Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Opowiadanie erotyczne fantasy +18

Myślałam, że przede mną została tylko ciemność, że będzie ona wyzwoleniem od bólu, głodu i zimna. Jedynie strach Rahun i ciepło jej ciała, gdy leżała przy mnie i okrywała swym skrzydłem, wybudzały moją świadomość, nie pozwalając na utratę przytomności. Od dłuższego czasu nie czułam jej obecności. Może odleciała, żeby dać mi odejść, nie widząc opcji na mój ratunek. I tak nie byłam już w stanie nic zjeść o własnych siłach ze zdobyczy, które dla mnie upolowała.

Obudził mnie dotyk i ciepło rozlewające się po ciele. Byłam zbyt słaba, żeby stawiać opór. Z resztą i tak było mi już wszystko jedno. Próbowałam zorientować się co się dzieje. Moje zmęczone oczy pozwoliły jedynie na ujrzenie ciemnej sylwetki na tle jasnego nieba. Ktoś podniósł mnie ze śniegu i przeniósł na twardą powierzchnię. W tym momencie poczułam ogromny ból promieniujący od mojej rany na nodze. Z mojego gardła wydobył się krótki jęk. Po chwili zorientowałam się, że jestem na wozie. Miarowe bujanie i odgłos obracających się drewnianych kół sprawił, że ponownie okryła mnie ciemność. Aczkolwiek teraz była przepełniona współodczuwaną radością Rahun, która pełna nadziei na mój ratunek zataczała koła na niebie, nie mogąc opanować emocji.

Jechałem już tydzień traktem między miastami, poprzez gęsty las i wzgórza. Nie mogłem się doczekać momentu, w którym będę mógł wreszcie odpocząć w tawernie, zjeść normalny posiłek i usnąć w cieple. Chociaż z drugiej strony kochałem życie w trasie. Dlatego zostałem kurierem. Przewoziłem towary między większymi miastami i zapewniałem im ochronę, nigdy nie wnikając co znajduje się wewnątrz przewożonych skrzyń. Ze względu na to, że jechałem sam, nie wzbudzałem niczyich podejrzeń. Kto by wysłał swoje skarby chronione tylko przez jednego człowieka? Jednak ja nie byłem sam, nigdy. Kazan, mój smoczy druh zawsze znajdował się na tyle blisko, żeby móc w razie potrzeby uchronić się od ogromnego bólu, jaki by go czekał, gdyby ktoś postanowił przebić mnie mieczem, a jednocześnie na tyle daleko, aby nikt nie mógł go zauważyć. Tak, nie zrobiłby tego, żeby mnie ratować. Nasza więź nie polegała na braterstwie i złączeniu dusz, które powinny się wytworzyć między jeźdźcem, a jego współodczuwającym zwierzęcym rumakiem. Nienawidziłem tego latającego skurwysyna.

Zauważyłem kłęby ciemnego dymu nad lasem, nie znajdowały się na mojej trasie, więc nie miałem zamiaru ładować się w kłopoty. Pewnie znowu atak bandytów mieszkających w pobliskich górach poskutkował spaleniem jakiejś wioski albo coś w tym stylu. Jednak, dopóki nie dotarłem do rozwidlenia traktu, nie mogłem wybrać bezpieczniejszej trasy. Gdy znalazłem się tuż przed rozwidleniem, mój wzrok przyciągnął znajomy kształt sunący po niebie. Nie, to nie mógł być Kazan, nie czułem blisko jego obecności, w dodatku nie widzieliśmy się od dobrych paru dni. Z resztą ten smok był o wiele mniejszy. Chyba mnie spostrzegł i zaczął zbliżać się w moją stronę. Konie ciągnące wóz zaczęły się niepokoić, musiałem zejść z pojazdu, żeby je uspokoić i utrzymać w jednym miejscu. Po niespełna kilku chwilach zielony gad wielkości słonia niezgrabnie runął na ziemię tuż przede mną. Zwierzę było bardzo niespokojne, ale nie agresywne. W jego oczach ujrzałem strach i prośbę o pomoc. Wielki łeb zaczął popychać moją sylwetkę w jednym kierunku. Słyszałem głośne dyszenie smoka i upór z jakim chce mnie skierować na trakt, prowadzący do spalonej wioski. Na pewno gdzieś w pobliżu powinien znajdować się jego jeździec. Wtedy zorientowałem się, że jest to samica. O fuck. Lepiej dla niej, jak da mi spokój i pozwoli, żebym pojechał traktem w drugą stronę. Czym prędzej wskoczyłem na zydel i pogoniłem konie. Smoczyca wskoczyła przed rumaki rozpościerając skrzydła, rycząc i przygotowując się do ataku. Konie stanęły dęba zatrzymując powóz. Nie miałem wyboru, chcąc nie dopuścić do rozlewu krwi musiałem zrobić to, czego ode mnie chciała. Nie wiedziała jakim zagrożeniem jest dla niej kontakt ze mną. Skierowałem konie posłusznie na właściwy trakt i zielony gad od razu przestał być agresywny. Od początku czułem, że nie ma zamiaru mnie skrzywdzić, byłem jej do czegoś potrzebny. Przez całą drogę była niespokojna i straszyła konie, żeby jechały szybciej. Odniosłem wrażenie, że musi być wyjątkowo inteligentnym zwierzęciem. Być może jej jeździec pochodzi ze szlacheckich kręgów i zadbał o najlepsze wyszkolenie wierzchowca. Tym bardziej było mi jej żal.

W pewnym momencie mój przewodnik zniknął w zaroślach. Zeskoczyłem z powozu i pobiegłem za nią. Dogoniłem zwierzę, gdy zatrzymało się przy stercie gałęzi. Na śniegu, przykryta igliwiem leżała kobieta. Była blada z wychłodzenia, a na wysokości jej ud, na spódnicy była ogromna plama zastygłej krwi. Kucnąłem przy niej, żeby sprawdzić, czy żyje. Była nieprzytomna, ale oddychała. Zdjąłem płaszcz i okryłem jej ciało. Była ubrana jedynie w suknię z cienkiego materiału z długim rozcięciem na boku, sięgającym nad kolano. Wziąłem ją na ręce, wtedy chyba na ułamek sekundy wróciła jej świadomość, z jej ust wydobył się cichy jęk.

- Wszystko będzie dobrze – powiedziałem przyciągając ją mocniej do siebie.

I tak pewnie mnie nie słyszała. Kto ją tak urządził? Zastanawiałem się. Teraz najważniejsze, żeby wywieźć ją w bezpieczne miejsce. Ułożyłem posłanie ze skór na pace wozu i położyłem na nim kobietę. Wyglądało na to, że rana już nie krwawi, więc postanowiłem, żeby najpierw odjechać dalej od spalonej wioski.

Po jakimś czasie dojechaliśmy do strumienia, który przecinał pobliską polanę. Uznałem, że to będzie idealne miejsce na nocleg. Niedługo zacznie się robić ciemno. Teraz, gdy miałem dostęp do czystej wody mogłem zająć się pacjentką. Obszedłem wóz dookoła, aby móc dostać się na pakę ze skrzyniami. Kobieta już nie była taka blada, widać w cieple dochodziła do siebie. Nadal nie kontaktowała, co w sumie ułatwiało mi sprawę. Łatwiej będzie ją opatrzeć w takiej sytuacji. Zdjąłem przykrywające ją skóry i odsłoniłem udo. Długie rozcięcie w jej spódnicy pozwalało, abym mógł zrobić to bez większego wysiłku. Rana ciągnęła się od połowy uda po jego wewnętrznej stronie do pachwiny. Obmyłem ranę i założyłem opatrunek. Pewnie w innej sytuacji mój dotyk tak blisko jej intymnych miejsc by na mnie podziałał, do tego ta dziewczyna była niczego sobie. Zaczęło mnie martwić, że jeszcze nie odzyskuje przytomności. Powinna coś zjeść. Zabrałem się za rozpalenie ogniska i przygotowanie kolacji. Zielony zwierz cały czas stał z łbem na wozie pilnując swojej pani.

Poczułam czyjąś rękę i dotyk zwilżonego materiału między moimi nogami. Wtedy przypomniałam sobie, gdzie jestem i co się stało. Jednak nie otworzyłam oczu. Nie miałam siły na konfrontację i rozmowy, i tak byłam zdana na łaskę mojego wybawcy. Łatwiej było mi udawać, że nadal nie odzyskałam świadomości. Czułam jak męskie dłonie sunął po mojej skórze. Gdyby nie ból rozchodzący się z drażnionej rany na udzie, byłoby to nawet przyjemne. Pierwszy raz mężczyzna dotykał mnie tak blisko cipki. Lekarz uwinął się z robotą szybko i odszedł zostawiając mnie z Rahun. Byłam strasznie głodna i chciało mi się pić, ale musiałam poczekać trochę czasu, żeby nie domyślił się, że udawałam. W końcu nadszedł ten moment. Niespiesznie podniosłam się na osłabionych rękach i wyjrzałam z wozu w stronę obozowiska. Na ognisku robił się zając, na widok, którego od razu zaburczało mi w brzuchu. Tuż obok, oświetlony blaskiem ognia, w strumyku mył się mężczyzna w samej przepasce na biodrach. Po jego ciele spływały krople lodowatej wody. Uśmiechnął się do mnie.

- Dzień dobry – powiedział wycierając się kawałkiem materiału, wciąż na mnie patrząc.

- Dzień dobry – wychrypiałam, jakby nie moim głosem. Zaschnięte, dawno nieużywane gardło dało mi się we znaki.

Ubrał się i podszedł do mnie z kubkiem wody. Od razu wzięłam naczynie z jego rąk i wypiłam zawartość za jednym razem.

- Dziękuję, za wodę i w ogóle…

- Myślę, że najcieplej i najwygodniej będzie ci spać na wozie. Ja będę spał przy ognisku, teraz jest tam cieplej, ale niedługo wygaśnie, będzie ciągnąć chłód od ziemi. Za kilka dni dotrzemy do miasta. Tam dobrze, żeby zobaczył cię lekarz. Zostawię ci trochę pieniędzy, ale dalej będziesz musiała radzić sobie sama. Ja muszę dokończyć zlecenie.

- Dobrze – odparłam zaskoczona jego oschłym i konkretnym tonem.

Przyniósł mi kolację i od razu położył się spać.

Następnego dnia miałam wrażenie, że mnie unika. Oprócz przekazywania mi suchych komunikatów i niezbędnej opieki, zachowywał się, jakby mnie z nim nie było. Może nie był towarzyskim typem. Jednak czułam się dziwnie nie wiedząc, kim jest mój towarzysz. W każdym razie byłam mu wdzięczna za ratunek. Jedynie fakt jak naturalnie przyszło mu przyzwyczajenie się do obecności Rahun, zastanawiał mnie. Jechaliśmy do zachodu słońca, tak jakby chciał pokonać jak najdłuższy odcinek trasy za wszelką cenę. Dzisiaj czułam się już znacznie lepiej, jednak nadal trudno mi było ustać na własnych nogach przez dłuższą chwilę. Moim marzeniem była kąpiel. Nie myta od paru dni musiałam być uciążliwym kompanem podróży. Trakt, po którym się przemieszczaliśmy prowadził poprzez wzgórza pełne dzikich strumieni. Stąd dzisiaj także mogliśmy rozbić obóz przy wodzie. Zaczęłam szukać mężczyzny wzrokiem. Spostrzegłam, że szuka czegoś w bagażach i kieruje się w moją stronę. Stanął za wozem, przy moich nogach.

- Musimy zmienić opatrunek. – rzucił wskazując na moje udo.

- Chciałam cię prosić o pomoc… w kąpieli. Myślę, że lepiej będzie poczekać ze zmianą opatrunku. Nie jestem w stanie sama zejść z wozu.

- To dobry pomysł. Jak zaniosę Cię na brzeg, to już sobie poradzisz?

- Tak, dziękuję.

Wziął mnie na ręce i postawił na kamieniu tuż przy wodzie. Dał mi mydło i usiadł do mnie tyłem, przy ognisku. Zrozumiałam, że zrobił to specjalnie, żebym wiedziała, że nie będzie patrzył. Po jego zachowaniu i tak bym się tego nie spodziewała. Rozebranie się na zimnie, siedząc na śliskim kamieniu nie było łatwe w moim stanie. I tak mojej sukience przydałoby się pranie. Chwiejąc się na nogach weszłam głębiej do strumienia i zaczęłam kąpiel w ubraniu. Musiałam wejść głębiej, aby móc opłukać całe ciało. Zachwiałam się pod wpływem siły nurtu, myślałam, że się wywrócę, ale w tej samej chwili poczułam, że ktoś mnie łapie od tyłu. Moje plecy przywierały do jego klatki piersiowej. Dłońmi złapał mnie w talii.

- Na chwilę zostawić cię samą… chyba jednak będę ci musiał bardziej pomóc.

Wiem nie powinienem, ale nie mogłem się oprzeć, żeby czasem na nią zerknąć. W dodatku martwiłem się, że może nie być jeszcze wystarczająco silna, żeby utrzymać równowagę na śliskich kamieniach. Wtedy jeden opatrunek mógłby nie wystarczyć. Nie szło jej najlepiej, a w pewnym momencie zaczęła wchodzić w głąb strumienia. Co ona wyprawia! Złapałem ją w ostatnim momencie. Wylądowała plecami na mojej klacie, złapałem ją w pasie. Czułem jej trzęsące się z zimna ciało pod mokrym materiałem sukienki. W świetle ogniska mogłem dojrzeć sutki przebijające się przez materiał. Powiedziałem jej co sądzę o jej lekkomyślnym zachowaniu i sięgnąłem po mydło. Zacząłem przesuwać nim po materiale zespolonej z jej ciałem sukienki. Wciąż trzymając ją od tyłu przesunąłem dłonią od jej pośladka w górę, namydlając przy tym jedną z jej sterczących, obfitych piersi. Ona wciąż stała nieruchomo. Wróciłem na dół i docisnąłem kostkę mydła do jej łona, tuż nad łechtaczką, sunąłem wyżej między cycki i skończyłem na jej karku. Wtedy jęknęła po raz pierwszy. Już byłem pewien, że jej się podoba. Wtedy poczułem, jak mój twardy kutas wbija się w jej pośladki. Zapragnąłem odsunąć materiał jej spódnicy i wbić się od tyłu w mokrą cipkę. Wtem usłyszałem smoczy pomruk za swoimi plecami. Momentalnie odskoczyłem od dziewczyny. Ona odwróciła głowę, spojrzała zdziwiona. W jej oczach widziałem iskierkę podniecenia. Na szczęście tym smokiem była Rahun, przeszedł mnie strach, że Kazan wrócił. Przesadziłem, miałem się do niej nie zbliżać, przecież narażam ją, nie siebie. Już sobie beze mnie poradzi. Odwróciłem się i poszedłem po suche ubrania dla dziewczyny.

 

- Masz, możesz to założyć – podał mi swoją czystą i suchą koszulę i spodnie.

Gdy wzięłam od niego rzeczy od razu odwrócił się i odszedł w stronę obozowiska. Dokończyłam kąpiel i założyłam nowy opatrunek, rozmyślając wciąż o jego dziwnym zachowaniu. To zastanawiające, żeby obecność Rahun tak go zaskoczyła. Przecież wiedział od początku, że tutaj jest. Jeszcze nigdy nie byłam tak podniecona. Chyba sam fakt, że jest moim wybawcą i jestem teraz na jego łasce tak na mnie działa. Z drugiej strony przecież nie jestem aż tak bezbronna, nie jestem sama. Chociaż obecnie nie jestem w stanie dosiąść Rahun i utrzymać się na jej grzbiecie dostatecznie długo, aby dotrzeć do domu.

Ubrana w suche ciuchy rozwiesiłam sukienkę do wyschnięcia przy ognisku. Miałam dość spania na twardych deskach powozu, na których spędzałam całe dnie w trasie.

- Mogę położyć się dzisiaj z tobą przy ognisku?

- Jak chcesz, pomogę ci. – odparł i poszedł przenieść skóry, na których spałam po przeciwnej stronie ogniska od jego legowiska.

- Dziękuję, dobranoc – powiedziałam z uśmiechem

- Dobranoc – on odwzajemnił uśmiech, jednak po chwili w jego oczach ujrzałam smutek.

Ułożyłam się na prowizorycznym łóżku, a Rahun utuliła mnie skrzydłami. Na reszcie mogłyśmy spać razem. Ciepło jej ciała sprawiło, że mogłam z uczuciem spokoju i bezpieczeństwa zapaść w głęboki sen. Śniło mi się, że mężczyzna dokończył to co zaczął ze mną robić podczas kąpieli... i tej nocy przeżyłam najmocniejszy orgazm jaki dotąd miałam.

Jak się rankiem okazało, orgazm nie wydarzył się jedynie w mojej głowie. Sukienka była już sucha, więc mogłam wrócić do swojej garderoby, a jego spodnie uprać pod pretekstem zabrudzenia krwią z rany. Dzisiaj nie wydawał mi się aż taki oschły, bardziej poddenerwowany. Zamieniliśmy ze sobą parę zdań w ciągu dnia. Większość czasu przespałam. Moje ciało wciąż wymagało regeneracji. Z każdym dniem czułam, że wracają mi siły. Wieczorem pomogłam mu rozłożyć obóz i przygotować posiłek. Rahun wczoraj upolowała małą sarnę, także mięsa wystarczy nam na kilka dni. Martwiło mnie, że od kilku godzin już jej nie widziałam. Nie miała powodu, żeby odlatywać daleko. Zrobił się już późny wieczór, więc ułożyliśmy się na posłaniach przy ognisku. Nagle poczułam ogromny strach i przeszywający ból na karku oraz między nogami.

Już jak kładłem się spać czułem się nienaturalnie podniecony i podekscytowany. Nie były to moje uczucia. Obawiałam się, że do tego dojdzie, a wczorajszym zachowaniem tylko zwiększyłem prawdopodobieństwo takiej sytuacji. Obróciłem się na plecy, a mój oddech przyspieszył. Penis stał sztywno, jak na baczność. Ledwo powstrzymywałem się od tego, żeby nie zacząć robić sobie dobrze ręką. Skierowałem wzrok w jej stronę. Leżała zwinięta z kolanami pod brodą, a rękami dociskała poduszkę do głowy. Chyba nie chciała, żebym słyszał jej płacz. Jak tylko na nią spojrzałem, mój wzrok skierował się na jej obfite piersi, rowek między nimi widoczny w dekolcie i kształtne biodra, kontrastujące ze szczupłą talią. Jej spódnica była podwinięta niebezpiecznie wysoko, a skóra, którą była przykryta do spania zsunęła się na bok pod wpływem drgawek targających jej seksownym ciałem. Wcześniej nie wydawała mi się aż tak ponętna, jednak zwierzęce podniecenie Kazana robiło swoje. Sam patrzyłem na nią teraz jak na obiekt pożądania i spełnienia największych pragnień. Chyba usłyszała mój ruch, gdy przeszedłem do pozycji półsiedzącej, gdy mimowolnie się jej przypatrywałem. Wyjrzała na mnie spod poduszki. Jej wzrok w pierwszej chwili ukazywał ból, dezorientację i prośbę o ratunek. Jednak, gdy nasze oczy się spotkały, ogarnął ją jeszcze większy strach. Mój kutas prężył się w spodniach i był bardzo widoczny przez cienki materiał spodni. Chciałem do niej podejść, żeby ją uspokoić, dać jej otuchę, ale momentalnie się odsunęła i jeszcze raz skurczyła w sobie, gdy jej ciało przeszedł kolejny atak bólu. Nie wiem, co ja myślałem. Przecież gdybym do niej podszedł, dotknął jej, nie byłbym już w stanie opanować podniecenia i zerżnął bez jej zgody, nawet taką cierpiącą i zapłakaną. Czym prędzej wstałem i pobiegłem do lasu. Za sobą usłyszałem, jak ona krzyczy z bólu. Biegłem by być czym dalej od niej. Spuściłem się w ciemności wyobrażając sobie, że robię to w jej ustach, a moja sperma spływa po jej języku, gdy z rozkoszą uśmiecha się do mnie i niespiesznie ją połyka. Przynajmniej nie będę swoim podnieceniem już nakręcał Kazana, gdy gwałci Rahun bez litości i opamiętania. Stało się to, czego się najbardziej obawiałem. Poczekałem aż skończy, dochodząc jeszcze raz tej nocy. Wróciłem do obozu, gdy miałem pewność, że jest już po wszystkim. Ona dalej cicho łkała, owinięta skórami prawie po sam czubek głowy. Przykucnąłem przy niej i położyłem rękę na jej ramieniu.

- Przepraszam, bardzo nie chciałem, żeby do tego doszło.

Ona jedynie skuliła się jeszcze bardziej. Zrozumiałem, że moja obecność jest dla niej niekomfortowa, a szczególnie dotyk. Poszedłem spać, mając nadzieję, że chociaż trochę wypocznę po tym wszystkim. Musimy jak najszybciej dotrzeć do miasta i się rozejść, każdy swoją drogą.

To było najgorsze, co mnie w życiu spotkało. Już wolałam powili umierać z zimna i głodu na śniegu, doświadczając swojego własnego bólu. Nie ma nic gorszego niż współczucie w cierpieniu kogoś bardzo bliskiego, kogo kochasz całym sercem. Rahun była sama ze swoim oprawcą, bez szansy na ratunek. Dwa razy większy od niej samiec, w kolorze czerwieni nadleciał z nienacka i unieruchamiając w swoich szponach przeniósł na pobliską półkę skalną. Złapał ją zębiskami za szyję, jednocześnie splatając swój ogon z jej ogonem. W ten sposób mógł nad nim zapanować i odsłonić wejście do jej smoczej cipki. Najpierw długim i giętkim językiem wtargnął do jej gardła i poruszając w górę i w dół po powierzchni jej języka, podniecał się wizją tego, co zaraz zrobi jego podwójny smoczy penis w jej otworach. Najpierw tylko ocierał się nimi o jej niezwykle czułą łechtaczkę, aby potem wbić się głęboko w dziewiczą cipkę. Swoim kilkutonowym cielskiem posuwał ją bardzo długo i mocno, penetrując we wszystkie otwory na raz. Doszedł przy tym kilkakrotnie i usnął tuż obok swojej wycieńczonej ofiary.

Wszystko to czułam jakby na własnym ciele. Jednak najbardziej bałam się o swoją przyjaciółkę. Rano, gdy się obudziłam wszystko już było spakowane i gotowe do drogi. Mężczyzna chyba w ogóle nie spał tej nocy. Jego twarz się zmieniła. Już nie było w niej tej oschłości i dystansu. Jedynie współczucie, ciepło i poczucie winy? Do końca nie rozumiem jeszcze co się wczoraj wydarzyło, ale byłam pewna, że on jest w jakiś sposób z tym powiązany. Teraz to ja nie byłam w stanie okazywać mu sympatii.

- Czy też jesteś jeźdźcem? To twój smok zrobił to Rahun? – to były pierwsze słowa, które wypowiedziałam do niego, po przemilczanym poranku. Każde próby z jego strony nawiązania kontaktu zbywałam zimnym spojrzeniem. Dopiero popołudniu znalazłam w sobie wystarczającą ilość odwagi i siły na rozmowę.

- Tak, to jest mój smok, można tak powiedzieć. Ale jeźdźcem nie jestem. Tego kurwia nie da się dosiąść. Nie mogę go nazwać „moim” smokiem. Miałem nadzieję, że jest wystarczająco daleko, że się nie zorientuje, że jestem z kobietą, a tym bardziej z innym jeźdźcem, do czasu aż dotrzemy do miasta albo będziesz sama w stanie odlecieć z Rahun. Myliłem się.

- Myliłeś się... – no tak, sama nie wiem, jak możemy się uchronić od powtórki z zeszłej nocy.

- Jak ona się czuje? W sensie… wiem, że na pewno okropnie, ale czy jest w stanie do nas dolecieć, jak pokonamy jeszcze kilka godzin trasy dzisiaj?

- Myślę, że tak. Chyba podąża za nami i w nocy powinna dołączyć do obozowiska.

Rozłożyliśmy obóz, a smoczycy nadal nie było widać. Może gdyby zdążyła, to miałbym szansę odstraszyć od niej Kazana, mnie nie powinien skrzywdzić. Najgorzej, że penis sam mi stawał na samą myśl o możliwej powtórce z zeszłej nocy. Targały mną sprzeczne emocje. Dawno nie miałem tak mocnych orgazmów jak wczoraj. Smocze podniecenie dostarcza wielokrotnie większych emocji niż zwykły ludzki sex. Położyliśmy się spać i nawet już miałem nadzieję, że to będzie spokojna noc. Gdy obudził mnie jej krzyk. Usiadła szybko dysząc i trzymając dłoń na karku. Następnie, gdy Kazan unieruchomił swoją ofiarę po raz kolejny, zaczął dociskać swoje ciało do niej, odbierając jej dech. Tym razem jego język zatopił się w jej cipce, gdy podwójny penis sięgał głęboko do jej gardła. Ja nie mogłem patrzeć na cierpienie kobiety. Pierwsze o czym pomyślałam to ponowna ucieczka do lasu. Ale czy to jest rozwiązanie? Jeszcze co najmniej kilka nocy musimy razem spędzić, a i tak mamy szczęście, że na razie nie ruchał jej także w ciągu dnia.

Podniosłem się i podszedłem do dziewczyny. Wiła się po podłodze, leżąc na plecach i ukrywając twarz w dłoniach. Chyba nawet nie zauważyła, że nad nią stoję. Widziałem jak jej cycki falują przy każdym ruchu, a rozcięcie w spódnicy co jakiś czas rozchyla się na tyle, że mogłem dojrzeć kawałek pośladka i cipki kobiety. Mój kutas ledwo mieścił się w spodniach. Muszę nad sobą zapanować. Usiadłem na niej okrakiem, unieruchamiając ją i złapałem za nadgarstki nad jej głową. Chciałem, żeby na mnie spojrzała. Jej wzrok uciekał na boki i wydawał się nieobecny. Ująłem obydwa nadgarstki w jednej ręce, a drugą dłonią objąłem jej policzek i zbliżyłem swoją twarz do jej twarzy. Wtedy zauważyłem, że jej wzrok powrócił.

- Zaufaj mi – wyszeptałem – my musimy przejąć nad nimi kontrolę. To nie musi boleć

Jej oczy pełne łez mrugnęły twierdząco. Miałem wrażenie, że z bezsilności byłaby w stanie zgodzić się na wszystko, co tylko mogłoby przynieść jej i jej przyjaciółce ulgę od bólu.

Gdy tylko luzowałem uścisk, dając jej swobodę ruchu, wierciła się i osłaniała rękami, tak, że nie mogłem nic zrobić. Dlatego ponownie unieruchomiłem jej dłonie nad burzą długich, ciemnych włosów. Zbliżyłem do niej całe swoje ciało, czując jej piersi na swojej klacie. Drugą ręką pieściłem jej kark, a ustami zacząłem bardzo delikatnie całować ją po szyi. Chciałem, żeby przyzwyczaiła się do mojego dotyku i poczuła bezpiecznie. Wciąż całując i liżąc koniec jej ucha, obniżyłem biodra, napierając niecierpliwym kutasem o jej gładkie łono. Następnie przeniosłem dłoń na jej piersi, delikatnie masując brodawki, znajdujące się wciąż pod cienkim materiałem sukienki. Ucałowałem ją w czoło i delikatnie zbliżyłem usta do jej warg.

W tym samym czasie, w moich myślach ruchałem szparę między jej cyckami, widziałem w wyobraźni, jak żołądź mojego kutasa, przy każdym pchnięciu ociera się o jej usta. Tak, natura obdarzyła mnie nadzwyczaj grubym i długim przyrodzeniem. Wciąż także czułem smoczą żądzę i ekstazę, czerpiąc przyjemność z penetrowania ciasnej cipki i tyłka Rahun, podwójnym i niezwykle czułym penisem Kazana. Kobieta nie miała pojęcia o tym, co dzieje się w mojej głowie. Jedynie moje rozszerzone źrenice i przyspieszony oddech, mogły zdradzać nieadekwatność mojej delikatności i trzymanego na wodzy pożądania.

Powoli przestawała się skupiać na nie swoich odczuciach i zaczynała przeżywać tu i teraz. Po pieszczocie uwolniłem ją z uścisku i skierowałem kciuk na łechtaczkę. Jeszcze nie była mokra, nie było tak łatwo. Aczkolwiek dostrzegłem, że sutki stoją, jakby chciały przebić wierzchnią część odzienia. Musiałem temu zapobiec, więc zsunąłem sukienkę z jej ramion. Poprzez dużych rozmiarów dekolt udało mi się zrobić to bez problemu. Teraz sukienka oplatała ją jedynie w talii, dając dostęp do każdego zakamarka ponętnego ciała. Gdy uwolnione cycki, jak dwie piłki wypadły ze swojego więzienia, nie byłem w stanie już udawać czułego kochanka. Moje usta łapczywie zaczęły wpijać się w jej wargi, a język penetrował jej usta tak, jak chciałbym wbić się kutasem w jedną z jej szparek między nogami. Rękami ściskałem miękkie piersi. Wtedy usłyszałem jęk po raz drugi. Odebrałem to jako zachętę. Wprowadziłem palec do wnętrza jej cipki, aby sprawdzić, na ile jest gotowa. Okazało się, że jest już bardzo gotowa. Nagle, zaskoczyła mnie, łapiąc za nadgarstek dłoni, którą trzymałem w jej wnętrzu. Zaczęła dociskać moją rękę głębiej do swojej cipki, a następnie wykonywać rytmiczne ruchy w tył i w przód. Wsunąłem także drugi palec. Właśnie pieprzyła się sama za pomocą moich palców. Zdziwienie sprawiło, że na chwilę smocze doznania mogły przebić się do mojej świadomości.

Kazan nie musiał już wbijać kłów i zębów w łuski swojej ofiary. Nie starała się walczyć i uciekać swojemu oprawcy. Czując podniecenie i poczucie bezpieczeństwa swojej pani, zaczęła także odczuwać przyjemność z dominacji jakiej poddawał jej dwa razy większy samiec. Akurat, gdy leżała na grzbiecie, on szybkimi ruchami penetrował jej odbyt końcówką ogona, jednym penisem miarowo wciskając się w cipkę, drugim przejeżdżając po łechtaczce. Miał otwarty pysk, a z jego języka ściekała ślina, wprost nawilżając miejsce styku łechtaczki z twardym fiutem.

Nie wiem jak to się stało, że tak szybko zdążyłam zapomnieć o przeszywającym całe ciało bólu, strachu i wstydzie. Ten facet działał na mnie tak, że nie mogłam mu się oprzeć. Całą siłę woli skupiłam na tym, żeby być w chwili tu i teraz, odciąć się od nie moich emocji. Gdy zatopił palec w mojej pochwie, moje ruchy były instynktowne. Biodra same wypchnęły się do przodu. Chciałam, żeby nie przestawał, chciałam więcej. Dlatego złapałam jego rękę, zamknęłam oczy i zaczęłam się pieprzyć w rytm, w którym zaczynały do mnie dochodzić bodźce rozkoszy posuwanej smoczej cipki.

Moja zabawa nie trwała długo. Jak tylko spostrzegł, że odczuwam przyjemność z penetracji, momentalnie obrócił mnie na brzuch i wbił kutasa w miejsce, gdzie przed chwilą były jego palce. W tej samej chwili ja jęknęłam z wrażenia i zaskoczenia, że mogę się czuć aż tak szczelnie wypełniona, a z jego gardła wydobył się pomruk ulgi i spełnienia.

- Kurwa, jak ja nie mogłem się tego doczekać – chyba powiedział to bardziej do siebie niż do mnie.

Nie miałam czasu na myślenie, bo złapał mnie mocno obydwoma rękami za sukienkę w talii i niczym przy użyciu uprzęży na rumaku, zaczął przyciągać mnie do siebie. Pieprzył tak mocno i szybko, że ledwo dawałam radę dotrzymać mu tępa ruchami bioder. Robił to tak, jakby czekał na to co najmniej rok. Słyszałam jego sapanie, czułam, jak jądra obijają się o moją cipkę. Gdy odwróciłam głowę przez ramię nasze oczy się spotkały. Takiego błysku i pasji jeszcze w nich nie widziałam. Uśmiechnął się szeroko i na ten widok przeszła mnie fala gorąca i przyjemnych skurczów. Zwolnił i złapał mnie jedną ręką za cycek, drugą zaczął zataczać kciukiem okręgi wokół mojego odbytu. Czuł jak łatwo się rozszerza. W mojej głowie już był dawno przeruchany przez smoka na wszystkie sposoby, a w tej chwili znajdował się tam smoczy jęzor. Ja opierając swój ciężar na jednej ręce, drugą sięgnęłam do łechtaczki.

Sam byłem pod wrażeniem, że mój plan tak łatwo zadziałał. Teraz czułem się, jakbym pieprzył kobietę oraz jej smoczycę jednocześnie. Nie mogłem oprzeć się pokusie spełnienia swojej fantazji, do której waliłem konia od kilku dni. Widziałem, że jest blisko orgazmu, mi także nie trzeba było wiele. Wysuwając się z jej cipki dałem jej mocnego klapsa w jędrny pośladek. Wiedziałem, że czego bym teraz nie zrobił i tak ją to tylko jeszcze bardziej nakręci. Była cała moja. Obróciłem ją na plecy. Językiem jeździłem po twardej łechtaczce, a palce wsunąłem do obydwu szparek na raz. Ona najpierw lizała mnie po jądrach, jedno wsadziła sobie w całości do ust, a następnie połknęła kutasa. Na to czekałem. Jednocześnie pieprzyłem jej gardło, ona trzymała mnie za biodra, ssałem łechtaczkę i szybko wsuwałem i wysuwałem palce do obu jej otworów. Trwało to dobrych kilka minut, czułem jak jej ciało coraz bardziej się napina, dochodzi do granic rozkoszy. Doszliśmy w tym samym momencie, czułem jak jej mięśnie zaciskają się w skurczach na moich palcach, a z jej ust wydobyłby się głośmy jęk, gdyby nie miała w nich mojego kutasa. Obfity wytrysk wypełnił wszystkie ścianki jej wnętrza, od podniebienia, po język. Po wysunięciu penisa, usłyszałem jak głośno przełyka ślinę i połyka tym samym moje nasienie. Nasze doznania były tym zwielokrotnione, że chwilę po nas nasi zwierzęcy towarzysze także doznali ekstazy. Byliśmy tak wycieńczeni, że zsunąłem się z niej i położyłem obok na plecach. Przez dłuższy czas jedynie słychać było nasze przyspieszone oddechy.

- Wiesz, że to był mój pierwszy raz? – odwróciła się twarzą do mnie, a ja dopiero teraz spostrzegłem, że moja dłoń jest we krwi i nasze ciała, w miejscach, z którymi miała kontakt.

- Na pewno nie ostatni. Zostały nam co najmniej 3 dni drogi do miasta, a Kazan teraz na pewno nie odpuści Rahun także za dnia… Ja nie odpuszczę tobie.

- Mam taką nadzieję – położyła głowę na moim ramieniu i szybko zasnęliśmy wycieńczeni.

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • MKP 30.01.2023
    "Z mojego gardła wydobył się krótki jęk." - dużo jest zaimków mój moja mnie itp... trzeba próbować ograniczać " wydobyłam z gardła tylko krótki jęk"

    "Z resztą" - zresztą

    "Jednak, dopóki nie dotarłem do rozwidlenia traktu, nie mogłem wybrać bezpieczniejszej trasy. Gdy znalazłem się tuż przed rozwidleniem," - może rozstajemy?

    "ale musiałam poczekać trochę czasu," - nie można poczekać trochę metrów, albo kilka kilo? czasu można spokojnie wyrzucić.

    Ciekawe to, jutro sobie doczytam?
  • Vespera 30.01.2023
    A może przed rozstajami?
  • MKP 31.01.2023
    Vespera
    Tak zdecydowanie lepiej?
  • Vespera 30.01.2023
    Motyw jak z "Jeźdźców smoków z Pern", tylko podany w bardziej wulgarnym sosie. I co ja mogę powiedzieć? Smoki lubię, ale smocze porno to jednak nie moja bajka. Pozdro!
  • MKP 31.01.2023
    "Jak zaniosę Cię na brzeg, to już sobie poradzisz?" - cię
    "Wziął mnie na ręce i postawił na kamieniu tuż przy wodzie." - a nie posadził?
    "cycki i skończyłem na jej karku. Wtedy jęknęła po raz pierwszy. Już byłem pewien, że jej się podoba. Wtedy poczułem, jak mój twardy kutas wbija się w jej pośladki. Zapragnąłem odsunąć materiał jej spódnicy i wbić się od tyłu w mokrą cipkę." - mało erotyczne to porno? No ale niektórzy lubią takie bezpośrednie opisy.
  • SwanSong 31.01.2023
    Dawno nie czytałem większego gniota. Fatalnie napisany, wywołuje tylko uczucie zażenowania, że litery można ułożyć w tak tragiczne opowiadanie. Zamiast 18+ powinno być 200+, aby nikt żywy tu nie zajrzał.
  • Vespera 31.01.2023
    Ładny komentarz :) Ale uwierz mi, można wygrzebać w necie gorsze gnioty. Ten tutaj jest... Hmmm, nie tak długi jak inne pornoopka... Mało błędów ortograficznych...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania