobronę ofiary.
    To jak Akwadarze, usuwamy czy zostawiamy? Decyzja należy do Ciebie:)
  • Akwadar 10.12.2021
    Nachszon decyzja zawsze należy do autora.
    "Jak bandyta rzuciła się zza węgła na plecy i, dusząc krtań, przyprawiła o wymioty." - wtrącenie powiadasz... Nie zgodzę się. Bez ", dusząc krtań," zdanie jest ciut słabe: "Jak bandyta rzuciła się zza węgła na plecy i przyprawiła o wymioty." Natomiast bez zbędnego przecinka po "i" jest zwykłym zdaniem złożonym: "Jak bandyta rzuciła się zza węgła na plecy i dusząc krtań, przyprawiła o wymioty."
    Jeśli jednak upierasz się przy wtrąceniu (święte Twoje prawo), to sugerowałbym przecinek przed "i".
  • Nachszon 10.12.2021
    Akwadar To usunąłem przecinek.
    "Bez ", dusząc krtań," zdanie jest ciut słabe" - nie chciałem Akwadarze tego tak zmieniać, tylko podałem przykład zredukowanego zdania, aby naświetlić swój wywód. Dzięki:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania